Pogrzeb, Arthuro i Porwanie

311 12 74
                                    

Lucy właśnie wyszła ze szpitala. Miała chodzić o kuli, dopóki jej stan się nie poprawi, ale ona to lekceważyła i chodziła normalnie. Twierdziła, że wszystko jest w porządku, ale oboje dobrze wiedzieliśmy, że jesteśmy w totalnym gównie i to dopiero początek.

-Lucy? Czy gdy Hiroto nie żyje to czy przestaniesz mnie śledzić?- Zapytałem. Lucy zmarszczyła brwi i nerwowo zacisnęła dłonie na kierownicy.

-Nie wiem co dalej, naprawdę nie wiem... Masz w ogóle gdzie mieszkać?- Zapytała. Ja tylko pokręciłem głową.

-Nie, raczej nie. Muszę iść do Naguma po ciuchy, a potem nie wiem- powiedziałem. Lucy wcisnęła hamulec i energicznie zawróciła pojazd. -Kurwa! Co jest?!- Krzyknąłem, gdy samochód energicznie skręcił w inną drogę. Lucy tylko uśmiechnęła się lekceważąco i przyspieszyła.

-To jedziemy do tego twojego byłego, bierzemy ciuchy i jedziemy do mnie.

-Nie, Lucy, nie mógłbym- zacząłem, ale ona tylko mi przerwała.

-Nie ma dyskusji- mruknęła i jeszcze bardziej przyspieszyła pojazd. Aż złapałem się drzwi, kto jej dał prawo jazdy? Jakiś debil.

Nie minęło kilka minut, a byliśmy pod mieszkaniem u mojego byłego. Powiedziałem Lucy, żeby zaczekała w samochodzie i że sam to załatwię. Szybko wcisnąłem dzwonek do drzwi, chciałem szybko mieć to z głowy. Nie minęła chwila, a Nagumo mi otworzył.

-Czego?- Mruknął z nienawiścią w oczach. Nie powinienem mu się na oczy pokazywać, ale chce tylko moje ciuchy.

-Chciałem zabrać moje rzeczy- mruknąłem. On tylko wpuścił mnie do środka i zostawił samego.

Już skończyłem się pakować i miałem wyjść, ale zobaczyłem coś. Na podłodze porozrzucane były ubrania, a w łóżku leżał nagi Suzauno Fuusuke. Czyli tak, ja odszedłem, a on przyszedł. Świetnie. Chociaż im się powodzi.

Lucy zaoferowała mi zamieszkanie u siebie, więc skorzystałem. Okazało się, że ja i ona świetnie się dogadujemy. Mieliśmy mnóstwo tematów do rozmów i wspólnych pomysłów. Godzinami słuchałem jej opowiadań z jej różnych misji i miliona historii o Hirusiu oraz tym jak czasem robiła z niego skończonego idiotę.

-Czemu Lexie nas wypuściła? Wiem, że gadaliście, ale o czym?- Zaczęła Lucy. Nie rozmawialiśmy o tym, to fakt, ale nie chciałem jej tego mówić.

-Lucy... Nie chce o tym gadać- zacząłem, ale mi natychmiast przerwała.

-Nie! Musisz mi powiedzieć, chce wiedzieć, jaki będzie ich kolejny ruch!- Krzyknęła na mnie. Ufam jej, to fakt, ale nie powinienem jej mówić, co się tam stało. Ochrzaniłaby mnie za lekkomyślność. Cholera, ona powinna wiedzieć.

-Dobra. Podpisałem z nią umowę, nic wielkiego- zacząłem, ale ona już się wkurzyła.

-Co? Jaka umowa? Czyś ty zgłupiał do końca?!- Krzyknęła nie dając mi dokończyć.

-Nic wielkiego. Obiecałem, że gdy poprosi, to wrócę tam- zacząłem, ale znowu mi przerwano.

-Jaki jest haczyk?- Domyśliła się szybko.

-No... Ten... Rozstrzeli mnie, jak nie pójdę, ale pójdę i się nie martw- i tu Lucy się zdenerwowała i zaczęła mi wmawiać, jakie to było nieodpowiedzialne i że nie powinienem tak postępować bez jej wiedzy.

Po tej małej sprzeczce poszliśmy spać, ale ja nie spałem. Myślałem o tym co się stało, o dniu, w którym Lexie cię zabiła. Pamiętam twoją krew, jak na mnie upadł i jak sługusy Lexie zabrały twoje ciało. Pamiętam dokładnie to twoje puste spojrzenie, które nie dawało mi o sobie zapomnieć. Pamientałem wszystko.

Zakochany i Bestia    YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz