~56~

1.6K 125 33
                                    

Patrzyłem jak książę w końcu powoli otwiera oczy wypełnione łzami. Z ulgą przytuliłem się do niego, gdyż ten przez długi czas nie chciał się ocknąć, pomimo tego, iż wołałem jego imię i potrząsałem jego ciałem. Zacząłem się już bać, iż coś mu się stało, że nagle zachorował, albo ktoś go otruł... Na szczęście żadna z tych rzeczy nie miała miejsca. Flawian gwałtownie poderwał się do siadu, mocno przyciskając mnie do siebie i wtulając twarz w moje włosy. Słyszałem jego trzęsący się oddech tuż obok mojego ucha, a po chwili dotarł do mnie również jego cichy szloch. Mój pan tulił mnie do siebie, jakby od tego zależało całe jego życie, jednocześnie płacząc cicho.

- Już dobrze, mój panie – wyszeptałem, obejmując go zdrową ręką i gładząc jego jasne loki. Nie wiedziałem, co przyśniło się mojemu panu, jednak musiało być to coś naprawdę okropnego, skoro wstrząsnęło nim tak bardzo. – Jestem przy tobie, już wszystko jest dobrze. To był tylko zły sen – próbowałem pomóc mu się uspokoić, jednak gdy to nie dawało efektów, po prostu przylgnąłem mocniej do jego ciała, pozwalając mu się wypłakać, gdyż tego najwidoczniej właśnie potrzebował.

- Nie opuszczaj mnie – jego cichy głos łamał się, gdy próbował wypowiadać słowa. – Błagam... nie zostawiaj mnie. Potrzebuję cię. Proszę, zostań przy mnie – szeptał przez łzy. – Nie opuszczaj...

- Donikąd się nie wybieram, mój panie – zapewniłem go, czując jak kraja mi się serce na dźwięk tonu jego głosu. – Będę tu, tak długo, jak sam mi na to pozwolisz. Nie opuszczę cię.

Odsunąłem go delikatnie od siebie. Jego twarz była zalana łzami, które spróbowałem otrzeć, oczy wypełniał strach i nieme błaganie. Zacząłem powtarzać tą jedną prośbę, bym go nie zostawiał. Był w tym taki zdesperowany, zupełnie jakby moje odejście miało pozbawić go życia.

- Nie zostawię cię – powtórzyłem, patrząc w jego szare oczy. – Dlaczego miałbym? Nie mam powodu, by odejść – próbowałem, jakoś go pocieszyć, przepędzić z jego umysłu te okropne myśli, które musiały nim zawładnąć, doprowadzając go do takiego stanu.

- A co jeśli dam ci powód? Co jeśli popełnię kolejne błędy, jeśli znowu zrobię coś nie tak? Jeśli znowu cię skrzywdzę? – jego ciało drżało, gdy wypowiadał słowa. Pokręciłem głową i oparłem swoje czoło o jego, uśmiechając się łagodnie.

- Ja też pewnie będę popełniać błędy, tak już bywa w relacjach miedzy ludzkich. Ale wiem, że damy sobie z tym radę – splotłem nasze dłonie i przycisnąłem je do swojego serca. – Zależy mi na tobie, mój panie, nie porzucę tego tak łatwo – zapewniłem go, układając głowę na jego piersi i wsłuchując się w przyspieszone bicie jego niespokojnego serca.

- Kyoshi...

Nie pozwoliłem mu powiedzieć nic więcej, dociskając swoje wargi do tych jego. Cokolwiek wywołało w nim tyle strachu i niepewności, chciałem by natychmiast opuściło jego umysł i przestało go nękać. Dostatecznie dużo wycierpiał już w ostatnim czasie. Czy naprawdę nie mogliśmy mieć chwili spokoju? Bez zamieszania, bez nękającej przeszłości, bez tornad nieprzyjemnych emocji rozrywających nasze dusze. Po prostu, chwila wypełnionego szczęściem spokoju. Tylko tyle. A może aż tyle?

Oddech Flawiana w końcu się uspokoił, jego serce również zaczęło bić bardziej naturalnie. A łzy na jego policzkach wyschły, choć trwało to kilka godzin. Kilka godzin, które spędziliśmy w swoich objęciach, a ja nuciłem cicho kołysankę, która poprzednio pomogła ukoić mojego pana. W miedzy czasie do komnaty próbowała dostać się Bernadeta, jednak odesłałem ją, wiedząc, że mój pan i tak niż nie zje, a ja nie chciałem opuszczać jego objęć w chwili, gdy byłem mu tak potrzebny. Teraz leżałem naprzeciwko niego, z jego ręką pod głową i wpatrywałem się w jego twarz, a on przyglądał się mojej, wolną dłonią przeczesując moje kosmyki.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki} (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz