Louis i Clementine dopłynęli do brzegu. Oddali łódź Pete'owi, po czym wrócili tą samą drogą do samochodu.
Clementine: Dokąd teraz?
Louis: Jeśli myślisz, że to koniec wycieczki, to się mylisz, Clemmy.
Clementine: Wcale tak nie myślałam. Wtedy byłoby szkoda. Na łódce było... po prostu nigdy nie czułam takiego spokoju. Dawno, mam na myśli. W pracy próbuje ukrywać stres, a w domu jak tylko mogę pomagam chrzestnym.
Louis: Nie martw się, tak długo jak jesteśmy na wspólnej wycieczce, nie musisz się stresować.
Clementine: Louis...?
Louis: Tak?
Clementine: Skąd był pomysł na wycieczkę? Myślałam, że chciałeś, bym w czymś pomogła, a zamiast tego pokazałeś mi naprawdę piękne miejsce, dobrze spędziliśmy czas.
Louis podniósł dłoń, drapiąc się nią za uchem. Przez chwilę milczał, ale po chwili widać było, że się uspokoił. Opuścił dłoń, odwracając się twarzą w stronę Clementine.
Louis: Po prostu pomyślałem, że po tym co przeszłaś przyda ci się odpoczynek, miło spędzony czas. Wiem, że nie każdy ma czas, by to robić. Vi i Minnie spędzają czas na próbach w Atlancie, dbają o wspólne mieszkanie. Marlon tak samo, głównie próby i próby. W Macon masz jedynie Lori i Jamesa, ale to pewnie tacy znajomi jak to w pracy? Tylko praca, a potem żadnych spotkań?
Clementine przytaknęła.
Clementine: Lori to dobra koleżanka, ale nie wydaje mi się, by lubiła ważniejsze relacje. A James... cóż... wiesz, kiedyś wszyscy byliśmy paczką. To, że mam z Jamesem znów kontakt to zasługa tylko i wyłącznie tego, że ma pracę tam, gdzie ja.
Louis: Dokładnie. A wszyscy inni nasi znajomi żyją w Atlancie. Tam mieszkają, mają pracę. Pomyślałem, że skoro z nas wszystkich to ja pomieszkuje w Macon, to ja powinienem ci poprawić humor po... no wiesz... nieprzyjemnych przeżyciach.
Clementine: Dziękuje, Lou. M - masz... ech... masz rację. Z dziewczynami mam tylko kontakt przez Internet, chyba, że akurat jeździłam do Atlanty w wolnym czasie. Czasem one przyjeżdżały, choć rzadko mogły. To nie to, że ich nie lubię, nie zrozum mnie źle, one są dla mnie jak siostry. Znam je tak długo, ale... to już nie jest to, co było zanim skończyłyśmy studia. A do tego Dustin... to jak się zachowuje... czasem zapominam jak to jest mieć kogoś obok, móc z kimś porozmawiać. Z Jamesem i Lori pracuje, w domu nie chce męczyć Lee po jego pracy, do tego Carley w ciąży, też często się męczy... nie chce robić za piąte koło u wozu-
Louis: Hej, nie jesteś piątym kołem u wozu. Jestem pewien, że jesteś dla nich ważna. Po prostu nie chcesz im przeszkadzać, nawet jeśli i tak byś im nie przeszkadzała. Nie myśl, że jesteś piątym kołem u wozu, bo tak nie jest. Każdy ma własne życie, a to, że twoje jest gdzieś indziej niż ważnych dla ciebie osób to tylko coś, czego i tak byś nie uniknęła.
Clementine spojrzała na Louisa, który przypatrywał się jej. Uśmiechnął się ciepło, kładąc dłoń na ramieniu Clem. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, nadal na niego patrząc. Chłopak sięgnął po kosmyk jej włosów, po czym ułożył go delikatnie za uchem dziewczyny.
Clementine przysunęła się bliżej, szybko całując Louisa w policzek. Natychmiast po tym się odsunęła, sięgając po pasy, zapinając je. Chłopak patrzył na Clem, zauważając zaróżowienie na jej twarzy.
Louis: A to za co było?
Clementine: W ramach podziękowania.
Louis zachichotał i także sięgnął po pasy, by je zapiąć. Następnie uruchomił pojazd i oboje ruszyli, oddalając się od parku.
CZYTASZ
Dwa światy (The Walking Dead Clouis Nowoczesne AU Fanfiction)
FanfictionClementine nigdy niczego nie brakowało. Miała dobry dom, zdrowych i kochających rodziców, wiernych przyjaciół, a w szkole była lubiana przez nauczycieli, i zawsze robiła wszystko, by sobie jakoś poradzić. Odetchnęła z ulgą, gdy po liceum dostała si...