~1~

10.3K 312 89
                                    

W opowiadaniu pojawiają się sceny erotyczne, jednak nie chcę oznaczać całego opowiadania jako 18+, by nie odstraszyć osób, którym mogłaby spodobać się fabuła, ale nie czują by takie sceny były dla nich odpowiednie. Zamiast tego postanowiłam oznaczać rozdziały z takimi scaniami (tytuły zwykłych rozdziałów: ~1~, tytuły rozdziałów ze scenami 18+ ~~1~~) oraz same sceny w rozdziałach (komunikat, iż w danym miejscu zaczyna się taka scena i w danym kończy).

Łapczywie łapałem powietrze, choć wiedziałem że to nic się nie da. Jednak był to odruch, nad którym nie mogłem zapanować. Słyszałem szyderczy śmiech moich oprawców, cieszących się moim cierpieniem. Dłonie jednego z nich ponownie naparły na moją klatkę piersiową, sprawiając że moje ciało zanurzyło się w lodowatej wodzie, instynktownie próbowałem walczyć, szamotałem się bezsilnie. Na chwilę udało mi się wynurzyć głowę, jednak szybko ukarano moją bezczelność. Silna pięść uderzyła mnie w brzuch, pozbawiając resztki tchu, a głowa została brutalnie wepchnięta pod wodę. Z moich ust wyleciały ostatnie bąbelki, będące moim oddechem, czułem jak woda zaczyna wdzierać się do moich płuc. Który to już raz? Piąty, ósmy, dziesiąty? Ile razy dzisiaj ocierałem się o śmierć, tylko dla rozrywki mężczyzn? Mój umysł zaczął osuwać się w ciemność, a im głębiej się w niej zanurzał tym większa stawała się nadzieja w moim sercu. Może tym razem się spóźnią, może tym razem zostanę w wodze zbyt długo i w końcu umrę? Chciałem tego, po tym wszystkim co przeszedłem śmierć wydawała się być jedynym ratunkiem, ale nawet tego nie chciał dać mi los. Czując jak w ostatniej chwili moje ciało jest gwałtownie wyciągane z wody załkałem w środku. Trzymający mnie mężczyzna warknął coś i rzucił moim ciałem o pobliską ścianę, osunąłem się po niej i opadłem na ziemię. Kaszlałem, a z moich ust wylatywała woda zabarwiona krwią, z włosów i szmat, w które byłem ubrany ściekała woda. Drżałem z zimna i wycieńczenia. Obraz przed oczami rozmazywał się, jednak widziałem, że jeden z oprawców podchodzi do mnie. Odruchowo skuliłem się przyciągając kolana do brzucha i chowając głowę między łokcie, choć wiedziałem że na niewiele się to zda. Słyszałem okrutny śmiech, kochali mój ból, był dla nich najlepszą rozrywką. Kroki rozbrzmiewały co raz bliżej, by w końcu przemienić się w świst powietrza. Poczułem rozpędzony but uderzający w moje ciało i zaskomlałem z bólu, czując jak w moich ustach zbiera się posoka. Płakałem, leżąc na zimnej ziemi i prosząc by to się już skończyło, gdy do moich ust napływało co raz więcej krwi, a kopnięcia zdawały się robić co raz silniejsze. Kiedyś jeszcze błagałem o litość, prosiłem by przestali, ale byłem naiwny. Moje prośby tylko ich podjudzały, były jak dodatkowa zachęta. Więc przestałem błagać, później przestałem nawet krzyczeć, bo moje gardło było zbyt zniszczone. Struny głosowe, niegdyś potrafiące wygrać tak cudowne i czyste dźwięki, teraz zdawały się jakby czymś oblepione. Mieszaniną krwi i ropy, zniszczone przez rozpaczliwy krzyk, którego nikt nie chciał wysłuchać. Moje ręce zaczęły się osuwać, nie miałem nawet tyle siły by móc osłonić nimi głowę, nogi również zaczęły się prostować. Traciłem władzę nad sowim ciałem nawet w tak małych aspektach, nie mając sił by je kontrolować. Mięśnie drżały nazbyt wycieńczone przemocą, po szczęce spływała krew wyciekająca spomiędzy zaciśniętych warg. W końcu kopnięcia ustały, ale to nie oznaczało końca. Niepewnie spojrzałem zamglonym wzrokiem na swojego kata, jego twarz wyrażała chorą obsesję, ubrania były mokre, a ciemne włosy kleiły się do twarzy. Schylił się i wplótł dłoń w moje kosmyki, ciągnąc za nie i zmuszając mnie bym się podniósł, choć nie miałem sił. Krzyczałbym z bólu, gdybym jeszcze potrafił, ale za miast tego tylko płakałem, ciemnowłosy uniósł mnie na wysokość swojego wzroku napawając się swoim dziełem. Moja głowa pękała z bólu wywoływanym tym, iż moje ciało zawisło na moich włosach, nie potrafiłem stać, a to oznaczało, że jedynym co sprawiało że trzymałem się w pionie był żelazny uścisk mężczyzny. Ręce zwisały bezwładnie wzdłuż ciała, a twarz wykrzywiała się w grymasie bólu i zmęczenia. Dłoń mężczyzny zacisnęła się w pięść i pomknęła w kierunku mojej głowy. Całe ciało zareagowało na uderzenie, chwiejąc się i „bujając" przez chwilę bezwładnie. Czułem jak moja szczęka promieniuje bólem, a z warg i nosa cieknie gorąca krew. I znów nastała seria ciosów, w odpowiedzi na każdy moje ciało chwiało się. Mój umysł powoli osuwał się w ciemność, gdy do zamglonej świadomości przedostał się zgrzyt. Do pomieszczenia wszedł ktoś nowy, a ja zostałem puszczony. Opadłem na ziemię, a moje ciało spięło się w oczekiwaniu na to co dalej. Przybysz stanął nade mną, a ja ostrożnie podniosłem wzrok, by dowiedzieć się kto to. Widząc, że to mój właściciel, szybko spuściłem spojrzenie i skuliłem się. Poczułem jak czubkiem swojego buta dotyka mojej brody i zmusza bym uniósł twarz ku górze. Spojrzałem na niego z przerażeniem wypisanym na twarzy, nikt nie budził we mnie takiego strachu jak on i nikt nie był tak okrutny. Ukucnął przy mnie i wyciągnął z kieszeni skórzanych spodni białą chustkę. Z namaszczeniem zaczął za jej pomocą wycierać moją twarz, a po moich policzkach płynęły łzy strachu i niepewności. Przedłużająca się cisza, brak jakichkolwiek wskazówek, odpowiedzi, niszczyła umysł i resztki zdrowych zmysłów bardziej niż najokrutniejsze groźby. Mój niszczony umysł podsunął mi wizję właściciela nagle wpychającego materiał, którym teraz tak czule wycierał moją skórę, do mojego gardła i pozostawiającego mnie, pozwalając bym w bezcelowej walce o oddech udusił się i w końcu wydostał z tego piekła. W pierwszej chwili myśl ta przerażała mnie, ale po tem dotarło do mnie błogosławieństwo w niej zawarte. Kilka chwil morderczej walki i bólu, którego przecież zniosłem już tak wiele, by w końcu móc osunąć się w upragnioną nicość.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki} (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz