Rutyna mojego życia

11 1 0
                                    

Krzyczę...
Głuchy krzyk w mojej głowie
Odbija się jak echo po ścianach mej czaszki
W płucach ni chęci do życia, wypełnia je dym tytoniowy
Znów dzień za dniem, przemijam bezlitośnie
Z ostrzem przy szyi zwróconym, w młodej starości
I wymagania; i warunki ustalają beze mnie
Jak mam płonąć, gdy gasnę bez daremnie
Za to co mam kochać, a do miłości daleka żwawa droga
A moje nogi są słabe, dystansu już nie pokonam
Jak mam żyć, czy powinnam? - palić się w tym świecie
I choć chcecie, nie rozumiecie
I choć przytakujecie, nie wysłuchacie
Wybieracie mi czas, życie - choć już nie chce
Chce upętlić szyje, przeminąć jak liść na wietrze
Zapomnieć o tym co ważne, przez moment nie patrzeć na ludzi
I choć czas się dłuży, żyć chwilą
Nadzieją - durne te marzenia
Gdy mówi każdy ile się ma - materialiści
Szukam nie w skarbach, a w emocjach korzyści
Choć obdarta jestem jak strzępek kartki
Zgnieciona przez ostatek z waszych słów
Przez dłonie wasze przelecę na wietrze zatrzymując się - na drobnostkę czasu
I jak śmieć bez perspektyw wyląduje w koszu
Pozbawiona uczuć w pustej perspektywie
Pochowam się w ludzką chwile
Która wypluje mnie, w wypłowiałe kolory
A nade mną już do końca krakać będą wrony

Liryczny spektakl dusz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz