Tajemniczy Swat To...

456 26 64
                                    

[oa: NIE NIE POWIEM TEGO TERAZ, INO W NASTEMPNYM ROZDZIALE YEEEEEET
Bdw przepraszam, że tak dawno nie pisałam xD
Ale jeny, wyobraźnia mnie rozpiera UwU
A tak bdw... Znowu...
karto_felek
Ty chyba wiesz, co chce zrobić >:D]

*perspektywa 3-osobowa*

Z pokoju Tajemniczego Swata wydobywały się głośne jęki bólu i krzyku. Tak, jakby ktoś tam kogoś gwałcił. W sumie: Była to racja.
Tajemniczy Swat "zabawiał sie swoją zabawką", szerzej znaną jako Ameryka.

-Ngh- B-Błaga- Ah! Wol-wolnie- ngh!

- Zamknij morde, dziwko - powiedział chłodnym tonem uderzając go z całej siły przyprawiając biednego amerykanina o kolejny siniak.
Nie był to jedyny ślad: już więcej miał malinek, ugryzień i sińców, niż fragmentów czystej, niczym nie zburkanej skóry. Krzyczał on i błagał o litość. Sam swat nie wiedział, czemu tak brutalnie sie na nim wyżywa.

- B-błag- ngh! Dla-ah~ Dlaczego j-jesteś tak w-wściek- ngh!

- Zgaduj, kurwo - Powiedział swat. Sam nie wiedział, dlaczego - Może po prostu chcę?

Swat doszedł w Ameryce już chyba 6 raz, a spod ciemnych szkieł okularów Ame wydobywało sie setki łez.

- I czego ryczysz, suko? - krzyknął, po czym znowu go uderzył. Ale Ameryka mimo bólu i cierpienia, nadal sie nie sprzeciwiał Swatowi. Pozwalał mu na wszystko. [OA: Japan? Uuuuh, think again xD]

Swat pośpiesznie z niego wychodząc ubrał sie i wyszedł, zostawiając Amerykę samego w ciemnym pokoju

*perspektywa USA*

Wszystko mnie bolało... Nie mogłem pochamować łez, a z nowych zadrapań wypływała ciągle krew. Chciałbym se to zabandażować, ale... Nie moge sie ruszyć...

To nie był pierwszy raz, gdy mnie tak traktował. Ale ja sie nie sprzeciwiam... Spełniam wszystkie jego zachcianki... Z resztą, wiem, że to niedorzeczne, ale kocham go. Po 5 minutach do pokoju wparował mój brachol.

- A-Ameryka? W-w-wszystko ok?!

Ledwo ledwo, ale obróciłem swoją głowe w jego stronę. Uśmiechnąłem sie delikatnie do Kanady i przytaknąłem.

- A-Ame... Widzę, że nic nie jest ok... - powiedział biorąc mnie na ręce. Nie wiem, jak silny jest, ale mnie podniósł. Okrył mnie kocem i wyszedł. Skierował sie do mojego pokoju, po czym wziął mnie pod prysznic - zrozum... Ten związek nie ma sensu i-

- Ale ja go kocham!

- USA, POSŁUCHAJ MNIE CHOĆ RAZ! - wrzasnął - Wiem, wiem, sado-maso. Ale zrozum, że nawet na mojej zacnej stronie internetowej takie coś jest... No.... No jest chore.

- Kanada... Ty nigdy tego nie zrozumiesz... - powiedziałem ledwo podnosząc do niego ręce.

- Ame, błagam... Boje sie, że to sie źle skończy...... Zaraz.. Ame, ile ty już tak żyjesz...?

- Już nawet nie liczę... - powoedziałem przy łzach. Nie wiem... Rok? Dwa? Może więcej...?

Kanada zaniósł mnie na łóżko i podał mi leki przeciłbólowe.

Wszystko mnie bolało: gardło od ssania na zdecydowanie zbyt dużej głębokości, nogi od nienaturalnego rozsuwania, tyłek z wiadomych powodów, ręce, brzuch, plecy, szyja... Wszystko.

Kamada dał mi 2 tabletki po czym wyszedł. A jak to zrobił, wziąłem jeszcze takich 5. Nic nie może zabić kraju. A ja nie chce już czuć tego potwornego bólu...

*time skip*

Gdy poczułem sie lepiej wstałem i poszedłem do wyjścia. Pod drzwiami jednak coś pisało.
Było to od tajemniczego swata.

Nieznane Uczucie... /countryhumans Niemcy x PolskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz