- Po co tu przyszłaś? - zapytałem, od razu gdy nieśmiało weszła do środka. - Przecież nie chciałaś mieć ze mną do czynienia.- Chciałam przeprosić - oznajmiła ze skruchą.
- Przecież to ja ciebie zdradziłem. Poza tym... - w odpowiednim momencie ugryzłem się w język. - Jesteś piękną kobietą i na pewno kiedyś znajdziesz tego jedynego, ale...
- To robota Klausa - przerwała mi, szokując mnie tym całkowicie.
- O czym ty mówisz? - o mało nie krzyknąłem z wrażenia.
- To przez twój romans.
- Ty tylko czekasz, aż mnie zabije, prawda?
Szmata...
- Naprawdę myślisz, że jestem aż taką suką?
- To po co tu przyszłaś? Po co mi to mówisz?
- Nie było cię dwa miesiące i myślałam, że...
- Dwa miesiące?!
- Tak. Policja tu była, szukają człowieka, który ciebie pobił, będziesz musiał zeznawać - mówiła szeptem.
- Nie musiałaś mi tego mówić. Sam ich rozpoznałem. Przyjaciele Klausa... Elijah, Kol i Marcel, każdego z nich widziałem i wiem jak każdy z nich wygląda, nawet jeśli było ciemno - mówiłem ze złością.
- Ja wiem, że on zrobił źle, ale...
- Nie powiem im niczego - przerwałem jej, na co odetchnęła z ulgą. - Sam to załatwię - uśmiechnąłem się znacząco i zacząłem rozrywać wszystkie kabelki, do których byłem przypięty.
Nie obchodziło mnie, że urządzenia pikały i to, że Katherina zaczęła się robić nerwowa ani nawet to, że krzyczała na mnie, a potem zaczęła szukać lekarza, dlatego ja pobiegłem jak najszybciej umiałem i nie oglądałem się za siebie.
Miałem wielkie szczęście, że nie spotkałem policjantów, których akurat w ogóle nie było w szpitalu, bo jak zdążyłem zauważyć była noc, gdy opuszczałem teren szpitala.
******************
Przed domem Mikaelsonów pojawiłem się pół godziny później. Nawet się nie przebrałem i chodzę cały czas w szpitalnej piżamie jak jakiś psychopata.
Ale to mnie akurat nie obchodziło.
Pragnąłem tylko zbić Klausa.- Po co przyszedłeś? - zapytał, wychodząc wolnym krokiem ze swojego domu.
Był nad wyraz spokojny i uśmiechał się kpiąco do mnie.
- Nigdy cię nie lubiłem - uderzyłem pięścią w jego żuchwę. - Zbiję cię tak jak ty i twoi kumple zbili mnie - mówiąc to, uderzyłem go kolejny raz w twarz.
- Nie boję się ciebie - zaśmiał się jak opętany.
Chciałem go uderzyć jeszcze raz, ale przerwał mi w tym czyiś krzyk, a właściwie krzyk jakiejś kobiety:
- Pomocy!
Zerknąłem w stronę odbiegającego głosu, ale nikogo tam nie było.
Była w środku.
- Głupia, miała siedzieć cicho - warknął.
- Co ty wyprawiasz, Klaus? - zapytałem całkiem poważnie, patrząc prosto w jego oczy.
- Nie twoja pieprzona sprawa! - krzyknął mi prosto w twarz.
Popchnąłem go tak, że upadł, a sam wszedłem do jego domu.
Nie wierzyłem własnym oczom.
Co ona tu robi?
************************************
Hej!😘😘
Co myślicie? 😏
Kim jest ta "ona"?
Teorie? ^^
Okey, myślę, że to już ostatni rozdział maratonu 😊
Na następny rozdział zapraszam w weekend 🤗Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️
![](https://img.wattpad.com/cover/206879872-288-k147774.jpg)
CZYTASZ
Noce z nieznajomą || Delena
Fanfiction❗WSZYSTKIE ROZDZIAŁY PISANE SĄ POV DAMONA❗ "- Wyjeżdżasz - bardziej oznajmiła niż zapytała Elena, która pojawiła się w salonie, gdzie siedziałem na kanapie z Alaric'iem. - Chciałem z tobą porozmawiać - wstałem i poszedłem z nią do naszej tymczasowej...