***
- Nie powiem, żeby się jakoś mocno postarali, ale w sumie to nawet dobrze się złożyło, że w tym roku zrobili nam takie małe medale - zauważył Viktor, wieszając w gablocie złoty krążek, zdobyty na ostatnich Mistrzostwach Europy. Ostrawa, choć pod wieloma względami przychylna dla wracającego na międzynarodową arenę Nikiforova, niespecjalnie zachwyciła wykonaniem nagród, które sprawiały wrażenie niewiele większych od dziesięciorublowej monety. - Przynajmniej zmieści mi się w kolekcji.
- Chciałbym mieć takie problemy pierwszego świata... - westchnął za to stojący tuż obok Yuuri, który z nabożną czcią przyglądał się dwóm rzędom zebranych przez Rosjanina wyróżnień. - I w ogóle chciałbym mieć chociaż jeden taki medal...
- Tak? - Zaintrygowany Viktor od razu obejrzał się w bok. - Na przykład który?
Tymczasem wzrok Yuuriego wodził przez chwilę po medalach, przypominając sobie kiedy i gdzie Viktor został nimi nagrodzony, aż wreszcie wyciągnął dłoń i sięgnął po ten złoty (a jakżeby inaczej), na którym widniało pięć charakterystycznych, splecionych ze sobą okręgów. Co ciekawsze, takie medale miał w zestawieniu aż dwa - jeden za konkurs indywidualny, a drugi za konkurencję solistów. Oba z tego samego roku. I oba absolutnie wyjątkowe.
- Oho. - Viktor pokiwał z uznaniem głową i ujął przekazany przez Yuuriego medal. "Figure skating men's singles" głosił wyryty na jego brzegu napis. "Soczi.ru 2014" podpowiadał inny. - Podoba ci się, bo jest z Igrzysk?
- To też - przyznał z wyjątkową jak na siebie szczerością Yuuri - ale jest również piękny sam w sobie. No bo spójrz...
I faktycznie, w tym przypadku nie dało się powiedzieć, że organizatorzy Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi poszli na jakąkolwiek łatwiznę jeśli chodziło o zaprojektowanie trofeów. Nie dość, że medale były słusznych rozmiarów - idealne do tego, żeby pozować z nimi przed kamerami - to na dodatek postarano się o to, aby ich wygląd wyróżniał się na tle innych odznaczeń i jasno wskazywał, którzy włodarze zdobyli się na taki gest. Krążek łączył w sobie nowoczesne, kanciaste, asymetryczne wzornictwo z kryształową płytką, którą wstawiono w sam jego środek, a następnie ozdobiono pięknymi, delikatnymi ornamentami. Jednocześnie ta przezroczysta wstawka podzielona na kilka figur geometrycznych zawierała w sobie małe kompendium wiedzy na temat Mateczki Rosji - znalazł się tam i romb z rysunkiem jemioły (a może to chodziło o gałąź ze świątecznymi bombkami?), i zarys przypominający drobną jarzębinę, i równoległobok z wzorem godnym ciepłego, wełnianego swetra, i rzucik jakby żywcem wyjęty z taniego gumoleum, pamiątce po poprzednim systemie... A najmilsze w tym wszystkim okazało się to, że szczegóły, które z dużym prawdopodobieństwem umknęłyby zawodnikom z innych krajów, w przypadku Yuuriego stanowiły nieodłączną część jego petersburskiego życia.
- No cóż. - Rosjanin uśmiechnął się niejednoznacznie, po czym przeniósł spojrzenie z medalu na twarz ukochanego Japończyka. - Myślę, że akurat z tym da się coś zrobić.
Zaraz po tych słowach Viktor ujął nieco pewniej tasiemkę olimpijskiego trofeum, rozłożył ją, uniósł dłonie ponad ciemną, rozwichrzoną czuprynę, aż wreszcie przewiesił odznaczenie przez szyję zaskoczonego tym obrotem spraw narzeczonego.
- Złoty medal za bycie najwspanialszym człowiekiem pod słońcem wędruje do Katsukiego Yuuriego - ogłosił i z radością ucałował uhonorowanego mężczyznę w zasługujące na ten czuły laur zwycięstwa czoło. - I nie przyjmuję żadnych odwołań od decyzji sędziego.
CZYTASZ
Polowanie na zakochany październik
FanfictionSeria codziennie publikowanych drabbli, tworzonych z okazji Inktobera (challengu dla twórców). Pojawi się dużo miłości, dużo Viktuuri i jeszcze więcej szalonej improwizacji. No bo czego właściwie chcieć więcej? ;)