Rozdział 2

638 61 43
                                    

Wyplułam na talerz makaron po czym z niedowierzaniem spojrzałam na przyjaciółkę.
-Co? - Zapytaliśmy jednocześnie z Evanem gapiąc się na nią, jakby wyrosła jej co najmniej druga głowa.
Dziewczyna wzruszyła ramionami, jakby to była oczywista oczywistość.
-Świetnie zna angielski. - Wyjaśniła jemu, jakbym ja wcale nie zadała pytania. - Poza tym ma wolne wieczory wtedy, kiedy ja mam zajęcia z muzyki. Później moglibyśmy się zawsze widzieć. To chyba dobry układ?
Zanim jeszcze spojrzałam w stronę Evana, poczułam na sobie jego wzrok. Przełknęłam ślinę i obróciłam się w bok tak, że teraz również ja patrzyłam w jego piękne oczy. Wyglądał tak, jakby po raz pierwszy w życiu przyglądał mi się uważniej. I podejrzewałam, że tak właśnie mogło być. Spokojny, chłodny i oceniający wzrok skanował moją skuloną sylwetkę, a mimo to zrobiło mi się gorąco. I to wcale nie dlatego, że miałam na środku czoła pryszcza wielkości paznokcia.
On po prostu był naprawdę bardzo przystojny. Miał wysokie kości policzkowe, długie, czarne rzęsy, (których nawet ja zazdrościłam, chociaż moje nie były dużo krótsze) szmaragdowe oczy, pełne czerwone wargi - dolna była nieco większa, niż górna.
W dodatku był szatynem i miał ładnie wysportowaną sylwetkę. Kto by przeszedł koło kogoś takiego obojętnie? Co druga dziewczyna w szkole oglądała się za nim, ale on był wpatrzony w moją przyjaciółkę, jak w obrazek. Nie, żebym i ja była w nim zakochana. Po prostu doceniałam piękno.
Wszystko dopełniały urocze piegi na nosie, chociaż to akurat, jak zdążyłam zauważyć była jedna z rzeczy, których Evan w sobie nie lubił. Chloe podzielała jego zdanie i nazywała je brzydotą koniecznością. Przecież nie mógł być idealny.
Czasami miałam ochotę powiedzieć jej, że to nie prawda. Wyglądał dzięki nim na bardziej beztroskiego i młodszego.
-Serio? - Odezwał się w końcu po dłuższej ciszy, a ja nie do końca byłam pewna, którą z nas pyta, więc spojrzałam z przerażeniem na przyjaciółkę. Niech powie, że to żart! Przecież wcale nie pytała mnie o zdanie! Nawet o tym nie napomknęła! A on mnie chyba nie zbyt lubił! To znaczy zawsze mówił mi "cześć" i "do widzenia", ale poza tym nawet słowa więcej. Jakbym była niewidzialna! Więc, jak to miało do jasnej cholery niby wyglądać?! Nie mogła mi czegoś takiego zrobić. Zresztą, jak miałabym coś takiego wytłumaczyć mamie?
-Serio. - Powiedziała Chloe do nas obojga. W dodatku co gorsza wydawała się szaleńczo zadowolona ze swojego pomysłu. Jakby ją nagle oświeciło!
W jednej chwili rozbolał mnie brzuch. To był jakiś koszmar. Co ona wyprawiała?
-Ona chyba nie chce. - Chłopak wskazał na mnie palcem.
Przełknęłam ślinę. Aż tak bardzo było to widać?
-Evan, słoneczko... - Blondynka pochyliła się nad stołem. - Ali to moja przyjaciółka i wiem, że zawsze mogę liczyć na jej pomoc. Prawda?
Uśmiechnęłam się cierpko. Znów wszyscy się na mnie gapili.
-Chyba nie mam wyjścia skoro macie tak duży problem. - Pierwszy raz w życiu powiedziałam do niego tak długie zdanie.
-Jak sobie chcecie. - Mruknął, a Jason poklepał go po plecach z głupkowatym uśmiechem przyklejony do ust.
Spojrzałam na Chloe, a ta bez słów ścisnęła mi dłoń. To chyba było podziękowanie.
W co ona mnie znowu wpakowała?
***
Wychodząc że stołówki dziewczyna zaciągnęła mnie w stronę schowka na szczotki. Stanęłyśmy obok schodów.
-Posłuchaj. Wiem, że o tym z tobą nie rozmawiałam, ale nie pozwolę żadnej Molly uczyć Evana. Wiesz, jak one wszystkie do niego wzdychają. Ratujesz mi tym życie i związek!
Skrzyżowałam ręce na piersi. Musiałam być twarda. Owszem, była mają przyjaciółką, ale istniały pewne granice i ona musiała je poznać.
-Chloe nie możesz robić mi takich niespodzianek!
-Wiem i przepraszam, ale to musiałaś być ty! - Rzuciła mi błagalne spojrzenie. - Mam pewność, że ciebie nie dotknie, a kto wie co...
-Czekaj! - Przerwałam jej. - Czy ty mi właśnie ubliżyłaś?
-Co? - Skrzywiła się. - Nie, wcale nie. To znaczy chciałam powiedzieć, że ty nie dotkniesz jego. Przejęzyczyłam się.
Zmrużyłam oczy.
-No daj spokój! - Warknęła. - Pomożesz mi czy nie?
-A mam wyjście? Już chyba zdecydowałaś za mnie.
-Zawsze możesz powiedzieć nie, ale wtedy cię przekonam do zmiany zdania.
Była nieznośnie pewna siebie.
-Ciekawe jak?
Właściwie to byłam pewna, że potrafiłaby to zrobić, ale byłam tak wkurzona, że chciałam, aby i ona się wkurzyła. Nie mogła mieć wszystkiego tak łatwo.
Jej wyraz twarzy się zmienił. Ewidentnie ją irytowałam. I bardzo dobrze. O to właśnie mi chodziło.
-Jesteś moją przyjaciółką czy nie?
-Jestem. - Odpowiedziałam nawet się nad tym nie zastanawiając.
-No więc mi pomożesz. - Podsumowała.
-Chloe...
-Dzięki wielkie! - Pocałowała powietrze po obu stronach moich policzków i nie oglądając się za siebie pobiegła na zajęcia.
Stałam jeszcze chwilę oniemiała.
Gdyby moja mama słyszała naszą rozmowę...
Nagle poczułam się obserwowana.
Obróciłam głowę w tył i omal nie dostałam zawału na widok Jasona. Ciekawe ile słyszał z naszej rozmowy.
-Powiedz Evanowi, że nie chcesz go uczyć.
-Ale chcę. - Skłamałam.
-Właśnie słyszałem.
Minął mnie.
-Co cię to w ogóle obchodzi?
-Nie obchodzi. Po prostu Molly to fajna dziewczyna.
Ruszyłam za nim.
-Co to ma znaczyć?
-No wiesz. - Posłał mi szeroki uśmiech, a jego niebieskie oczy przeskanowały moją sylwetkę.
-Miła, wesoła i cycata.
Zamrugałam.
-Ale Evan ma Chloe.
-Wiem.
-Myślałam, że ją lubisz.
-Bo lubię.
Nic z tego nie rozumiałam.
Mogłabym zapytać o to Chloe, ale nie chciałam się mieszać. Może coś źle zrozumiałam? Plotki to nie była moja działka. Za duży kaliber.
Obserwowałam ich już zbyt długo, żeby tak ryzykować. Byli, jak dynamit. Miałam wrażenie, że wystarczyło by jedno małe draśnięcie, żeby całą ich paczkę trafił szlag. Niby się przyjaźnili, ale tak naprawdę nikt poza Evanem i Jasonem sobie nie ufał. Miałam nadzieję, że moja relacja z Chloe nie wyglądała tak kiepsko, jak między resztą grupy. W końcu musiała mi ufać skoro wymyśliła, abym uczyła jej chłopaka, prawda?
Ja jej ufałam.
***
Jeśli chodzi o korepetycje Evana nie miałam zbyt wiele do powiedzenia. Chloe ustaliła nam dzień i godziny. Nie byłam pewna czy mu to pasowało, ale skoro wyraził zgodę to chyba nie była moja sprawa. Chociaż, naprawdę nie wyglądał na chłopaka, który daje sobie rozkazywać.
Patrząc w lustro wzruszyłam ramionami.
Ja i tak miałam wolne popołudnia, więc mogłam spotykać się z nim w jakiś inny dzień, ale skoro tak ustalił z Chloe...
Mieliśmy uczyć się u mnie, ponieważ moja przyjaciółka wręcz na to naciskała. Powiedziałam więc mamie, że oboje mnie o to prosili, a ta o dziwo, pierwszy raz nie miała nic przeciwko pomysłom mojej przyjaciółki.
Kiedy zeszła do księgarni zrobić porządki, kierowana dziwnym impulsem zaczęłam również sprzątać - tyle tylko, że swój pokój.
Spojrzałam na łóżko i nie wiedzieć czemu zawstydziłam się na samą myśl o tym, że Evan zobaczy moją pościel w myszkę Mickey. Cholera. Plakaty i kolorowe poduszki między którymi leżały pluszaki też nie prezentowały się zbyt poważnie.
Rzuciłam się do szafy, aby poszukać narzuty na łóżko, ale zaraz się zatrzymałam.
Co ja najlepszego wyprawiałam?
Przecież taka właśnie byłam. Lubiłam swój pokój, Justina Biebera i pluszowe misie. I nie obchodziło mnie ani trochę co mógł sobie o mnie pomyśleć chłopak mojej przyjaciółki!
Poza tym zdałam sobie sprawę, że czegokolwiek bym nie zrobiła on i tak by tu nie pasował. Nie potrafiłam wyobrazić go sobie w tym pokoju. Z tymi swoimi granatowymi koszulkami i czarnymi spodniami pasował tu jeszcze mniej, niż Chloe.
Z kokonu bezsensownych myśli wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
______
I jest drugi! Mam nadzieję, że tym razem się doda tak, jak powinien :).
I co myślicie o Ali i Chloe?
A o Evanie i Jason'ie? 🤔🤔

Twoje Pocałunki Pod GwiazdamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz