7.Kłopoty nadchodzą

421 16 18
                                    


- Szczerze mówiąc, tęskniłem - oparłem się o zagłówek łóżka.

Zaśmiała się cicho.

- Przecież jeszcze niedawno się widzieliśmy - kobieta zaśmiała się, przybliżając się do mnie i całując w ramię, bark, aż do żuchwy, po szyję.

- To było osiem godzin temu - odwróciłem się w jej stronę, przez co nasze twarze były bardzo blisko siebie.

Uśmiechnęła się szeroko.

Cmoknąłem ją w usta.

- Opowiesz mi coś o sobie? - zapytałem.

- Po co ci to? I tak to nic nie zmieni... - przewróciła oczami. - Na pewno masz kogoś, może ja też mam chłopaka, partnera albo nawet męża - wzruszyła ramionami. - Więc po co o tym wiedzieć?

- Jesteś piękna i taka seksowna - ponownie cmoknąłem jej usta. - Skąd ta pewność, że kogoś mam? - uniosłem jedną brew w górę.

- Jesteś przystojny, oprócz flirciarskich spojrzeń kobiet, na pewno masz kogoś.

Głośno się zaśmiałem.

- Ale jesteś pewna tego, co? - nachyliłem się nad jej szyją i zacząłem całować, tak że mimowolnie zaczęła wydobywać z siebie jęki, co mnie popędzało do kolejnych kroków.

- Damon... - przerwała mi w jakimś momencie, przez co się od niej niechętnie odsunąłem. - Planujesz się tak cały czas spotykać? Nie uważasz, że to wygląda trochę... - urwała, zastanawiając się jak to nazwać. - Po prostu czuję się troszeczkę jak prostytutka... Nie przeczę, zgodziłam się na to i tak jakby sama cię zabrałam do pokoju, ale...

- Co chcesz przez to powiedzieć? - przerwałem.

- Przecież nie będziemy się przez cały czas tak spotykać.

- A co jeśli mi się podobasz?

- Przecież się nie znamy. Ty nawet nie wiesz ile mam lat.

- To się poznajmy. Spotykamy się na rozmowy, a nie na seks - zaproponowałem.

- A co z twoją dziewczyną?

- Nie mam dziewczyny.

Pokręciła przecząco głową, śmiejąc się.

- A za dnia lubisz chodzić do sklepu z bielizną damską - parsknęła głośno śmiechem.

- Szukałem ciebie - szepnąłem jej do ucha, ale niestety nie uwierzyła.

- Dlaczego wciąż tu przychodzisz, skoro jesteś w związku?

- Nasz związek się komplikuje, poza tym to już nie jest to samo co przedtem - powiedziałem szczerze.

- Nie kochasz jej?

- Chyba nigdy jej nie kochałem - zmarszczyłem czoło. - To tylko przyzwyczajenie.

- Mam dwadzieścia pięć lat, studiuję medycynę i jakiś czas temu zerwałam z chłopakiem. To dlatego tu wtedy przyszłam. Chciałam zaszaleć - odezwała się po kilku chwilach.

- Przyszedłem tu, bo pokłóciłem się z przyjacielem, dodatkowo przyjaciółka mojej dziewczyny uderzyła mnie w policzek ot tak, bez przyczyny i wyrzucili mnie z pracy - wyznałem.

- Pechowy dzień - ułożyła się na mojej klatce piersiowej.

- Aż w końcu spotkałem ciebie. Szczęście w nieszczęściu - pocałowałem ją w czubek głowy.


*******************


- Gdzie ty znowu byłeś?! - krzyknęła Katherine od razu, kiedy wszedłem do domu.

Siedziała w przedpokoju, była zła i byłem pewien, że kłótnia wisi w powietrzu.

- Wyszedłem się przejść, nie mogłem spać - skłamałem.

- Masz mnie za głupią?! - krzyknęła na cały głos. - Ty ciągle gdzieś wychodzisz w nocy. Myślałam, że rzeczywiście nie możesz spać albo może znalazłeś już pracę i pracujesz w nocy, ale to przecież za szybko - była wręcz oburzona, jednak jej oczy były zaszklone.

Będzie płakać?
Nie, tylko nie to...

- Tylko nie płacz, proszę - zbliżyłem się do niej kilka kroków, lecz ona mi to uniemożliwiła, wyciągając rękę między nami.

- Co jest ze mną nie tak, że masz romans? - zapytała płaczliwym głosem.

Nie odpowiedziałem.

- Więc mnie nie kochasz... - niemalże szepnęła, kierując się do naszej sypialni i zamykając mi przed nosem drzwi.

Kurwa...
Ja pierdole!


************************************
Hej!😘😘
Co myślicie? ^^
Ahhh...
Ian i jego oczy *-*

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

Noce z nieznajomą || DelenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz