20. Atak

1K 50 12
                                    

Obudziłam się,  z początku nie wiedziałam gdzie jestem, co się dzieje, dopiero po chwili dotarło do mnie co się działo w Wakandzie. Mojego tatę, Petera, których straciłam w tej bitwie. W tej chwili zaczęły mi lecieć łzy. Straciłam dwie najcenniejsze osoby, które zostały mi na świecie, tatę najlepszego na świecie i wspaniałego chłopaka. Znajduje się w jakimś pokoju szpitalnym nie pamiętam jak się tutaj znalazłam i czemu nie jestem w wieży. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.

- Sam? W końcu się obudziłaś- Steve wszedł do pokoju w którym się znajdowałam. Wyglądał tak jak zawsze tylko był smutny.

-jak to w końcu?

-byłaś nieprzytomna 4 dni. Gdy znalazłem cię w Wakandzie. Zaniosłem do zamku, tam cię opatrzyli. Gdy odpoczeliśmy przylecieliśmy tu. Gdy my byliśmy w Wakandzie Thanos szukał nas w wieży i ją zniszczył, ale Tony przemyślał to z zbudował tą o to bazę, jest większa i oddalona od miasta. Przed zniszczeniem wieży przywieziono nasze rzeczy tu.
Wracając miałaś lekki wstrząs mózgu, rozległą ranę na ramieniu, ale Banner już o to zadbał i odbudował ci tkanki i nie ma po niej śladu. Masz trochę siniaków i mniejszych rozcięć a tak to jest już wszystko dobrze.

-Dziękuję Stave za wszystko.

-nie ma za co Sam. Zobacz czy masz siłę wstać to pójdziemy do reszty i zaprowadze cię do twojego pokoju. Jeśli tylko chcesz.-spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem

-Raczej tak - wstałam powoli ale jednak po chwili zakreciło mi się w głowie i gdyby nie szybki refleks Kapitana, bym już upadła. Wziął mnie na ręce i zaprowadził do chyba salonu tam siedziała reszta, każdy był przybity i smutny.

- Patrzcie kto się obudził - powiedział Cap, każdy wtedy spojrzał na mnie.

-cześć - powiedzieli

-Sam w końcu - powiedziała Czarna Wdowa i podeszła by mnie przytulić i pomogła mi usiąść na kanapie. Rozejrzałam się po salonie byli tam Wanda, Clint, Banner, Steve, Natasha i Thor.

-gdzie jest reszta? - zapytałam ich.

-nie ma. Zobacz sama. - Clint włączył telewizor tam wyświetlił się informacje ze świata. Zniknęła połowa populacji ludzkiej.

-jest jeszcze Furry, Bucky, War Machine, Pepper, Czarna Pantera i strażnicy galaktyki oprócz tej noo takiej niebieskiej. - powiedział Clint.

- Furry sprowadza tu swoją znajomą ma nam pomóc, a za tydzień jest zebranie i powiadomi nas co dalej, ona też tam będzie. Ale jak na razie ona nie może tu być bo musi coś załatwić i jest z odległej galaktyki, jak dobrze pamiętam. - powiedział Steve.

- wiecie co za dużo tych informacji jak na dziś. Ja chyba pójdę się położyć.

-czekaj pomogę Ci Sam. - powiedział Cap już wstając. Wziął mnie na ręce i zaprowadził do nowego pokoju i posadził na łóżku. - Sam zobaczysz damy radę, sprowadzimy ich.

-mam taką nadzieję Steve. - posłałem mu ledwo co widoczny uśmiech.

-dobrze to do jutra Sam. - posłał mi uśmiech i wyszedł. A ja rozejrzałam się po pokoju duży, jasny, nowoczesny w odcieniach bieli i szarości. Duże łóżko oszklona cała ściana, przy nim dwie pary dzwi. Wstałam i zobaczyłam co jest za pierwszymi. Duża garderoba z mnóstwem ciuchów a za drógimi drzwiami łazienka, przestronna też w kolorach szarości i bieli, również bardzo nowoczesna. Wyszłam z łazienki i podeszła do biurka a tam była karteczka.

Hej Sami. Zostawiłem tą kartkę na wszelki wypadek, gdybym ja nie mógł Ci tego powiedzieć osobiście, i jak to czytasz raczej tak jest. Nie smutaj się młoda dasz radę. W pokoju masz wygraną swoją sztuczną inteligencję. Pracownia jest obok mojej na piętrze 7, tym razem nie pod ziemią.

Kocham cie Tata.

Czytając to miałam łzy w oczach.
Czas sprawdzić.
-Ann jesteś?

-witaj panienko. Oczywiście, że tak.

-to dobrze. Wiesz która godzina?

-20.23

-Dziękuję.

Wzięłam piżamę z garderoby i poszłam wziąść kąpiel. Po umyciu się poszłam spać.

3 w nocy
Znów sie obudziłam, znów ten sam koszmar. Tata i Pet to jak zniknęli. Tym razem było inaczej. Obudziłam się z krzykiem znów się zaczęło. Ciężko mi się oddychało,było mi słabo. Po chwili przybiegł Cap. Gdy mnie zobaczył od razu zaczął szukać coś w mojej szawce nocnej. Dał mi mój inhalator, który używałam, gdy miałam ataki paniki. Już po chwili lek zaczął działać.

-hej Sami już dobrze oddychaj głęboko.-
Przytulił mnie, a ja gdy się uspokoiłam zasnęłam w jego ramionach.

Rano
Słyszałam pukanie do drzwi.
-proszę.
-cześć Sam mam dla ciebie śniadanie. Steve zrobił. - Czarna Wdowa podała mi naleśniki na tacy do łóżka.

-Dziękuję.

-jak się czujesz? - usiadła obok mnie.

-już lepiej. Dziś pójdę do pracowni jak coś to tam mnie szukajcie.

-okej - i wyszła. Ja zjadłam, ubrała się i poszłam do pracowni jak mówiłam.

Tak minęły mi te 7 dni. Rano coś zjem, idę do pracowni, obiad, pracownia i kladlam się spać o 5 lub coś około tej godziny. Nie chciałam spać, bo dręczyły mnie wtedy te koszmary. I znów miałam ataki paniki więc brałam te leki od taty.
Dzięki nim spałam też te kilka godzin. Naprawiłam swoją zbroje, a właściwie zostały mi same poprawki. Rozmawiam też  z Pepper ona dużo mi pomaga, podtrzymuje mnie na duchu tak samo jak reszta.

Ale dziś było inaczej, po śniadaniu wszyscy udaliśmy się do sali konferencyjnej. Czekał tam na nas już Furry i ta dziewczyna. Zajęliśmy miejsca.

-witajcie. Przedstawiam wam Captain Marvel. Ona pomoże nam odbić naszych przyjaciół. Możecie jej zaufać. Zostanie z wami tu i będzie pomagać. Już wiem co trzeba zrobić by odzyskać resztę avengers i ludzi . Mam nadzieję, że to wypali. Dziś spotkałem.... - Furry nie dokończył ponieważ do sali wszedł...










...

Iron GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz