6. Walka

3.3K 136 21
                                    

Gdy zapakowaliśmy kartony do vana i Happy już odjechał, chłopacy wsiedli do samochodu, którym przyjechali, a ja na swój motor pojechaliśmy na miasto coś zjeść. Ale za nim wyjechaliśmy spojrzałam na swój dom ostatni raz.

-Hej mała, tylko nie zapomnij o kasku.- krzyknął Kapitan. Więc założyłam szybko kask i ruszyłam z piskiem opon w ustalone miejsce, w którym mieliśmy jeść. Tony równie szybko co ja ruszył za mną. Jechaliśmy szybko przez miasto, osobiście nienawidzę wolnej jazdy i to mam jak widać po tacie. On nie był mi dłużny i już po chwili jechał obok mnie równie szybko. Ja chcąc być pierwsza na miejscu dodałam gazu i po krótkim czasie zaparkowałam przed restauracjom, o której mówił Tony. Minute później Stark zjawił się przed restauracjom ale on zaparkował przed samym wejściem i już po chwili przed nim pojawił się ktoś z obsługi by zaparkować auto, więc Tony oddał mu kluczyki.

-Tylko nie zarysuj.- powiedział do pracownika restauracji.- O i pilnuj tego motoru, by nic mu się nie stało. Masz go pilnować jak oka w głowie. Zrozumiano?

-Oczywiście, proszę Pana - odparł przestraszony chłopak.

We trójkę weszliśmy do restauracji i zajęliśmy stolik Tonego, który zawsze jest tylko dla niego i nikt z klientów nie mógł tam siadać. Bogacze naprawdę mogą wszystko.

-Zamawiajcie co chcecie ja płacę- powiedział tata gdy kelner podał karty.

Ja wybrałam makaron ze szpinakiem, a Tony wraz z Kapitanem jakiegoś drogiego steka. Kiedy zjedliśmy główne danie przyszedł czas na deser, Stark zamówił nam trzy desery lodowe The Grand Opulence Sundae, to najdroższy deser robiony tylko w jednej restauracji w NY na specjalne zamówienie z białymi truflami i wanilią z Madagaskaru. Kiedy jedliśmy deser, który był naprawdę bardzo smaczny podjęłam decyzję, by powiedzieć o czymś ważnym Tony'emu.

-To Sami opowiadaj, masz może jakiegoś chłopaka?- spytał się kapitan.

-Nie i nie zamierzam w najbliższej przyszłości. A ty kogoś masz?

-Nie i nie zamierzam w najbliższej przyszłości- powtórzy moje słowa i się zaśmiał.

-A młoda powiedz, do której klasy chodzisz ?- spytał się Tony.

-Mam 17 lat więc po wakacjach idę do 10.- dopiero teraz do mnie dotarło, że zostało mi 2 lata szkoły i studia. Rozmawialiśmy jeszcze trochę, Stark próbował wyciągnąć ze mnie jak najwięcej informacji, o moje dzieciństwo, szkołę i inne przyziemne sprawy.

Gdy prawie skończyliśmy, usłyszeliśmy krzyki na zewnątrz. Tony szybko zapłacił i kazał mi zostać w środku. Steve poszedł się przebrać i po tarcze do samochodu, Tony wysłał sygnał do reszty avengers prosząc o pomoc, bo jak się okazało to coś poważniejszego niż myślał. Ja podeszłam do okna i zobaczyłam, że to armia Chitauri, a na dachu Loki. Nienawidzę go przez niego zginęła moja mama, wreszcie mogę się zemścić. Gdy Iron Man oraz Kapitan Ameryka już walczyli nie czekając na wsparcie, które będzie tu za kilka minut, bo wieża jest blisko od tej restauracji. Ja długo się nie zastanawiałam i wyszłam tylnymi drzwiami. Wcisnęłam guzik na mojej bransoletce i chwilę później miałam na sobie już swoją zbroje. Wzniosłam się do góry i strzelałam w latające Chitauri. Zauważył mnie Kapitan, który był najbliżej mnie.

-Spokojnie ja pokojowo, pomogę wam. - powiedziałam. Kapitan tylko skinął głową.

