Rozdział 11

298 22 58
                                    

Gdy zbliżała się godzina piąta wieczorem, Clem, James i Lori kończyli swoją zmianę. Przebrali się w swoje normalne ubrania i zabrali rzeczy z szatni.

Rebecca: Widzimy się jutro?

Clementine: Oczywiście.

Rebecca: Druga zmiana?

Lori: Pierwsza.

Rebecca: Zaskakujecie mnie.

James: Lepiej mieć zajęte poranki i wolne wieczory, nie na odwrót.

Rebecca: W takim razie miłego wieczoru. Do jutra.

Clementine pomachała kobiecie, wychodząc razem z Jamesem i z Lori z kawiarni. Na zewnątrz było już nieco chłodniej, jednak nadal było w miarę jasno.

Lori: To co robimy?

Clementine: Pierwszy udany dzień w pracy, James. Powinniśmy to uczcić.

Lori: Jestem za. Jakieś pomysły?

James: Może pokażę wam bar mojego taty? O tej porze pewnie nie ma tam zbyt wielu osób.

Clementine: Okej, lepsze to niż nic. A innych opcji nie mamy.

James: Chodźcie, to niedaleko.

James zaczął iść wzdłuż ulicy, by potem skręcić w następną i w następną,a to właśnie na niej znajdował się bar. Gdy weszli do środka, zastały ich ciemno czerwone ściany, ciemnobrązowa, drewniana podłoga, zdjęcia na ścianach przedstawiające głównie aktorów i muzyczne gwiazdy. Stoliki były w kolorze podłogi, a siedzenia, głównie fotele w kolorze ścian. Mimo, że był poniedziałek, ku zdziwieniu Jamesa i dziewczyn było tam całkiem sporo osób.

Clementine: I gdzie to twoje "o tej porze nie ma tu zbyt wielu osób"?

James jednak nie odpowiedział, prowadząc Clem i Lori do baru, za którym stał średniego wzrostu, dobrze zbudowany mężczyzna, wiekiem sięgający około pięćdziesiątki, o Azjatyckich rysach twarzy i krótkich, ciemnych, ale siwiejących włosach i brodzie typu kozia bródka, także siwiejącej.

James: Hej, tato.

Mężczyzna machnął do syna, wychodząc zza lady, pozostawiając klientów pod opieką dwóch barmanów. Mężczyzna podszedł do Jamesa, klepiąc go po ramieniu.

James: Clem, pamiętasz mojego tatę? Hironari Matsuura?

Clementine: Pewnie, że tak. Dzień dobry.

James: Tato, to jest Clementine, moja koleżanka z lat szkolnych.

Hironari: No tak, pewnie, że pamiętam. Córka państwa Marsh, tak?

Dziewczyna przytaknęła.

James: A to koleżanka z pracy, Lori.

Lori: Dzień dobry.

Hironari: Dzień dobry. Odnośnie pracy, jak ci dziś poszło?

James: W porządku. Okazało się, że Clem też tam pracuje.

Clementine: Od paru dni mieszkam w Macon.

Hironari: Więc może będziemy się częściej widywać.

Clementine: Zostaje na pewno na kilka miesięcy.

James: Czemu jest tu tyle ludzi?

Hironari: Usiądźcie, niedługo sami zobaczycie. Przynieść wam coś?

Dwa światy (The Walking Dead Clouis Nowoczesne AU Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz