8. frail / wątły

638 74 15
                                    

***

Viktor, Yuuri i Otabek zatrzymali się przy olbrzymim, przyciszonym do nieprzeszkadzającego minimum telewizorze w sali do rozgrzewki i ze skupieniem przyglądali się temu, co działo się obecnie na głównym lodowisku fińskiej Hartwall Areny - jak rzeczywistość stopniowo zaczęła przypominać swego rodzaju baśń, a stojący na tafli nastolatek zmienił się w niewinną wróżkę, która po raz ostatni w tym sezonie zamierzała wykonać zwiewne Agape. Kazach mimowolnie zacisnął kciuki w zwiniętych w pięści dłoniach, kompletnie oniemiały, bo właśnie był świadkiem czegoś naprawdę niesamowitego. Gdy większość ludzi po raz pierwszy stykała się z Jurijem, szczególnie tym poza taflą lodowiska, uważała go po prostu za wątłego chłopaka o subtelnej, prawie że dziewczęcej sylwetce i delikatnej niczym kwiat lilii urodzie. Tymczasem za fasadą pozornie kruchego ciała kryła się dusza najprawdziwszego wojownika i sportowca światowej klasy. Kogoś, u kogo pod bladą skórą skrywały się zaprawione w bojach mięśnie oraz utkane ze stali nerwy; kto ani przez chwilę nie bał się sięgać po to, co mu się należało. Nikt tak jak on nie potrafił poruszać się z gracją, w której jednocześnie nie było ani krztyny zawahania czy przypadkowości. Nikt tak jak on nie prezentował skoków z taką lekkością, jakby u jego ramion na krótką, magiczną chwilę wyrastały skrzydła. To, że był w stanie zrobić Biellmann albo że w trakcie sekwencji kroków na jego twarzy rysowała się cała gama subtelnych uczuć, od miłości i oddania po całkiem przecież trywialną wdzięczność, nie znaczyło wcale, że nic go to nie kosztowało. Aby być w stanie wykonać tak wiele tak pełnych wdzięku ruchów, musiał je doprowadzić do absolutnej perfekcji przez wiele miesięcy ciężkich ćwiczeń. I to właśnie dlatego ten widok aż tak bardzo zapierał dech w piersiach - bo każdy podświadomie czuł, jak niesamowitym człowiekiem był Jurij Plisetsky.

Rosyjski łyżwiarz uniósł dłonie w charakterystycznym geście kończącej występ modlitwy, a zewsząd rozległy się owacje tak głośne, że Altin nie usłyszał nawet, że znajdujący się obok niego łyżwiarze również zaczęli bić gorące brawa. Wystarczyła zaledwie ta jedna iskra o włosach w kolorze szczerego złota, to jedno spojrzenie i gładki ukłon, żeby wzbudzić ogromny pożar wśród siedzącej... nie, już stojącej na trybunach widowni. Kazach uśmiechnął się pod nosem i dołączył do oklaskiwania kierującego się w stronę kiss and cry przyjaciela.

Jurij w żadnym wypadku nie był wątły. Był dokładnie taki, jakim Otabek go podziwiał.

Polowanie na zakochany październikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz