Taehyung z całego serca nie znosił fizyki do dnia, w którym poraz pierwszy w wejściu do sali ujrzał obezwładniający uśmiech swojego nowego nauczyciela, który przyprawił go o przyjemne deszcze.
Bądź do dnia, w którym prawa fizyki zostawały mu wpajane...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pobudka! 1900 słów na miły poranek.
Rozdział nie miał się pojawić, ale wasza aktywność pod ostatnim mnie zabiła. Byłam w wielkim szoku, zatem napisałam ten w podzięce za taki odzew. Teraz już naprawdę dodam w połowie stycznia.
*
Kobieta zmarszczyła brwi, odkładając torebkę. Przykucnęła na ziemi, oczekując, aż dziecko podbiegnie do niej. Widać było, że nie ma humoru, o czym świadczyła jej niezbyt przyjazna mimika oraz grymas zmęczenia na twarzy. Pracowała bardzo dużo, dlatego nie podobało jej się, że po całodniowym męczeniu się w pracy, zastaje w domu zamieszanie i w dodatku gościa, który z wyglądu z pewnością nie był w ich wieku.
Westchnęła niezadowolona, a kiedy tylko odgłos malutkich stópek był bardziej usłyszany i o wiele wyraźniejszy, chłopiec wpadł w ramiona matki, a ta razu powstała z przykucu, całując chłopca w tył główki. Dziecko objęło ją malutkimi rączkami, opierając pyzaty, lekko rumiany, policzek na jej piersi, spoglądając na Jeona dużymi oczkami. Co jakiś czas zerkał też na Taehyunga, nie mając pojęcia kim jest. Nie widział go nigdy wcześniej, dlatego jego postać zaciekawiła malca. Drugi pod względem najmłodszego wieku również nie pozostał obojętny. Oddawał intensywne spojrzenie, chcąc przyjrzeć się dziecku dokładniej. Bez wątpienia musiało być to dziecko jego kochanka. Maluszek był bardzo podobny do mężczyzny. Usta jego były tak samo cienkie jak u starszego, kolor włosów tak samo ciemny i te oczka... dosłownie malutki Jeon Jungkook. Teraz już nie miał wątpliwości.
Czarnowłosa piękność podeszła bliżej, skanując wzrokiem ciało Kima, który ciągle szarpał się, jednakże silny uścisk dłoni mężczyzny sprawiał, że nie był w stanie zrobić nawet krótki w przód lub całkowicie się wyrwać z jego objęć.
- Pytałam o coś. Dlaczego nie zajmujesz się małym, tylko obściskujesz się z jakimś dzieckiem? Kim on do cholery jest? - zapytała, nie mogąc pojąć, że jej dziecko błąka się po domu samo, kiedy miało być pod okiem i czujną opieką Jungkooka. Brunet westchnął, patrząc na Irene z powagą. Nie miał ochoty się kłócić.
- Dziecko nie było same. Spał, a ja dosłownie na chwilkę pozostawiłem go bez opieki. Miałaś teraz wrócić, więc sądziłem, że się nie obudzi, a ty zaraz do niego przyjdziesz - odrzekł spokojnie, uważając, że nie zrobił nic złego, w końcu zajmował się małym przez pół dnia, kiedy wrócił z pracy, a niańka zakończyła swoją robotę na dziś.
- Uznajmy, że nic się nie stało, ale...- zbliżyła się jeszcze bardziej, łapiąc wolną dłonią podbródek chłopaka, który niepewnie uniósł na nią wzrok. W końcu niecodziennie spotyka się w bezpośrednim starciu z kobietą swojego kochanka. Zacisnął szczękę, chcąc wyrwać głowę, co szybko mu się udało jako że kobieta nie naciskała na skórę.- Przedstawisz nas w końcu. Wiesz, ja to Jeon Irene, to Jeon Hanbin, ty Jeon Jungkook, a on? Czyżby kolejny Jeon, o którym nie mam pojęcia? - dopytała, a w jej tęczówkach gościło wiele emocji, które mieszały się w jedność. Jej wzrok był poważny. Chciała dowidzieć się od razu wszystkiego, kim jest ten chłopak, co tu robi i dlaczego wieczorem tkwi w uścisku Jeona. Mężczyzna uśmiechnął się kącikiem ust, ciesząc się, że może utrzeć nosa kobiece, która nie miała prawa mieszać się w jego życie, już nie.