4. Jestem twoją córką Stark

3.8K 135 21
                                    

Godzina 18:00. Zdecydowałam, że to najwyższy czas, by podjąć decyzję. I choć myśli o przyszłości jeszcze mieszały się w mojej głowie, nie miałam wątpliwości, że muszę to zrobić. Miałam tylko 17 lat, ale nie chciałam już dłużej żyć w pustce, która wypełniała nasz dom. Chciałam poczuć się bezpiecznie. Nie chciałam, by moja mama patrzyła z góry na mnie, martwiąc się, że w tak młodym wieku będę musiała stawić czoła światu sama.

Stark Tower. Miejsce, które do tej pory było dla mnie tylko odległą legendą. Dla mojej mamy musiało to być coś wyjątkowego, skoro pozostawiła mi tę kopertę z imieniem Tony'ego Starka. Chciałam, by to właśnie on dowiedział się, kim naprawdę jestem, a może nawet pomoże mi zrozumieć, jak mam żyć dalej. A może, po tym wszystkim, poczuję się częścią jakiejś większej historii.

Zabrałam kopertę, którą miałam przekazać Tony'emu. Wiedziałam, że nie mogłam już dłużej czekać, że muszę to zrobić teraz. Nie mogłam dłużej pozostawać w tym pustym, martwym domu. Zamknęłam drzwi, po czym weszłam na tyły, gdzie ukrywałam swój sposób transportu. Sięgnęłam po bransoletkę i wcisnęłam przycisk. Zaraz potem poczułam, jak bransoletka przekształca się w moją zbroję. Choć nie byłam gotowa, by pokazać światu, kim jestem, musiałam na chwilę poczuć się silniejsza.

Kilka chwil później leciałam nad Nowym Jorkiem, patrząc na zatłoczone ulice z góry. Wszystko wydawało się takie małe, gdy widziało się miasto z tej wysokości, jakby moje problemy były niczym w obliczu całego tego świata.

– Ann, sprawdź proszę, czy Avengers są w Stark Tower, czy wejście od głównego balkonu jest otwarte i czy ma zabezpieczenia – powiedziałam do mojej sztucznej inteligencji.

– Avengers właśnie wracają z misji, panienko. Za 20 minut będą w wieży. Drzwi są otwarte, bez zabezpieczeń – odpowiedziała Ann, nieco chłodnym, ale zarazem uspokajającym głosem.

– Dzięki, Ann – mruknęłam pod nosem. Tak jak myślałam. Tony Stark nie wierzył, że ktoś mógłby się wkraść do jego wieży. Ani alarmów, ani żadnych dodatkowych zabezpieczeń. A ja właśnie zyskiwałam przewagę, na którą liczyłam.

Po kilku minutach wylądowałam na balkonie Stark Tower. Zanim jeszcze zdążyłam dobrze stanąć na ziemi, pośpiesznie schowałam zbroję, wciąż trzymając kopertę w ręku. Chciałam, żeby wszystko odbyło się w miarę normalnie. Nie chciałam, by ktokolwiek dowiedział się o mojej tożsamości, o moich tajemnicach.

Podeszłam do szklanych drzwi i weszłam do środka. Stanęłam na chwilę, czując, jak przestronność tej wieży mnie przytłacza. Niezwykłe, jak potężna była ta budowla. Czułam, że to miejsce jest pełne historii, pełne ludzi, którzy mogli mieć na mnie wpływ. Ale w tej chwili liczyło się tylko jedno: musiałam się zmierzyć z prawdą. Musiałam przekazać tę kopertę.

Na razie jednak miałam chwilę spokoju, żeby usiąść i przewrócić kopertę w dłoniach. Czułam, jak jej papier łaskocze moją skórę. Tak, jakby mama trzymała mnie teraz za rękę. W tej kopercie była cała odpowiedź na moje pytania. A może wręcz początek nowego życia.

Wszystko zmieniło się, kiedy usłyszałam dźwięk windy. Nagle drzwi otworzyły się, a z nich wyszła cała drużyna Avengers. Ich przybycie było jak cios – nie spodziewałam się, że będę musiała stawić im czoła tak szybko. Mimo to, nie byłam przestraszona. Byłam gotowa.

– Ile jeszcze ten jeleń będzie nam uciekał? Nienawidzę go ścigać po całym mie... – narzekał Stark, zanim zauważył mnie na tle salonu.

– Kim ty jesteś i jak się tu dostałaś?! – zapytał Kapitan, wychodząc na przód drużyny, ze swoją tarczą w ręku.

