Mam nadzieję, że rozdział wstawi się dobrze, gdyż muszę wstawiać go przez telefon, ponieważ na komputerze wattpada mi nie działa :cc
Vinterr przeczesał palcami sierść Szalen i utkwił swoje spojrzenie w jednym z delikatnie drgających u szczytu korony drzewa liściu.
- Nie wiele pamiętam z tamtej nocy, głównie zrozpaczony głos Flawiana, jego błagania i szloch... Ale doskonale pamiętam poranek po niej, to jak się obudziłem, jak zobaczyłem jego skulone ciało na krańcu łóżka, jego spojrzenie. To jak zalała mnie świadomość tego co mu zrobiłem, a wraz z nią poczucie winy i wstyd, odraza względem samego siebie. Pomyślałem wtedy, że jestem potworem, bo jak inaczej nazwać kogoś, kto tak skrzywdził najważniejszą dla siebie osobę? Nigdy nikogo nie pokochałem bardziej niż Flawiego, gdy byliśmy dziećmi, obiecywałem mu, że przed wszystkim go ochronie, że przy mnie będzie bezpieczny... Nie pomyślałbym wtedy, że będę go musiał chronić przed samym sobą. Tweedy, gdy siedzieliśmy tam razem, milcząc... Naprawdę chciałem coś powiedzieć, chciałem mu to jakoś wyjaśnić, podać jakiś powód, dlaczego to zrobiłem... Tylko, że nie było żadnego powodu, a przynajmniej ja go nie znałem, do dzisiaj go nie znam... Nie potrafię dostrzec w tym sensu... Przecież mnie nawet nie pociągają mężczyźni – spojrzał na mnie, a po jego policzkach ciekły łzy, tak samo ja wczorajszego wieczora po policzkach mojego brata. Byli w tym tak samo pogubieni, obaj poszukiwali jakiegoś wyjaśnienia i żaden nie potrafił go dostrzec. Nawet Vinterr, a to przecież on był prowodyrem całego zajścia. – Nie wiedziałem, jak mam go za to wszystko przeprosić. Chciałem to zrobić... naprawdę, chciałem znaleźć jakieś słowa, które by to naprawiły, ale wszystko wydawało się takie puste... małostkowe... nic nieznaczące... Jak przeprosić kogoś, kto całe swoje życie ci ufał, polegał na tobie, wierzył w każde słowo, a ty go tak skrzywdziłeś? Powiedz mi to – wybłagał przez coraz obfitsze łzy, zaciskając swoje dłonie tak mocno na sierści Szalen, iż zacząłem się obawiać, czy zaraz mu jej nie wyrwie.
Jego oczy wpatrywały się we mnie wyczekująco, on naprawdę chciał bym udzielił mu jakiejś odpowiedzi, bym powiedział mu, jak ma przeprosić. Dzielnie znosiłem jego błagalne spojrzenie, czując jak przez polanę przemyka drobny podmuch wiatru, bawiący się naszymi kosmykami. Rozumiałem jego problem, wiedziałem, iż ma rację co do tego, że po zrobieniu czegoś takiego, komuś kto nam ufał, powiedzenie zwykłego „przepraszam" wydaje się kuriozalne. Jednak przecież od czegoś trzeba zacząć, a skoro brak lepszych słów, to niech będzie choćby to małostkowe „przepraszam". Niech będzie cokolwiek, co da choć cień nadziei na to, iż winny żałuje. I to właśnie mu powiedziałem. Że powinien powiedzieć wtedy, choćby to codzienne „przepraszam", a jeśli to nie chciało przejść mu przez gardło, jeśli wydawało się aż tak nieodpowiednie, to powinien był powiedzieć, to co wyznał mi teraz, że po prostu brakuje mu słów, że wszystkie, które zna zdają się być zbyt błache. Powinien już wtedy dać bratu do zrozumienia, iż wie, że to on jest winny, pokazać, że żałuje, że jest mu wstyd, że chce to naprawić... Że Flawian nie musi przechodzić przez to sam, bo tak nie musiało być. Mogli przejść przez to razem, gdyby Vinterr wtedy się odezwał, gdyby spróbował wyjaśnić, a skoro nie umiał to przyznać się, że tak jest. Mógł wtedy pomóc im obojgu, ale on wybrał milczenie, ucieczkę. Wolał odwrócić wzrok, niż patrzeć na cierpienie młodszego. Wyjść z komnaty, niż słuchać krzyków ojca. To chyba druzgotało mnie w tym wszystkim najbardziej, skoro Vinterr tak żałował, skoro tak bardzo chciał jakoś przeprosić brata, dlaczego wtedy pozwoli, by wina spadła na niego. Dlaczego porzucił go i po prostu odszedł.
- Myślisz, że było to dla mnie łatwe?! Że chciałem go wtedy zostawić?
- Zrobiłeś to – wytknąłem mu, mimowolnie pochylając się w jego stronę, jakbym chciał mieć pewność, że te słowa do niego dotrą. – Po prostu stamtąd uciekłeś, a on został sam.
CZYTASZ
Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki} (ZAKOŃCZONE)
FantasíaChłopak kulił się w swojej celi, nie miał imienia, przynajmniej już nie. Kiedyś jego ojciec wołał go nim, jednak minęły lata od kiedy ostatni raz je usłyszał i w końcu zatraciło się ono w jego pamięci. Teraz jego ojca nie było, a nawet jeśli by się...