Przez mój sen przebiły się jakieś dźwięki. Powoli podniosłem powieki, dostrzegłem chodzącą po pokoju postać, w której po dłuższej chwili rozpoznałem swojego pana. Książę wędrował lekko chwiejnym krokiem po komnacie, rozbierając się i odkładając różne rzeczy na komodę. Widziałem jak nagi zbliża się do łóżka, wsunął się pod pierzynę i dopiero wtedy zauważył, że go obserwuje. Uśmiechnął się, czułem od niego lekką woń alkoholu. Flawian, kazał mi się obrócić na drugi bok. Lekko zaniepokojony ułożyłem się plecami do niego i zastygłem wyczekując co stanie się dalej. On przysunął się bliżej, czułem jak jedną rękę wsuwa pod moją głowę, a drugą układa na mojej talii, obejmując mnie. Złożył kilka pocałunków na mojej szyi, by na koniec delikatnie przygryźć moje ucho i szepnąć ciche dobranoc. Po tym wtulił się w moje plecy, a ja leżałem, analizując co się właśnie stało.
***
Obudziłem się, czując jak ktoś delikatnie muska moje ramię, a po chwili zrozumiałem, że to książę przesuwa po nim opuszkami swoich palców. Powoli i trochę niepewnie odwróciłem się na drugi bok i napotkałem wciąż lekko zaspane spojrzenie jego szarych oczu, które ten mrużył, jakby czymś podrażniony.
- Zasłoń okno – polecił, a ja posłusznie wysunąłem się spod pościeli i zasłoniłem grube kotary.
Flawian z widoczną ulgą obrócił się na plecy i wyciągnął w moją stronę swoje ramiona. Zrozumiałem ukryte w tym geście poleceni i wróciłem do łóżka, pozwalając by ręce mężczyzny przyciągnęły mnie do niego.
- Czy wszystko dobrze, mój panie? – spytałem cicho cały czas, powtarzając sobie, że on sam nakazał bym nie bał się z nim rozmawiać.
- Za dużo wczoraj wypiłem – odpowiedział, z wyraźną nutą rozbawienia w głosie i ułożył mnie na swoim torsie. – Ale mam nadzieję, że nie byłem niegrzeczny – wymruczał, spoglądając na mnie pytająco. Uniosłem lekko głowę by mieć lepszy widok na jego twarz.
- Nie, przyszedłeś w nocy i położyłeś się przy mnie, nic więcej panie.
- To dobrze, ale nie musisz ciągle mnie tak tytułować – prztyknął mnie w nos, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Postaram się.
Poczułem jak jego dłoń wplata się w moje włosy i przyciąga mnie do niego, by znów mógł mnie pocałować. Nie rozumiałem, dlaczego tak bardzo pragnął smakować moich ust, jednak wolałem to od gwałtów lub innych przejawów przemocy. Szczególnie, że w głębi duszy musiałem przyznać, że były to przyjemne chwile. Po pocałunku ułożyłem się na jego ciele, korzystałem z tego, że póki co był dla mnie dobry i mnie nie krzywdził. Chciałem się tym nacieszyć, tak długo jak tylko mogłem, wciąż nie potrafiąc uwierzyć, że mógłbym wieść życie takie jak Kyoto, lub chociaż podobne. Wczoraj na przyjęciu, gdy patrzyłem na niewolnika króla wydawał się on taki swobodny w całym tym otoczeniu, w czasie, gdy ja nie miałem pojęcia co robić. Śmiał się, rozmawiał, służył swojemu panu i wręcz lśnił w tłumie niczym piękny klejnot, z resztą tak właśnie go traktowano. Edwin zdawał się być w pełni świadomy tego jak wspaniała jest jego własność i z przyjemnością chwalił się nią, podkreślając że należy właśnie do niego. Widziałem to w jego oczach, gdy przywoływał do siebie Kyoto, obejmował go ramieniem i pokazywał innym, niczym drogi pierścień. Moi właściciele też tak robili, gdy mieli spotkania z innymi personami podobnymi sobie, sprowadzali mnie do siebie i pokazywali innym. Jednak w sytuacji, w której Kyoto był lśniącym diamentem podziwianym przez wszystkich, ja byłem kawałkiem mięsa, na który chciały się rzucić wygłodniałe hieny. On zadawał się idealnie pasować do całej śmietanki towarzyskiej, w swoich orientalnych, bogatych szatach, pewny siebie i swojej wartości. Ja byłem zagubionym dzieckiem, wystraszonym, nie mającym pojęcia co robić.
![](https://img.wattpad.com/cover/211240180-288-k251188.jpg)
CZYTASZ
Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki} (ZAKOŃCZONE)
FantasíaChłopak kulił się w swojej celi, nie miał imienia, przynajmniej już nie. Kiedyś jego ojciec wołał go nim, jednak minęły lata od kiedy ostatni raz je usłyszał i w końcu zatraciło się ono w jego pamięci. Teraz jego ojca nie było, a nawet jeśli by się...