Rozdział 9

684 67 34
                                    

Wracałam do domu całkowicie wypompowana. Nie miałam siły uczyć dziś wieczorem Evana i szczerze mówiąc nigdy więcej nie chciałam tego robić. Bolało mnie to, jak okropnie mnie wykorzystali. Wiedziałam, że chcieli być razem i byłam ich jedyną nadzieją, ale mogli mi to powiedzieć, a nie udawać, że zależy im na nauce. Zrozumiałam bym. Naprawdę. Czy byłam aż tak mało warta, że nawet w takiej sprawie mi nie ufali? I czemu Chloe nie próbowała dowiedzieć się co mi jest?
Dopiero teraz, kiedy Evan tak bardzo próbował wyciągnąć ze mnie co jest zrozumiałam, że Chloe nie robiła tego nigdy. Jej wystarczyło moje "nic". Nawet, jeśli za tym nic kryło się tysiące powodów dla których byłam smutna.
Wchodzą do domu powiedziałam mamie, że jeśli przyjdzie Evan to może kazać mu iść do domu. Nawet nie miałam jego numeru telefonu, żeby odwołać naukę.
-Coś się stało? - Spojrzała na mnie z nad kubka kawy.
-Nie czuję się najlepiej. Chyba coś mnie bierze. Położę się.
-Ali...
Ale nie słuchałam. Wbiegłam do swojego pokoju zatrzaskując drzwi. Nie miałam na to siły. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Musiałam pobyć sama ze sobą. Byłam totalnie przybita.
Rzuciłam się na łóżko i zamykając oczy pozwoliłam popłynąć swobodnie myślą.
***
Kiedy jakiś czas później otworzyłam oczy za oknem robiło się już ciemno. Musiałam zasnąć. Westchnęłam i czując się odrobinę spokojniejsza obróciłam się na drugi bok.
Mój wrzask rozniósł się po całym domu. Oboje zerwaliśmy się z łóżka. Coś spadło na ziemię.
-Mój Boże! Co ty tu robisz!?
-Nie jestem Bogiem! - Odpowiedział i podnosząc z ziemi książkę machnął mi nią przed oczami. - Czytam, nie widać?
-Ale dlaczego robisz to w moim łóżku!?
-Bo tak było wygodniej. Siedziałem trochę na fotelu, ale rozbolał mnie tyłek.
-Nie możesz tak po prostu wchodzić mi do łóżka!
Uśmiechnął się.
-W jakim sensie? Bo jeśli chodzi ci, że nie...
Rzuciłam się do przodu i nie chcąc słyszeć co znów wymyślił zakryłam mu dłonią usta.
-Nic już nie mów! Milcz po prostu!
Pokiwał posłusznie głową, ale w jego szmaragdowych oczach tańczyły ogniki rozbawienia.
Zerknęłam na książkę w jego dłoni, po czym się odsunęłam.
-Romeo i Julia?
Wzruszył ramionami.
-Czytałem na twoim Facebooku, że lubisz Szekspira. Chciałem zrozumieć czemu. Może, jeśli to przeczytam...
-Proponowałabym ci zacząć od Makbeta.
-A co jest z tą nie tak?
Widząc dołeczki w jego policzkach przypomniałam sobie, że przecież jestem na niego wkurzona.
-Albo cofam to! Czytaj co chcesz. To nie mój interes.
Skrzywił się.
-Wciąż jesteś zła.
-Co tutaj robisz?
-Przyszedłem na angielski. Zapomniałaś?
-Mama miała powiedzieć ci, że źle się czuję i nic z tego.
-Może zapomniała.
Zacisnęłam wargi.
Już to widzę. Zdrajczyni jedna.
-Więc ten cały Romeo...
-Nie mów o nim w tak lekceważący sposób.
-Czyżby był kolejnym Panem Darcym?
Pokręciłam głową.
-Pan Darcy jest tylko jeden.
-Zaczynam się gubić.
-Po prostu szanuj Romea i jego tragiczną miłość do Julii.
Podrapał się po głowie.
-Dobra. Pożyczę, przeczytam i zobaczę co da się zrobić.