Rozwalałam potwora po potworze, aż zrobiło się ich mniej i wtedy dopiero zauważyłam Lokiego, siedział na dachu budynku i strzelał ze swojej różdżki, z uśmiechem na twarzy. Więc ja strzeliłam w niego swoją rękawicą. Dostał! Ale  dureń się podniósł, nie dam mu wygrać.

-Znów się widzimy.- powiedział.

-Mogłam cię zabić na samym początku, a nie oddać cię w ręce avengers. To był mój największy błąd, który zamierzam naprawić.

-Oj słodziutka jesteś, Iron Girl.

-Zaraz się przekonasz jak bardzo.-strzeliłam w niego i on spadł z budynku. Poleciałam do niego i strzelałam w niego, a on we mnie. On miał rozwaloną brew całą twarz w krwi, ranę na brzuchu, ale nadal skubany walczył. Strzelił we mnie, ale tym razem trafił, dostałam w lewą rękę aż się przewróciłam. Bolało i to jak, części z broi rozleciały się wokoło mnie.

-Panienko rana jest poważna! - powiedziała Ann.

-Dam radę, nie mogę się poddać.

Przyłożyłam dłoń do rany i strzeliłam jakimś lekiem, by zatrzymać krwawienie. Już wiedziałam, że nie dam rady ukryć tego przed mieszkańcami mojego nowego domu. Zezłościłam się i zaczęłam strzelać bez przerwy. Dostał dużo razy leżał ledwo przytomny, ale on nie był mi dłużny choć on wyglądał gorzej. Podeszłam do niego i bije go jedną metalową ręką a drugą bez zbroi. Chciałam strzelić w niego pociskiem by go zabić, ale jednak trafiłam go środkiem usypiającym. On zanim zasnął strzelił we mnie ostatni raz, a trafiłam na ścianę za nami. Oberwałam bardzo mocno musiałam na chwilę stracić przytomność, ale gdy się obudziłam Loki był dalej nieprzytomny a obok mnie był Spider-Man.

-Hej nic ci nie jest? - zapytał.

-Nie, nie po prostu wyśmienicie. Mam głęboką ranę na lewej ręce i prawdopodobnie skręcony lub złamany nadgarstek oraz chyba wstrząs mózgu. - odpowiedziałam. - Oraz trafiłam tego jelenia złym pociskiem. Chciałam go zabić, ale niestety tylko uśpiłam.- odpowiedziałam  zła próbując wstać, ale mnie zatrzymał.

-Dobra spokojnie, nie wstawaj.- powiedział- To zmniejszy krwawienie. -powiedział i strzelił swoją siecią w moją ranę na ręce. 

-Dzięki Spider-Manie.

-Spoko, a teraz się nie ruszaj zaraz ktoś pomoże ci, a ja pójdę po tego kogoś. A tak poza tym to fajna zbroja. - powiedział.

-Dzięki, ale teraz jedynie nadaje się na złom.- już wszystkie Chitauri zamieniły się w proch ,a Thor założył Lokiemu specjalne kajdanki i poleciał z nim zapewne do Asgardu.

Przypomniały mi się słowa Petera.
Że ktoś po mnie przyjdzie, ale jak ktoś to zrobi to dowiedzą się że Iron Girl to tak naprawdę Samantha córka Tonego. Tak nie może się stać. Ostatnimi siłami spróbowałam się podnieść i udało się ale bardzo mocno podpierałam się ściany, choć miałam straszne zawroty głowy i było mnie niedobrze. Chciałam wznieść się w powietrze ale jakiś metr nad ziemią opadłam z sił i upadłam na ziemię. I w tej chwili podbiegł do mnie mnie Kapitan wraz z Spider-man'em. Steve wziął mnie na ręce jak pannę młodą.

-Nie ma Samanthy! - zaczął krzyczeć Tony.

-Może pobiegła do wieży - powiedział Clint. Kapitan spojrzał na mnie i chyba się domyślił że to ja.

-Oby, jak nie to ja nie wiem co ja zrobię. - odparł Stark.- Dobra weźcie mój samochód, a ja wezmę jej motor i widzimy się w wieży.

- Steve .- powiedziałam cicho- Powiedz temu głąbowi, żeby zostawił mój motor. - powiedziałam i straciłam przytomność.

...

Iron GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz