Louis...
Nie czuję się zbyt dobrze, ale dzisiejszy list będzie zbyt prywatny, by pisała go Gemma. Poza tym nie chciałbym, żeby o tym wiedziała. Nikt nie musi wiedzieć, więc niech zostanie to między nami.Był już późny wieczór. Louis, niemalże od rana, w kółko czytał pierwsze kilka zdań napisanych przez Harry'ego i za każdym razem przerywał w tym samym momencie. W momencie, w którym jego serce zaczynało bić tak mocno, że miał wrażenie, że zaraz połamie mu żebra. Strach przed kolejnymi słowami blokował go, nie pozwalał mu przejść do dalszej części listu.
Fizycznie czuł się już lepiej. Ból głowy w końcu minął, prawdopodobnie dzięki radom Harry'ego, które naprawdę wziął sobie do serca. Przygotował długą, gorącą kąpiel, po której poczuł się odprężony. Obejrzał film komediowy, który sprawił, że zaśmiał się kilka razy. Podczas oglądania zjadł — porządną jego zdaniem — kolację, czyli zamówioną uprzednio pizzę. Nie było to łatwe przez bolące go gardło, ale po posiłku osłabienie minęło. Harry jak zwykle miał rację. A Louis chciał uszanować jego prośbę i zrobić dla siebie coś dobrego, by był z niego dumny, jeśli patrzy na niego z góry. Czasami wydawało mu się, że rzeczywiście tak jest, że cały czas o niego dba i go pilnuje, mimo że nie ma go obok.
Psychicznie czuł się gorzej. Zapomniał wziąć ze sobą czystą piżamę, gdy poszedł się kąpać i po wyjściu z wanny z przyzwyczajenia krzyknął do Harry'ego, czy mógłby mu ją przynieść. Odczekał kilka sekund i poczuł się jak największy idiota, gdy nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Komentował niemal każdą scenę filmu i również nikt mu nie odpowiadał. Mimo że jego mąż wolał oglądać w kompletnej ciszy i bez zbędnych komentarzy, a nawet często denerwował się zachowaniem Louisa, nigdy nie zignorował żadnego z jego słów. Kilka kawałków pizzy odruchowo zostawił na drugi dzień dla Harry'ego i końcowo zjadł je sam, ze łzami w oczach. Czuł się, jakby zwariował z tęsknoty. Dopiero po złapaniu się na tych czynach, zdał sobie sprawę, jak bardzo przyzwyczajony był do obecności swojego partnera.
Kolejny raz tego dnia wyciągnął papierosa z paczki, odpalił go drżącymi dłońmi i zaciągnął się nim mocno. Gdy był zestresowany, palił o wiele więcej niż zwykle, jakby miało mu to w czymkolwiek pomóc. Tak samo, jak próbował uspokoić nerwy przez chodzenie w kółko po całej kuchni. Jego obawy jednak rosły cały czas, bo nie potrafił przestać myśleć o nieprzeczytanym liście i tworzyć przeróżnych scenariuszy na temat tego, co mogło się w nim znajdować. A co, jeśli Harry napisał, że tak naprawdę nigdy go nie kochał? Albo, że przestał go kochać? Że już mu na nim nie zależy? Co, jeśli wypomniał mu wszystkie wady i popełnione błędy? To byłoby zdecydowanie za dużo na jego kruche serce.
Po chwili zgasił resztkę papierosa na popielniczce lężacej obok jego dłoni. Odsunął ją od siebie, odetchnął głęboko i ponownie wziął list do ręki. Jego wzrok od razu powędrował w miejsce, w którym zakończył czytanie. Serce znowu przyspieszyło swoją pracę, znowu zaczęło bić jak szalone. Louis w końcu zebrał w sobie resztki odwagi i spojrzał na kolejne ze zdań.
Nawet nie wiem, od czego mam zacząć. Nie chcę, byś źle odebrał to, co chcę ci przekazać. I wiem, że te listy miały być wesołe i pomóc ci w świątecznych przygotowaniach, doskonale zdaję sobie z tego sprawę... Ale muszę ci się wygadać, bo wiem, że już nigdy nie wrócimy do tego tematu. Przynajmniej wolałbym, żebyśmy nie wracali.
Louis zaczął szukać w głowie tematu, o którym była mowa. Za żadne skarby nie mógł przypomnieć sobie, o co mogło chodzić. Ale może po prostu nie chciał pamiętać, bo Harry pisał o tym w taki sposób, że musiało być to coś bardzo ważnego. Czuł, jakby ze stresu serce podeszło mu aż do gardła, a żołądek zawiązał się w wielki supeł.
CZYTASZ
twenty four letters [larry]
FanficHarry przed śmiercią napisał dla swojego męża, Louisa, dwadzieścia cztery listy, poprzez które zamierza pomóc mu w przygotowaniach do Świąt Bożego Narodzenia, zupełnie tak, jakby był tuż obok niego. © tekst i okładka: cloudsmartina