-Nie, nie pożyczysz. - Znów rzuciłam się w jego stronę chcąc wyrwać mu książkę. - Nie pożyczam ich nikomu. Kup sobie swoją!
Podniósł ręce do góry.
-Nie bądź taka! Przecież to też moja lektura, a nie mam swojej książki.
-Mojej też nie będziesz miał. - Podskoczyłam do góry, a on złapał mnie w pasie.
Zamarłam, ale chłopak wydawał się całkowicie spokojny.
-Co się dzieje?
-Nic.
-Przecież widzę. Wyrzuć to z siebie. Będzie ci lżej.
-Wątpię. - Burknęłam zła, że się waham.
-Mam pomysł. Przeczytam jedną książkę, jaką będziesz tylko chciała, a ty mi powiesz w zamian co się dzieje.
Zmarszczyłam brwi.
-Skąd mogę wiedzieć, że ją przeczytasz?
-Nie rzucam słów na wiatr.
-Jedną, którą ja wybiorę? Co by to nie było?
Pokiwał głową.
-Muszę to przemyśleć.
-Do końca naszych zajęć?
Spojrzałam w jego szmaragdowe oczy.
-Nie jestem pewna.
Przycisnął mnie do siebie odrobinę mocniej.
-Więcej może się taka okazja nie zdarzyć.
-Wiesz, że to jest szantaż? - Położyłam mu dłonie na klatce piersiowej i spróbowałam go odepchnąć.
-Cóż, skoro prośby na ciebie nie działają...
Zakręciło mi się w głowie. Był blisko. Zbyt blisko.
-Działają, tylko trzeba wiedzieć, jak je użyć.
Przekręcił głowę w bok.
-Czy to wyzwanie?
Pisnęłam cicho i wreszcie mnie puścił. Od razu wyrwałam mu książkę chcąc zamaskować rumieniec na twarzy. Jakim cudem znalazłam się w jego ramionach. I dlaczego pachniał tak dobrze?
-Skoro już tu jesteś to możemy się po uczyć. Siadaj, zobaczymy ile pamiętasz z Dumy i Uprzedzenia.
Przez to, że ich nauczycielka nie uczyła według rozpisanego planu tylko skakała z lektury na lekturę Evan miał tyły. Duma i Uprzedzenie miała być omawiana dopiero za dwa tygodnie, a on musiał znać ją na już. Nauczycielka pozamieniała kolejność lektur na swój własny sposób i teraz musieliśmy widzieć się częściej. Właściwie to zastanawiałam się czy chłopak nie powinien od razu przeczyta Romea i Juli. Jeśli się nie myliłam powinno być to następne.
Kiedy on siedział przy stole i pisał na kartkach streszczenie książki ja gapiłam się w trzymany w dłoniach egzemplarz. Widać było, że używano go nie raz.
Jaką książkę powinnam kazać mu przeczytać? Może właśnie tę? A może powinna być to Rozważna i Romantyczna? Czy w ogóle powinnam myśleć o lekturach? Powinnam. To mogło mu pomóc w nauce. Tylko czy on naprawdę chciał się uczyć? Niby tu był. Niby pisał to co mu kazałam. Po co by się fatygował?
Westchnęłam, a sekundę później on obrócił się na fotelu i uśmiechnięty od ucha do ucha podał mi kartkę.
-To będzie najlepsze streszczenie jakie w życiu czytałaś.
Skrzywiłam się, ale przyjęłam kartkę i nie odzywając nawet słowem, zaczęłam czytać.
Duma i Uprzedzenie jest książką o miłości dwojga ludzi z dwóch różnych światów. On olbrzymio bogaty, dumny i nieco zbyt sztywny. Ona otoczona głupiutkimi siostrami i matką, sporo od niego biedniejsza i równie dumna co on. W dodatku zbyt pyskata i jak na kobietę tam tych czasów zbyt wyzwolona.
Spojrzałam na niego.
-A gdzie opis fabuły? Przedstawiłeś tylko bohaterów.
-Nie prawda. Napisałem przecież, że to książka o miłości.
-I to ma mi coś powiedzieć?
-Przecież ci mówi. Czytałaś. Poza tym miłość to miłość.
