11."... obiecuję ci"

350 16 19
                                    


- To co dalej? - zapytał podczas śniadania Alaric. - Macie zamiar się tak cały czas ukrywać?

- Tak, wiem że zawracam ci głowę...

- Nie o to mi chodzi, Damon - przerwał mi Rick. - Zostań tu ile tylko chcesz.

- Przecież wiem - uniosłem jeden kącik ust w górę. - Muszę coś załatwić.

- Tylko nie idź już do Klausa - rozkazał mężczyzna. - Na razie zostań tu, zaopiekuj się Eleną, bo ja muszę iść do pracy.

- Praca - westchnąłem. - Muszę w końcu coś znaleźć...

- Po co idziesz znowu do Klausa? - wtrąciła się Elena.

Wiedziałem, że bała się go.

Co się dziwić?
Przecież ją bił...

- Ciesz się, że muszę się spieszyć, więc nie pogadam z tobą - odrzekł poważny Alaric. - Ale ty przemów mu do rozsądku - zwrócił się do kobiety. - To do zobaczenia, klucz leży na komodzie - oznajmił i wyszedł z mieszkania, zostawiając nas samych.

"Teraz się zacznie..." - myślałem.

- On cię pobije na śmierć - szepnęła, zapatrzona gdzieś w dal.

- Nie - wstałem z krzesła i zacząłem sprzątać ze stołu.

- A nawet jeśli, to co? - podniosłem przez przypadek głos. - Nie ma prawa tak traktować kobiet!

- A może się o ciebie boję? - mruknęła jakby sama do siebie.

Prawdę mówiąc ledwo co usłyszałem.

- Możesz powtórzyć?

- Nie ważne - wstała z krzesła, zabierając swój talerz i kubek od kawy.

- Powtórz.

Patrzyła się wszędzie, tylko nie na mnie, nie w moje oczy jakby była zawstydzona albo skrępowana.

- Boję się o ciebie! - krzyknęła po chwili, kiedy uznała że nie popuszczę. - Martwię... Czuję się przy tobie bezpiecznie i chyba zależy mi na tobie, chociaż to trochę dziwne, bo przecież nie znamy się aż tak dobrze. Tylko, że ja czuję jakbyśmy się znali niewiadomo ile lat - zaczęła szybko i nerwowo mówić, przez co prawie w ogóle jej nie zrozumiałem.

Stała przede mną, chcąc odłożyć naczynia do zlewu, za którym stałem.

- Przepraszam - wzrok utkwiony miała na talerzu, który trzymała w rękach.

Jednak ja nic nie zrobiłem.
Patrzyłem tylko na nią, czekając aż spojrzy na mnie.

Ona się w końcu poddała i postawiła naczynia na blacie obok.

Kiedy chciała odejść, chwyciłem ją jak najdelikatniej za łokieć, a drugą ręką uniosłem jej podbródek, by się w końcu na mnie spojrzała.

- Przy mnie zawsze będziesz bezpieczna, obiecuję ci - mówiąc to patrzyłem się prosto w jej oczy.

Nie czekając ani chwili dłużej, pocałowałem ją w usta.

Kiedy pocałunek stał się bardziej namiętny, uniosłem ją w górę, przez co usiadła na blacie.

Zaczęliśmy się dotykać.
Oboje wiedzieliśmy jak to się skończy, jednak przerwał nam w tym głupi dzwonek telefonu.

Jęknąłem, a Elena się zaczęła śmiać ze mnie.

- Co? - odezwałem się i każdy kto siedział po drugiej stronie słuchawki wiedział, że byłem zły, ponieważ wskazywał na to mój ton głosu, na co Elena uderzyła mnie lekko w ramię.

- Kuchnia, a szczególnie blat nie jest przeznaczony do uprawiania seksu, zapamiętaj to Damon - poinformował mnie roześmianym głosem Alaric.

Skąd on niby wie co się dzieje u niego w kuchni?

- Przecież wiem - rzuciłem tylko i zakończyłem połączenie, bo po chwili dokończyć to, co nam przerwano, tylko że tym razem nie w kuchni.

************************************
Hej!😘😘
Co myślicie? ^^
Chciałam Was jeszcze poinformować, że to opowiadanie nie jest za długie. Mówiąc krótko, zostało jeszcze tylko 5 rozdziałów 😏🙈

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

Noce z nieznajomą || DelenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz