W ostatniej chwili odskoczyłem w tył, unikając mknącego w moja stronę ostrza ćwiczebnego miecza. Oddychałem ciężko, czując jak pot spływa po moich plecach i skroniach, choć miałem na sobie naprawdę lekki strój. Moje mięśnie zaczynały już powoli drżeć ze zmęczenia, choć starałem się to ukryć, pamiętając nauki taty by nie okazywać takich rzeczy. Korzystając z krótkiego czasu, za nim mój pan odzyska pełną równowagę po wyprowadzonym ciosie, zmusiłem się do ostatniego zrywu. Pokonując zmęczenie, znalazłem się za nim, uderzając go w zgięcie kolana, a gdy ten z stłumionym jękiem opadł na kolana, przyległem do jego pleców, przykładając sztylet to jego gardła, odchylając lekko jego głowę, by skóra na krtani stała się napięta.
Uśmiechnąłem się zwycięsko, patrząc w jego oczy, a do moich uszu dotarł brzdęk, gdy ten rozluźnił uścisk na rękojeści miecza, pozwalając by ten opadł na podłogę. W odpowiedzi na to odsunąłem dłoń z ostrzem od jego ciała i sam osunąłem się na kolana tuż obok niego, dysząc ciężko, po chwili opadając na plecy.
Na samym początku pokonywanie mojego pana faktycznie nie sprawiało mi większego problemu i zgodnie z jego życzeniem dawałem mu pewną przewagę, wiedząc że inaczej faktycznie donikąd nie zajdziemy. Nie minęło jednak wiele czasu, gdy odkryłem, iż mierzenie się z nim staje się coraz trudniejsze, choć dawałem z siebie coraz więcej. W końcu przegrałem po raz pierwszy, a potem zwycięstwa księcia stawały się coraz częstsze, sprawiając że teraz gdy stawaliśmy naprzeciwko siebie nie mieliśmy pojęcia kto zwycięży, choć nie tak dawano odpowiedź była oczywista. Teraz bardzo często o wygranej decydowało to, który z nas szybciej wykorzysta swoje siły i zacznie popełniać błędy wywołane zmęczeniem, a ja czułem w środku że tak naprawdę to daje mi moją jedyną przewagę, gdyż wciąż byłem trochę lepszy w dysponowaniem swoją energią niż książę i często, gdy on już ledwo stał na nogach miałem w sobie jeszcze jej niewielki zapas, pozwalający wyprowadzić ostatni, kończący atak. Problem pojawiał się, jeśli ten wcale nie zakończył walki, bo wtedy pozostawałem wyczerpany i bezbronny, musząc pogodzić się z tym, iż wygrana należy do mojego pana.
Z pewnym zdziwieniem odkrywałem, że nie przyjmuje tego z takim spokojem, jakiego bym po sobie oczekiwał. Nie miałem problemu z faktem, iż zostałem pokonany, jednak budził on we mnie jakiś sprzeciw, zupełnie jakby jakaś część mnie nie chciała pogodzić się z takim wynikiem, powtarzając że następnym razem będziemy lepsi. Gdy uświadomiłem sobie te uczucia po pierwszej przegranej, szczerze się przeraziłem. Byłem niewolnikiem księcia i sama tak uparta myśl, iż muszę być lepszym od niego, budziła sprzeciw całej reszty mojego wnętrza, które traktowało ją wręcz jak bluźnierstwo. Powiedziałem nawet o tym mojemu panu, wyrażając przy tym obawy, iż nie jestem pewien, czy w takiej sytuacji odpowiednim jest bym dalej z nim ćwiczył, jednak ten roześmiał się na to w głos, przytulając mnie mocno do siebie i oświadczając, iż po prostu jak każdy człowiek lubię wygrywać. Fakt, że poczułem coś takiego miał być jedynie dowodem na to że moja głowa w jakiś sposób wraca do normalności i najzwyczajniej w świecie nie lubię przegrywać.
Długo myślałem nad tymi słowami, wydawały się one sensowne, jednak to „wracanie do normalności" mojej głowy sprawiało, iż cała reszta mnie zaczynała bać się samej siebie, nie będąc pewna do czego to może prowadzić. W końcu do tej pory zasady zawsze były proste i jasne. Należało być posłuszny, wykonywać polecenia, nie wychylać się i zadowalać właściciela, wtedy ból był mniejszy, kar było mniej, można było czuć się w bardzo pokrętny, znany tylko niewolnikom takim jak ja, sposób bezpiecznie. Przez lata trzymałem się tych zasad, były one najwłaściwszą drogą do przetrwania, a teraz jakieś części mnie coraz częściej się wobec nich buntowały. Nie byłem tym tak zaniepokojony, póki ten bunt kierował się przede wszystkim w stronę rodziny mojego pana, przybierał formę sprzeciwu przeciwko temu jak ta postępowała i go traktowała, jednak w chwili gdy zaczął on również występować w relacji z księciem, ogarnął mnie strach. W końcu co jeśli doprowadzi on do tego, iż wystąpię przeciwko księciu? Zrobię coś co naprawdę go rozzłości?
CZYTASZ
Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki} (ZAKOŃCZONE)
FantasíaChłopak kulił się w swojej celi, nie miał imienia, przynajmniej już nie. Kiedyś jego ojciec wołał go nim, jednak minęły lata od kiedy ostatni raz je usłyszał i w końcu zatraciło się ono w jego pamięci. Teraz jego ojca nie było, a nawet jeśli by się...