Zdenerwowałam się.
-Komuś kto nie czytał tego nic to nie mówi! Rozumiesz? Zero! Możesz za to dostać co najwyżej plusa za znajomość charakterów głównych bohaterów!
-Więc co więcej mam opisać?
-Co się tam działo! Jak się poznali! Jak doszło do tej miłości.
Podrapał się po brodzie.
-Poznali się na przyjęciu, ale szczerze mówiąc nie rozumiem do końca jak doszło do ich miłości.
-Jezus Maria!
Zaśmiał się.
-Żartowałem. Wiem, że działali na siebie od pierwszej rozmowy. Wiem, że ona spodobała się jemu, a on jej, ale oboje byli zbyt dumni by się do tego przyznać. Wiem, że zrobił jej siostrze świństwo, ale naprawił wszystko. Pomógł nawet wyjść drugiej siostrze z twarzą, kiedy ta bezmyślna koza uciekła z tym pożal się Boże żołnierzykiem.
Ona też swoje miała za uszami.
Chociaż wiem, że miała dobry powód by odrzucić jego oświadczyny to o co go osądzała i jak źle go potraktowała... Cóż, ja bym jej nie dał drugiej szansy.
Gapiłam się na niego oniemiała.
On naprawdę to przeczytał. I naprawdę czuł te książkę. Może nie w taki sposób, jak ja, ale na pewno nie udawał. Czy mogłam tak, jak Elizabeth źle oceniła Darciego - źle ocenić Evana?
Ta książka uświadomiła mi, że zbyt często jesteśmy uparci i dumni, co niekiedy zasłania nam prawdę.
-Nawet jeśli byś ją kochał? - Zapytałam cicho nie mogąc oderwać oczu od jego twarzy.
-Miłość nie jest równa miłość, a my popełniamy błędy. Pewnie nie dając jej szansy Darcy popełnił by swój największy w życiu błąd.
Nie była to do końca odpowiedź na moje pytanie, ale wystarczyła.
Odłożyłam książkę na półkę.
-Nie jestem już zła. Więc nie musisz niczego czytać.
-A powiesz mi czemu byłaś zła?
Zaczerwieniłam się.
-To trochę krępujące.
-Nie będę się śmiał. Obiecuję.
Przygryzłam wargę i zanim pomyślałam czy na pewno chcę, żeby wiedział powiedziałam co leżało mi na sercu.
-Myślałam, że mnie wykorzystujecie, żeby twoja mama pozwalała wam się ze sobą spotykać. To znaczy w-wiesz... - Zająknęłam się pod jego badawczym spojrzeniem. - że nie zależy ci wcale na nauce.
-Dlaczego zmieniłaś zdanie?
-Bo nikt komu nie zależy nie czytałby tego... - Wskazałam na książki.
Jakimś cudem on znów stał zbyt blisko mnie. Czemu ciągle działo się coś takiego?
-Zależy mi na angielskim. I nie chce żebyś czuła się wykorzystywana. Wystarczy jedno słowo, a dam ci spokój.
Pokręciłam energicznie głową.
-Nie, nie. Już wszystko jest w porządku.
Uśmiechnął się i palcem wskazującym uniósł mój podbródek.
-Na pewno?
-Tak.
Zrobiło mi się nieswojo, więc się odsunęłam. Nie wiem, może dla niego taka bliskość była normalna, ale ja czułam się zbyt skrępowana. Poza tym Chloe by się wściekła, gdyby nas zobaczyła mimo, że nic przecież złego nie robiliśmy. Kto by zresztą się nie wkurzył?
-No dobrze, więc co teraz? - zapytał chłopak i znów usiadł na krześle.
-Pytania wyrywkowe.
-Na zmianę?
-Serio? Chcesz mnie przepytać z książki, którą znam na pamięć?
-Znajdę coś czego nie znasz.
-Akurat!
Zaśmiał się, ale zatarł ręce gotowy do gry. Cóż, nie pozostawało mi nic innego, jak przyjąć wyzwanie.
_______________
No cóż, nauka będzie trwać dalej! Kto się cieszy? Hihi 🤣🤣.

Twoje Pocałunki Pod GwiazdamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz