Koleje losu Lizzy i Artura Ayumy-ich histioria

374 15 124
                                    

Znowu padał deszcz, a to oznaczało, że Lizzy i Arthuro muszą bawić się w domu. Ogromna willa ich rodziców była idealnym miejscem do zabawy w chowanego czy berka. Oczywiście nie obywało się wtedy bez psucia różnych wazonów czy obrazów, ale kto bogatym dzieciom zabroni?

Dokładnie, byli obrzydliwie bogaci i wszystko im było wolno, rodzicom i dzieciom. Nie uczono ich oszczędności, jakiegokolwiek dystansu do innych, a o skromności nie wspominając. Liczyła się tylko kasa, a raczej to, że dzięki niej mogą wszystko.

-Ej Lizzy! Chodź, mamy gości! Nasz kuzyn Hiroto przyjechał!- Krzyknął Arthuro do siostry, gdy w drzwiach pojawili się goście.

-Oj, przepraszam za niego. Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie otwierał sam drzwi, co Arthuro? Państwo Kiyama, proszę wejść już wołam mojego męża- powiedziała wysoka kobieta stając w drzwiach.

Rodzice rozmawiali o biznesach, a dzieci niczym trzy aniołki poszły się bawić w najlepsze. Dogadywali się dobrze, bo często się spotykali, a raczej ich rodzice często się spotykali. Biznesy, biznesy i jeszcze raz biznesy- zawsze chodziło tylko o nie.

Hiroto Kiyama, syn króla biznesu i krętactw. Uważany za aniołka mały Hiroto też był taki jak ojciec, skory do przekrętów i myślący tylko o kasie i zyskach. Uczony tego wszystkiego, by kiedyś przejąć firmę, a raczej mafię.

Lizzy i Arthuro zanim się obejrzeli byli nastolatkami Ona- chciwa, zachłanna, pusta i rozczarowująca, krótko mówiąc- lafirynda. On- flirciarz z powodzeniem, uparty i zawzięty, zwany wspaniałym chłopcem...

Lizzy, królowa szkoły, mająca już chyba każdego i każdego którego chciała. Płaska i pusta do tego stopnia, że sama tego nie widziała. Drwiła z każdego kto w jakikolwiek sposób groził jej pozycji, tym samym go likwidując. Nie miała przyjaciół, raczej krąg innych pustych dziewczyn, które ją podziwiały, a raczej dbały o to, żeby nie być jej kolejną ofiarą.

Arthuro, król podrywu, każda laska była jego o ile nie Hirota. Od zawsze rywalizowali o to, który ma ich więcej. Kumplowali się, a mimo to Arthuro był zły, bo nie należał to tego ich gangu. Czasem się o to sprzeczali, a wtedy Hiroto mówił, że nie chce cieniasów. Kumplowali się, ale ich relacje raczej nie były szczere. 

-Nie! Błagam przestań!- Krzyknęła jakaś dziewczyna, którą biła Lizzy. Dziewczyny, które podtrzymywały ofiarę tylko z powagą spojrzały na swoją przywódczynię.

-Nie dziwko! Podrywałaś mojego chłopaka, nie odpuszczę ci!- Krzyknęła Lizzy uderzając ją w szczękę. Wtedy właśnie rozległy się kroki, a do środka weszła Victoria Love.

-I co Lizzy? Dalej bijesz niewinne osoby tylko dlatego, że jesteś nieszczęśliwie zakochana w tym palancie, z którym nawet nie jesteś? Hiroto nie jest tego wart, odpuść jej już- mruknęła Love patrząc na zaistniałą sytuację. I już wtedy Lizzy wiedziała kto będzie jej następną ofiarą...

Hiroto podbijając piłkę na boisku tłumaczył strategię gry zawodnikom, a po chwili usiadł na ławce i obserwował jak grali. Nie wiedział, że stał za nim Arthuro i go obserwował, dość dokładnie obserwował.

-Czyli Aphrodi miał rację Hiroto, miał jebaną rację- powiedział Arthuro nachylając się nad Hirotem i szepcząc mu do ucha, który aż się wzdrygnął na te słowa.

-O czym ty mówisz Arthuro?- Zapytał, gdy brunet usiadł obok niego na ławce. Arthuro wskazał na chłopaka biegającego po murawie i kopiącego piłkę.

-Midorikawa Ryuuji, podoba ci się. Jesteś gejem, Aphrodi miał rację- powiedział opuszczając dłoń. Hiroto znacznie się spiął i zacisnął pięści.

Zakochany i Bestia    YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz