Przeciągam palcem po jednej z blizn. Jeśli ktoś nie wiedział, że tam jest, mógł nawet jej nie zauważyć. Cienka, długa, ciągnąca się przez prawie jedną trzecią podbrzusza.
Pamiątka po ranie, którą sama sobie zadałam. Mam ich wiele, nie tylko na ciele. Nie tylko na brzuchu, udach, ramionach, czy kostkach... Tylko te na ciele już się zabliźniły. Nie krwawią. W przeciwieństwie do tych zadanych duszy.
Te w sercu wciąż się jątrzą, nie goją się tak jak, być może, powinny. Bolą, krwawią, ropieją. Wieczna infekcja, której chyba już nigdy do końca nie wyleczę. Zadry, obrośnięte tkanką, których nie wyjmę.
Skazana na ból do końca życia. Na rozpacz i cierpienie.
Cisza
CZYTASZ
Serce w słoiku
Non-FictionNie czytaj tego, a jeśli już się na to zdecydujesz, nie komentuj. Nie pisz co mam poprawić, zmienić. Jak bardzo źle to napisałam. Nie śmiej się z tematów, czy chaotyczności tych tekstów. To moje serce, możesz je obejrzeć, ale proszę, nie niszcz go...