Fucking Kiyama

547 20 86
                                    

Lizzy, choć płaska i pusta, to pięknie wyglądała w długiej, białej sukni ślubnej, a jej uśmiech był piękny, ale sztuczny. Hiroto stał u jej boku, jak zwykle poważny i bez uczuć na twarzy, taki zgubiony i niby szczęśliwy.

-Ja Kiyama Hiroto biorę Ciebie Lizzy Ayumy za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci- mówił Hiroto ze wciąż poważną miną i pustką w oczach.

-Ja Lizzy Ayumy biorę Ciebie Hiroto Kiyama za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci - mówiła Lizzy z uśmiechem na twarzy i radością w oczach, aż bym tam zwymiotował.

I coś tam gadał ksiądz, wymienili się obrączkami, a potem Hiroto ją pocałował. Wszystkie moje palce wbiły się w oparcie ławki, a zęby zacisnęły się mocno. Czułem zazdrość, ale dlaczego? Miałem Naguma, a Hirota już nie kochałem, to było niemożliwe, żeby to uczucie zostało, prawda?

Potem przeniósł ją przez próg i wszyscy się cieszyli i krzyczeli radośnie i robili zdjęcia. A potem wsiedliśmy do naszego samochodu i pojechaliśmy na salę bankietową, nie chciałem tam jechać, ale nie chciałem tego robić mojemu chłopakowi, chciałem z nim tam być.

Zaczęło się od prezentów. Wszyscy po kolei podchodzili do nowej pary, składali życzenia, dawali prezenty i takie tam. Już miała być nasza kolej, ale się odwróciłem.

-Złóż im sam życzenie, ja nie dam rady- mruknąłem i ruszyłem za sąsiednią ścianę. I tak wszystko słyszałem, ale nie chciałem tam być, ale pewnie on i tak wie, że tu jestem.

-Hej Lizzy, hej Hiruś. Wszystkiego najlepszego na nowej drodze; dzieci, dużego domu, zdrowia i szczęścia- słyszałem głos mojego chłopaka. Nie żałowałem, że tam nie poszedłem, nie chciałem patrzeć na nich razem, tak sztucznie szczęśliwych.

-Mówiłeś, że z kimś przyjdziesz- zaczął Hiroto, a mi aż zrobiło się słabo. Co?! "Z kimś"? On nie wie, że ja tu jestem? Nagumo mu nie powiedział? Nie widział mnie?

-Tak, nie jestem sam- słyszałem wciąż spokojny głos mojego chłopaka. Ciekawe czy zapytają się, z kim jest, oby nie.

-A z kim jesteś?- Usłyszałem obojętny głos Hirota, nie był tego ciekawy, ale pytał z uprzejmości.

-Z Midorikawą- usłyszałem. Wychyliłem się za ściany, żeby zobaczyć jego reakcję, ale nic. Nadal stał nieporuszony ze stoickim spokojem. Odwróciłem się, żeby mnie nie zobaczył, ale za to napotkałem przed sobą długie, blond włosy przy stoliku z kawą.

-Co tu robisz?- Zapytałem, a Byron natychmiast się do mnie odwrócił. Robił kawę dla dwóch osób, musiał być tu z kimś.

-Ja... E no ten... Musiałem tu być, bo ten... No ten... Dobra, byłem świadkiem, a Victoria zabroniła mi mówić, że tu będziemy- wydukał w końcu. Zabroniła mu? Pewnie znowu wciśnie mi kit, że chciała mnie chronić czy coś.

-Wznieśmy toast za młodą parę!- Krzyknął ktoś, a zaraz wszyscy zaczęli krzyczeć, śpiewać sto lat i takie tam głupoty. Victoria też tu była, jako osoba towarzysząca Byrona, który został zaproszony jako świadek.

-Gorzko! Gorzko! Gorzko!- Zaczęli krzyczeć wszyscy po tym jak skończyli śpiewać. Wychyliłem się i zobaczyłem, jak się liżą, fu. Ja bym tej Lizzy kijem nie dotknął.

-Nie wiem jak ty, ale ja idę jeść- mruknął Byron, ruszając do stolika i siadając obok Victorii. Palant, zostawił mnie tu samego. Szybko ruszyłem do miejsca obok Naguma, a po drodze czułem na sobie zdezorientowane spojrzenie Lizzy i puste oczy Hirusia.

-Jesteś wreszcie, gdzie to cię zwiało?- Zapytał Nagumo podając mi tackę z jedzeniem. Opowiedziałem mu o tym jak spotkałem Byrona i mnie zagadał. Na szczęście uwierzył.

Potem był pierwszy taniec, Hiroto objął tę dziwkę i zaczęli tańczyć. Cholera, on nawet idealnie musi tańczyć. Chciałem być na miejscu tej płaskiej deski, chciałem być w jego ramionach. Chciałem dzielić z nim tak intymne chwile.

 A gdy muzyka przestała grać, podniósł ją wysoko i pocałował- niedobrze mi aż.

Zacisnąłem dłonie na krawędzi krzesła, Nagumo chyba to zauważył, bo położył dłoń na mojej i próbował złagodzić słówkami. Niepotrzebnie, po co ja zgodziłem się tu przyjść? Mogłem zostać w domu i równie dobrze sobie to wyobrazić.

Potem zaczęły się jakieś zabawy z udziałem tych wszystkich spitych mężczyzn. Złapałem Victorie i odsunęliśmy się na bok, musiałem z nią porozmawiać.

-A więc to tak? Przyszedłeś, bo chciałeś go zobaczyć, a teraz chcesz się zmyć- powiedziała Victoria, a ja pokiwałem głową. Jak ona mnie dobrze zna, obawiam się jednak, że kiedyś może mnie sprzedać za te informacje.

-Pomożesz?- Zapytałem, ale ona tylko pokręciła głową.

-Nie mam auta, a ktoś będzie musiał jeszcze odwieść mojego pijanego brata- powiedziała. A no tak, ja też będę musiał odwieść Naguma, bo ten już się spił.

-Niech żyje nowa para! Hura!- Krzyczeli, bo do sali wjechał tort i wszyscy się zachwycali. Victoria też spojrzała w tamtym kierunku.

-Idę na ciasto- powiedziała i zostawiła mnie samego. Usiadłem sobie przy stoliku z przekąskami i wyjąłem telefon. Zacząłem przeglądać jakieś śmieszne filmiki, a zajęcie to przerwały mi odgłosy kłótni. Poszedłem w tamtym kierunku. To Nagumo i Hiroto kłócili się zażarcie. Ich głosy poznałbym wszędzie.

-Specjalnie to zrobiłeś! Chciałeś mnie wnerwić, czy o co ci chodziło?!- Krzyczał wściekły Hiroto. Od nadmiaru alkoholu obaj byli wulgarni, cali czerwoni i spoceni, a na dodatek skłonni się pozabijać.

-A żebyś wiedział, że tak! Nie jesteś moim panem i nie będziesz mi mówił z kim mam się zadawać!- Odkrzyknął Nagumo. Chce wiedzieć, co będzie dalej, więc im nie przerywam.

-On nie jest facetem do ruchania! To nie jest dziwka do zabawy, on jest...- nie skończył, bo Nagumo mu przerwał.

-Tak? A kto go tak traktował, co?! Ty go tak traktowałeś, nie ja!- Krzyknął Nagumo z wściekłością i z zaciśniętymi pięściami.

-Mido nie jest zabawką z sex shopu! Zrób mu coś, to...

-To co?! Co zrobisz? Przypomnę ci tylko, że masz żonę i nie powinno cię to obchodzić- warknął ostro Nagumo i był dosłownie gotowy wystartować do Hirota z pięściami.

-Mido to ciepły chłopak, kochający i nie powinien się zadawać z kimś takim jak ty- kontynuował Hiroto. Aż mi ciśnienie skoczyło. Ruchał mnie sobie kiedy chciał, a teraz jeszcze gada jakieś głupoty na lewo i prawo...

-Przestańcie! Przestańcie knocić!- Krzyknąłem, wychodząc zza ściany. Oboje na mnie spojrzeli, Nagumo z uśmiechem, a Hiroto ze zdziwieniem i zmieszaniem.

-Jak długo ty tu...- zaczął Hiroto, ale nie skończył, bo mu przerwałem.

-Wystarczająco długo- odpowiedziałem i spojrzałem na niego z chęcią mordu. Czułem dłonie pijanego Naguma na swoich biodrach, tylko one mnie jeszcze hamowały.

-Skoro tak, to może mnie posłuchasz i go zostawisz- skomentował. Nie wytrzymałem, hamulce puściły, koniec! Hiroto dostał mocnego liścia i aż opadł na pobliską ścianę.

-ODPIEPRZ SIĘ KIYAMA!


~~~

-Źle robiłem, bawiłem się tobą, gdy Lizzy mi nie wystarczała, tak bardzo cie przepraszam, stałeś się ofiarą moich wyładowań, tak strasznie przepraszam. Nie wiem czy mi wybaczysz, ale proszę cie, nie zostawiaj mnie, bądź przy mnie- mówił niespokojnie Hiroto.
***
-Nie kocham Lizzy, słyszysz? Nie kocham jej, kocham tylko ciebie Mido- powiedział, a jego zimne wargi spotkały się z moimi.


Zakochany i Bestia    YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz