Obudziłam się, z początku nie wiedziałam gdzie jestem, co się dzieje, dopiero po chwili dotarło do mnie co się działo w Wakandzie. Mojego tatę, Petera, których straciłam w tej bitwie. W tej chwili zaczęły mi lecieć łzy. Straciłam dwie najcenniejsze osoby, które zostały mi na świecie, tatę najlepszego na świecie i wspaniałego chłopaka. Znajduje się w jakimś pokoju szpitalnym nie pamiętam jak się tutaj znalazłam i czemu nie jestem w wieży. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Sam? W końcu się obudziłaś- Steve wszedł do pokoju w którym się znajdowałam. Wyglądał tak jak zawsze tylko był smutny.
-jak to w końcu?
-byłaś nieprzytomna 4 dni. Gdy znalazłem cię w Wakandzie. Zaniosłem do zamku, tam cię opatrzyli. Gdy odpoczeliśmy przylecieliśmy tu. Gdy my byliśmy w Wakandzie Thanos szukał nas w wieży i ją zniszczył, ale Tony przemyślał to z zbudował tą o to bazę, jest większa i oddalona od miasta. Przed zniszczeniem wieży przywieziono nasze rzeczy tu.
Wracając miałaś lekki wstrząs mózgu, rozległą ranę na ramieniu, ale Banner już o to zadbał i odbudował ci tkanki i nie ma po niej śladu. Masz trochę siniaków i mniejszych rozcięć a tak to jest już wszystko dobrze.-Dziękuję Stave za wszystko.
-nie ma za co Sam. Zobacz czy masz siłę wstać to pójdziemy do reszty i zaprowadze cię do twojego pokoju. Jeśli tylko chcesz.-spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem
-Raczej tak - wstałam powoli ale jednak po chwili zakreciło mi się w głowie i gdyby nie szybki refleks Kapitana, bym już upadła. Wziął mnie na ręce i zaprowadził do chyba salonu tam siedziała reszta, każdy był przybity i smutny.
- Patrzcie kto się obudził - powiedział Cap, każdy wtedy spojrzał na mnie.
-cześć - powiedzieli
-Sam w końcu - powiedziała Czarna Wdowa i podeszła by mnie przytulić i pomogła mi usiąść na kanapie. Rozejrzałam się po salonie byli tam Wanda, Clint, Banner, Steve, Natasha i Thor.
-gdzie jest reszta? - zapytałam ich.
-nie ma. Zobacz sama. - Clint włączył telewizor tam wyświetlił się informacje ze świata. Zniknęła połowa populacji ludzkiej.
-jest jeszcze Furry, Bucky, War Machine, Pepper, Czarna Pantera i strażnicy galaktyki oprócz tej noo takiej niebieskiej. - powiedział Clint.
- Furry sprowadza tu swoją znajomą ma nam pomóc, a za tydzień jest zebranie i powiadomi nas co dalej, ona też tam będzie. Ale jak na razie ona nie może tu być bo musi coś załatwić i jest z odległej galaktyki, jak dobrze pamiętam. - powiedział Steve.
- wiecie co za dużo tych informacji jak na dziś. Ja chyba pójdę się położyć.
-czekaj pomogę Ci Sam. - powiedział Cap już wstając. Wziął mnie na ręce i zaprowadził do nowego pokoju i posadził na łóżku. - Sam zobaczysz damy radę, sprowadzimy ich.
-mam taką nadzieję Steve. - posłałem mu ledwo co widoczny uśmiech.
-dobrze to do jutra Sam. - posłał mi uśmiech i wyszedł. A ja rozejrzałam się po pokoju duży, jasny, nowoczesny w odcieniach bieli i szarości. Duże łóżko oszklona cała ściana, przy nim dwie pary dzwi. Wstałam i zobaczyłam co jest za pierwszymi. Duża garderoba z mnóstwem ciuchów a za drógimi drzwiami łazienka, przestronna też w kolorach szarości i bieli, również bardzo nowoczesna. Wyszłam z łazienki i podeszła do biurka a tam była karteczka.
Hej Sami. Zostawiłem tą kartkę na wszelki wypadek, gdybym ja nie mógł Ci tego powiedzieć osobiście, i jak to czytasz raczej tak jest. Nie smutaj się młoda dasz radę. W pokoju masz wygraną swoją sztuczną inteligencję. Pracownia jest obok mojej na piętrze 7, tym razem nie pod ziemią.
Kocham cie Tata.
Czytając to miałam łzy w oczach.
Czas sprawdzić.
-Ann jesteś?-witaj panienko. Oczywiście, że tak.
-to dobrze. Wiesz która godzina?
-20.23
-Dziękuję.
Wzięłam piżamę z garderoby i poszłam wziąść kąpiel. Po umyciu się poszłam spać.
3 w nocy
Znów sie obudziłam, znów ten sam koszmar. Tata i Pet to jak zniknęli. Tym razem było inaczej. Obudziłam się z krzykiem znów się zaczęło. Ciężko mi się oddychało,było mi słabo. Po chwili przybiegł Cap. Gdy mnie zobaczył od razu zaczął szukać coś w mojej szawce nocnej. Dał mi mój inhalator, który używałam, gdy miałam ataki paniki. Już po chwili lek zaczął działać.-hej Sami już dobrze oddychaj głęboko.-
Przytulił mnie, a ja gdy się uspokoiłam zasnęłam w jego ramionach.Rano
Słyszałam pukanie do drzwi.
-proszę.
-cześć Sam mam dla ciebie śniadanie. Steve zrobił. - Czarna Wdowa podała mi naleśniki na tacy do łóżka.-Dziękuję.
-jak się czujesz? - usiadła obok mnie.
-już lepiej. Dziś pójdę do pracowni jak coś to tam mnie szukajcie.
-okej - i wyszła. Ja zjadłam, ubrała się i poszłam do pracowni jak mówiłam.
Tak minęły mi te 7 dni. Rano coś zjem, idę do pracowni, obiad, pracownia i kladlam się spać o 5 lub coś około tej godziny. Nie chciałam spać, bo dręczyły mnie wtedy te koszmary. I znów miałam ataki paniki więc brałam te leki od taty.
Dzięki nim spałam też te kilka godzin. Naprawiłam swoją zbroje, a właściwie zostały mi same poprawki. Rozmawiam też z Pepper ona dużo mi pomaga, podtrzymuje mnie na duchu tak samo jak reszta.Ale dziś było inaczej, po śniadaniu wszyscy udaliśmy się do sali konferencyjnej. Czekał tam na nas już Furry i ta dziewczyna. Zajęliśmy miejsca.
-witajcie. Przedstawiam wam Captain Marvel. Ona pomoże nam odbić naszych przyjaciół. Możecie jej zaufać. Zostanie z wami tu i będzie pomagać. Już wiem co trzeba zrobić by odzyskać resztę avengers i ludzi . Mam nadzieję, że to wypali. Dziś spotkałem.... - Furry nie dokończył ponieważ do sali wszedł...
...
CZYTASZ
Iron Girl
Fiksi PenggemarNazywam się Samantha, chodzę do liceum. Mam dwójkę wspaniałych przyjaciół i kochającą mamę, ale wszystko wywraca się do góry nogami w jeden dzień... UWAGA! Książke napisałam jak byłam w podstawówce, a to naprawdę dobre kilka lat temu. Ma masę błędó...