– Ejjjj, spokojnie, ja nie jestem wrogiem, jeśli chodzi o sprawy pokojowe. Weszłam tymi drzwiami – powiedziałam, wskazując na balkon. – Mam coś dla Starka.

Podeszłam powoli do niego, widząc, jak cała drużyna patrzy na mnie z pełną gotowością do walki. Chciałam uspokoić ich, ale teraz musiałam to zrobić. Zbliżyłam się do Tony'ego i wręczyłam mu kopertę.

– To list od mojej mamy. Sama na początku nie wierzyłam – powiedziałam, patrząc na Tony'ego.

Tony otworzył kopertę, a ja obserwowałam, jak jego twarz powoli zmienia się. Jego oczy zrobiły się wilgotne, jakby słowa zawarte w liście miały dla niego ogromne znaczenie. Byłam pewna, że zrozumiał, co się dzieje.

– Ja mam córkę?! – zapytał, nie kryjąc zdumienia.

– Tak, Stark, jestem twoją córką – odpowiedziałam z cichym, ale stanowczym głosem.

– Tony, jakim cudem nie wiedziałeś, że masz córkę? I to przez tyle lat? – odezwała się Czarna Wdowa, patrząc na niego z niedowierzaniem.

– Nat, nie teraz – powiedział Kapitan, kładąc jej rękę na ramieniu, jakby próbował uspokoić sytuację.

Tony wpatrywał się w kopertę, a potem w mnie. Był zdezorientowany, nie wiedział, co powiedzieć. Zresztą, ja sama nie byłam pewna, co czuję. To wszystko było tak nagłe.

– Samantha, tak? – zapytał Tony, wciąż patrząc na mnie z niepewnością.

– Tak – odpowiedziałam, czując, jak coś w moim sercu się zmienia. Byłam córką Tony'ego Starka. Moje życie mogło się zmienić na zawsze.

– A... co się stało z... no wiesz... – zaczął, patrząc na mnie z troską.

– Z mamą? – dokończyłam za niego, nie mogąc powstrzymać łez, które zaczęły zbierać się w moich oczach. – Ona nie żyje. Dwa tygodnie temu była w kawiarni w centrum, obok której pojawił się Loki. Zawaliła się kawiarnia, w której była, zmarła zaraz po przewiezieniu do szpitala.

Cała drużyna milczała przez chwilę, nikt nie wiedział, co powiedzieć. Widocznie nie byli gotowi na takie wieści. A ja... ja czułam, jakby część mnie umarła razem z nią.

– Przykro mi, mała. Ja naprawdę nie wiedziałem o twoim istnieniu. Byłem pewny, że twoja mama odeszła ode mnie z jakiegoś innego powodu. Nigdy nie brałem pod uwagę, że mogłaby być w ciąży. Zawsze chciałem mieć dziecko, kogoś, kim bym mógł się opiekować. Zaopiekuję się tobą, jeśli dasz mi tylko szansę. Proszę cię, zamieszkaj ze mną – powiedział Tony, w jego głosie było coś, czego nigdy wcześniej u niego nie słyszałam. Był... szczery. Naprawdę chciał mi pomóc.

– Zrobię to dla mamy. Na pewno nie chciałaby, bym mieszkała sama. A mi się nie uśmiecha zostać samej – powiedziałam cicho, czując, że w moim głosie było coś, czego nie potrafiłam opisać. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam kogoś, kto mnie wesprze, kto nie pozwoli mi upaść.

– To dobrze. Więc Sam, ja przygotuję ci pokój, a jutro przeprowadzisz się do mnie. Podaj mi proszę swój numer telefonu, bym mógł zadzwonić i pomóc ci zabrać rzeczy.

– Wiesz, widziałaś przed chwilą Avengers w swoich przebraniach, więc już nie muszę przed tobą ukrywać... może zostaniesz u nas na kolację? Zamówimy pizzę.

– Hmm... co mi szkodzi, zostanę – odpowiedziałam, z lekkim uśmiechem na twarzy.

Nie byłam pewna, co przyniesie przyszłość. Wiedziałam jednak jedno – moje życie się zmieni. Zmieni się na lepsze? Może. Na pewno nie będzie łatwe. Ale zaczynałam wierzyć, że może, z pomocą Tony'ego, Avengers i samej siebie, uda mi się znaleźć nowe miejsce w tym świecie. A może, tylko może, poczuję, że nie jestem już sama.

...

Iron GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz