Najgorsze są chwile, gdy jestem sama.
Mam przyjaciół, ale wszyscy mieszkają dość daleko, wiec raczej rzadko ich widuję. Niektórych nie widziałam nigdy. Przynajmniej na żywo.
Są wspaniali. Zawsze gotowi do podniesienia mnie na duchu. Ale wiadomo, każdy ma własne problemy, rodzinę, znajomych.... swoje życie. Chyba tylko ja żyję tak jakby mnie nie było.
Niezwykle rzadko zdarza mi się spotkać ze znajomymi ze szkoły. Nie uprawiam sportów, z rodzina przebywam tyle ile muszę. Zwykle siedzę w swoim pokoju słuchając muzyki, grając w gry, czy ew. czytając książkę. Rzadko się uczę, o ile w ogóle...Po co?
Nic co robię nie ma sensu. Nie jest pożyteczne, ani nie sprawia mi żadnej przyjemności.
Właściwie... Co to jest przyjemność? Szczęście? Radość?
Nawet kiedy odczuwam pozytywne emocje, są one zagłuszone bólem i smutkiem, albo ich nie rozumiem i odrzucam.
Nie mam siły.
To najpewniejsze odczucie. Czasem wydaje mi się, że nie jestem w stanie podnieść się z łóżka, czy nawet się na nim przekręcić. Co jest jedynie złudzeniem, ponieważ z biologicznego punktu widzenia mam wystarczająco dużo energii, zwłaszcza na tak błahe czynności. Jest to jedynie uczucie bezsilności i bezradności, które jest na tyle silne, że czasem po wstaniu naprawdę upadam... i tak... zgadliście.. nie mam siły wstać.
Jestem leniwa. I wszystko co robię kończy się na moim słomianym zapale. To jedna z moich cech charakteru, których u siebie nienawidzę. Ale, o ironio!, często nie mam siły z nią walczyć.
Poddaje się.
Bo tak jest łatwiej.
Piękna, inteligentna, pracowita... tak o mnie mówią, Ci którzy mnie nie znają. Albo mówią zupełnie na odwrót... Ludzie albo mnie lubią i nazywają przyjaciółką.... Albo nienawidzą. Chyba rzadko zdarza mi się spotkać kogoś, kto byłby neutralny względem mnie...
Chociaż.... chyba nie powinnam się na ten temat wypowiadać. Dużo trudności sprawia odczytywanie mi czyichś intencji, emocji.
Heh.. To nie powinno akurat nikogo dziwić, skoro nie rozumiem i nie potrafię zidentyfikować własnych emocji. Nawet nie chce mi się spróbować tego zrobić. Te bardziej skomplikowane emocje jak np. miłość... przerażają mnie. Więc je w sobie dławię, niszczę... Niszcząc przy okazji siebie.
Da się w ogóle mnie bardziej zniszczyć? Chyba tak... coś tam jeszcze ze mnie zostało ;P
Zimno mi
CZYTASZ
Serce w słoiku
Non-FictionNie czytaj tego, a jeśli już się na to zdecydujesz, nie komentuj. Nie pisz co mam poprawić, zmienić. Jak bardzo źle to napisałam. Nie śmiej się z tematów, czy chaotyczności tych tekstów. To moje serce, możesz je obejrzeć, ale proszę, nie niszcz go...