25.Czy to koniec?

949 48 15
                                    

    Każdy ma jakieś marzenie jedni chcą polecieć w kosmos inni być sławnym.
A ja?
Chce tylko spokojnie żyć.

-Sami tym razem trzymamy się razem i nie oddalamy się dalej niż na kilka metrów. Będzie dobrze uda nam się mamy siłę, by ich przezwyciężyć, razem. - Uśmiechnęłam się na słowa Petera, ostatni raz przed walką go pacałowałam.

-Wiem, wierzę uda nam się tym razem. - Powiedziałam i opuściłam maskę w zbroji a on założył swoją.

Pierwsze stwory zaczęły pojawiać się na ziemi, odczekaliśmy jeszcze chwilę i ruszyliśmy do ataku. Potwory padają trupem, ale nadal nie widać Thanosa. Szczelałam z powietrza w jego armię.

-Uważaj! - Krzyknął Peter. Obróciłam się szukając zagrożenie okazało się, że ze statku zostały wystrzelone rakiety w moją stronę. Nim zareagowałam Spider-Man już był przymnie odrzucił nas na bok, ale niestety rakiety trafiły w jedno z  skrzydeł bazy.

-Dziękuję - odpowiedziałam mu szybko. Od nowa zaczełam walczyć, wzniosłam się w powietrze i atakowałam. Capitan rzucał swoją tarczą oraz tym starym młotem Thora, który udało mu się podnieść. Groot i Rocky szczelali z jakiegoś działa z góry bazy. Hulk miażdżył, Natasha szczelała ze swojej broni a Clint z łuku. Odszukałam w tym zamieszaniu taty on też dobrze sobie radził tak samo jak reszta.

-Uważajcie Thanos się pojawił na zachodnim placu bazy, zastanówcie się jak go zniszczyć. - Odezwał się Capitan w słuchawce. Myśl, myśl Sam, musisz coś wymyśleć...

-Wiem! W bazie jest przecież rękawica można nią pstryknąć w kierunku Thanosa i powinien zniknąć on i jego cała armia tylko jest jeden problem, ta rękawica jest w zniszczonej części budynku. - powiedziałam szybko, by dać znać reszczie.

-Świetny pomysł Sam. Idź tam razem z Spider-Man'em i poszukajcie jej. Jak znajdziecie lub będziecie potrzebować pomocy to dajcie znać. - Odpowiedział mi szybko Capitan.

-Dobrze Capitanie! - Powiedziałam i już po chwili przeszukiwałam z Peter'em to co zostało ze zniszczonej części bazy. Odgarnialiśmy kamienie, niektóre po prostu niszczyłam, ale nadal nie było widać rękawicy.

-Sami jest tam na samym dole! - Krzyknął Peter. Zaraz i  ja dostrzegłam złote światło w dużej czarnej dziuże, najwidoczniej spadła kilka poziomów pod ziemię. W tym miejscu kamienie niebezpiecznie się osuwały. - Zejdę ja bo nie mam zbroji jak ty, więc dam radę się  przecisnąć.

-Dobrze, ale błagam uważaj na siebie. - On kiwnął głową i wskoczył na dół, przesuwał się po woli po kamieniach, by się za bardzo nie osuwały.

-Mam ją! Wychodzę! - Powiedział po kilku minutach, które mi się strasznie dłużyły. Niestety w połowie drogi wychodząc obślizgnął mu sie kamień spod stóp i to spowodowało zawalenie się ich wszystkich na niego.

-Nie! Peter! - Nie było go słychać, zaczełam się poważnie martwić. - Jesteś tam?! Peter!

-Sam! Tak! Wezwij pomoc! Trzymam te kamienie nad sobą, ale nie mogę się ruszyć, bo się zawalą na mnie. Szybko długo tego nie utrzymam!

-Potrzebuje pomocu na Petera zawaliły się kamienie, a ja się nie wcisnę tam, bo mam zbroje! - powiedziałam do słuchawki.

-Zaraz ktoś do was przyjdzie! - Odezwała się Natasha. Ale ja wiedziałam, że trochę to potrwa zanim ktoś tu dotrze i nas znajdzie, wtedy mogłoby być  już za późno, więc wcisnęłam przycisk, by ściągnąć zbroje i szybko zsunęłam się po kamieniach. One zaczęły się obsypywać i spadać, ale ja byłam szybsza gdy dotarłam do Spider-Man'a moja zbroja się pojawiła a ja złapałam go w pasie, wyszczeliłam pocisk, robiąc dziurę nad nami i wyleciałam dzięki niej na zewnątrz. Postawiłam Petera na ziemi.

-Jesteś cały?! - schowałam maskę, ściągnęłam też jego i obejrzałam go szybko, z tego co widzę ma tylko rozcięty łuk brwiowy.

-Tak, nic mi nie jest zdążyłaś w ostatniej chwili. Dziękuję. - Uśmiechnął się co ja odwzajemniłam. - Trzymaj daj ją komuś niech skończą z tym debilem, bo chcę spędzić czas z moją dziewczyną.

-Hahaha okej - Wzięłam od niego rękawice. - Dobra Peter jest bezpieczny nic mu nie jest, mam rękawice kto chętny? - Powiedziałam do słuchawki.

-Mi ją podrzuć. -Powiedział Capitan.-Tylko szybko Tony walczy z Thanos'em!- Przestraszyłam się i jak najszybciej byłam przy Capitanie i podałam mu rękawice on ją czym prędzej założył - Tony uciekaj! - Tata się odsunął a Stave pstryknął w kierunku Thanos'a. A on jak i jego wojsko zniknęło!

-Udało się?! - Zapytałam niedowierzając, że tak łatwo poszło.

-Tak Sami udało się! Nie ma tego głąba  jak i jego armii - Powiedział ucieszony tata do słuchawki.

Zebraliśmy się na środku placu w tym samym miejscu co nie całą godzinę temu, tylko to już nie było to samo miejsce, niestety większość bazy była zniszczona. Każdy z nas był poobijany czy ranny oraz oczywiście zmęczony. Ucieszyłam się na widok Natashy i Clinta razem przytulających się. W końcu, pomyślałam oni tak dobrze do siebie pasują.

-Są wszyscy? - Spytał się Capitan i szybko popatrzał na nas - Na szczęście tak.

-W końcu bez strat. - Odezwał się Clint.

-Czy to znaczy, że już nie musimy walczyć ? - Powiedziałam.

-Nie kochanie, w końcu możemy żyć jak wcześniej - Uśmiechnął się tata.

-Całe szczęście - Powiedział Peter, który po chwili podszedł do mnie i przytulił. - To co powiesz na randkę Sami?



Raczej to jest koniec tej książki, chociaż nie jestem tego pewna. Możliwe, że jeszcze pojawią się następne rozdziały.
Dziękuję wszystkim, którzy dotarli do końca.

A Wy chcecie dalszy ciąg przygód Samanty?

Iron GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz