Rozdział 4

580 64 19
                                    

Następnego dnia idąc z Chloe do stołówki, zastanawiałam się czy Evan wspomni coś o naszych korepetycjach. Czy teraz on też będzie do mnie mówił? Nie robiłam sobie zbyt wielu nadziei, bo i po co? Po prostu byłam ciekawa.
Paczka mojej przyjaciółki już na nas czekała. Bardziej na nią, niż na mnie, ale lubiłam myśleć, że chociaż trochę do nich przynależę, że nie jestem całkiem sama.
Jak zwykle witali się na buziaczki w policzek, a ja pomachałam im ręką i opadłam na wolne miejsce.
Nagle Evan podniósł z nad otwartego zeszytu głowę i kiwnął do mnie na przywitanie.
Odwzajemniłam się tym samym.
-Powinniśmy się urwać z ostatniej lekcji. - Rzuciła Chloe siadając obok mnie. - Kto jest za?
Przy naszym stoliku rozległy się pomruki aprobaty i najwidoczniej wszyscy poza Evanem i mną byli chętni.
-Evan? - Blondynka zmarszczyła brwi.
Chłopak wyprostował plecy.
-Odpadam.
-Dlaczego?
-To angielski.
Jason poklepał przyjaciela po plecach.
-Współczuję.
-Olej to, przecież Ali cię nauczy.
-Alison nie poprawi za mnie ostatniej pracy.
Zapadłam się w krześle. Mówili o mnie tak, jakby wcale mnie tu nie było. Chyba wolałam, jak nie mówili wcale.
-Ale potem do nas dołączysz? Będziemy u Patricka.
-Chyba tak.
Wreszcie wszycy wrócili do jedzenia, ale to wcale nie był koniec dyskusji.
Mnie nikt nigdy o to nie pytał. Ja po prostu z nimi nie chodziłam i może dlatego wszycy gapili się na nas, kiedy Jason wymówił moje imię i jakby to była najnormalniejsza rzecz na świcie, zapytał czy chcę z nimi iść.
-Ona przecież nie chodzi na wagary. - Powiedziała przytomnie ruda kumpela Chloe.
-Właśnie. - Wtrąciła moja przyjaciółka. - Nie sprowadzaj jej na złą drogę.
Kilka dziewczyn zachichotało.
Chłopak wzruszył ramionami, ale nie był rozbawiony.
-Tylko pytam.
-Przecież, jeśli chce może iść z nami. - Dodał Mark. Był kapitanem drużyny piłki nożnej i często ćwiczył strzelanie goli z Evanem.
-Chyba umie sama mówić. - Zauważył Scott, najlepszy obrońca w drużynie.
I znów wszystkie oczy skierowały się w moim kierunku.
-O co wam chłopcy chodzi? - Zapytała pretensjonalnie Kelly.
-Dajcie jej spokój. - Warknęła Chloe czymś poirytowana.
-Przecież...
Odchrząknęłam.
-Zostaję.
-Wagary są fajne! - Zachęcała Tania, kolejna farbowana blondynka, jak Chloe.
-Ale ja lubię angielski.
Teraz więcej osób wybuchnęło śmiechem. Nie bardzo wiedziałam dlaczego. Co w tym takiego śmiesznego? Czy oni nie mieli ulubionych przedmiotów?
-I właśnie dlatego ją lubię. - Chloe uśmiechnęła się promiennie, a Evan wstał, zabrał zeszyt i bez pożegnania wyszedł ze stołówki.
-Co go ugryzło? - Mruknął Mark.
-Nie wiem. Ostatnio ciągle się tak zachowuje. - Westchnęła Chloe, a Jason posłał jej wkurzone spojrzenie.
-Ciekawe dlaczego? - Zapytał pretensojnalnie i ruszył za przyjacielem.
Patrzyłam, jak odchodzi.
-Zaczynam mieć tego dość! - Burknęła moja przyjaciółka, a Kelly zachichotała.
-Czyżby kłopoty w raju?
-Nie pytaj nawet! - Odpwiedziała machając ręką, po czym błyskawicznie zmieniła temat. - To co? Dziś balujemy do rana?
Reszta rozmowy między dziewczynami zeszła na temat wagarów i imprezy u Patricka.
***
Idąc do sali od angielskiego spotkałam Jasona. Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się szeroko i podniósł w górę dłoń, abym przybiła z nim piątkę. Był dość wysoki, więc musiałam odrobinę podskoczyć, co mocno rozbawiło chłopaka, jednak chwilę później spoważniał, co zbiło mnie z tropu.
-Opiekuj się nim. - Powiedział.
-Co? - Zapytałam, ale on uśmiechnął się tylko i już go nie było. Pędził razem z Chloe i ich paczką na wagary.
Zerknęłam na drzwi od sali. Były otwarte, więc nie dając sobie ani chwili na wahanie weszłam do środka.
Weszłam i omal nie wyszłam. W sali był tylko Evan.
Evan i ja.
Chyba ktoś jeszcze przyjdzie?
-Gdzie są wszyscy? - Rzuciłam, ponieważ na mnie spojrzał, po czym ruszyłam w stronę ławki na przodzie sali.
Nagle i bez żadnego ostrzeżenia poczułam na swoim nadgarstku ciepłą dłoń.
-Usiądź ze mną.
Spojrzałem w jego piękne szmaragdowe oczy, a potem niechętnie przeniosłam wzrok na rękę.
Puścił mnie.
-Proszę, przyda mi się pomoc.
-W porządku.
Cofnęłam się o krok i zajęłam miejsce obok chłopaka.
Wcześniej tego nie wyczułam, ale teraz mogłam zaciągnąć się przyjemnym zapachem drzewa sandałowego i skóry. Zapach Evana był, jak mieszanka odurzająca. Uderzał do głowy mocniej, niż alkohol.
Jak gdyby nigdy nic wyciągnęłam z plecaka zeszyt i podręcznik, ale on pokręcił głową.
-Nie przyda ci się. Zaczynamy Dumę i Uprzedzenie. Chyba test będzie wcześniej.
Jęknęłam.
-Przecież byliście z materiałem do tyłu!
-Ta kobieta jest szalona.
-Evan...
-Wiem, będziemy musieli spotykać się częściej. Dasz radę?
-Dam. - Zapewniłam. - Ale Chloe się to nie spodoba.
-W tym momencie interesuje mnie tylko zaliczenie. Nie mam czasu na jej humory.
Wyczułam w jego głosie wyraźnie pretensje. Nie wiedziałam tylko czy były one skierowane do mnie, czy do mojej nieobecnej przyjaciółki. Na szczęście usłyszeliśmy stukot obcasów, więc oboje obróciliśmy się w stronę drzwi.
Do sali weszła szczupła brunetka w ołówkowej szarej spódnicy i żółtej eleganckiej koszulce z koronki. Miała długie nogi i wyglądała na niewiele starszą od nas.
-Dzień dobry Pani profesor. - Mruknął Evan.
-Evanie. - Skinęła głową. - I?
-Alison. - Przedstawiłam się.
-Alison. Gdzie reszta waszych grup?
Spojrzeliśmy po sobie.
-Chyba zostaliśmy tylko my.
Kobiet westchnęła.
-Jeśli to się powtórzy będę musiała zgłosić sytuację do dyrekcji. Co dziś mamy w planach?
-Miałem poprawiać test z...
Machnęła ręką.
-Nie będę prowadziła zajęć dla jednej osoby. Poprawisz go, jak będzie więcej osób.
Skinął głową.
-Jasne.
Kobieta przyłożyła dłoń do czoła.
-Liczę, że go zaliczysz skoro dostałeś więcej czasu.
-Zaliczę. - Obiecał, a ja się zastanawiałam z czego miał się nauczyć.
Nauczycielka przeniosła na mnie niebieskie oczy.
-Na czym stoicie z Panią Smith?
-Romeo i Julia.
-Czyli Jane Austen macie przerobioną?
-Tak. Dwa tygodnie temu pisaliśmy z niej pracę.
Podeszła do biurka, po czym włączając monitor stojącego na blacie komputera, wstukała coś w klawiaturę.
-Te ostatnie oceny to z niego?
Pokiwałam głową.
-Masz piątkę. - Stwierdziła, jak bym o tym nie wiedziała. - To się dobrze składa. Evanowi przyda się ktoś taki. Od teraz siedzicie razem. Może czegoś się od ciebie nauczy.
-Z pewnością! - Rzucił chłopak i puścił mi oczko.
Posłałam mu słaby uśmiech.
Kto by pomyślał, że kiedyś dojdzie do takiej sytuacji?
-Dobrze. Dam wam teraz puste kartki i proszę o wypisanie imion bohaterów Dumy i Uprzedzenia, których zapamiętaliście podczas czytania. Bez ściągania! Dla Ciebie będzie to powtórka, a Evan mam nadzieję, że czytał książkę.
-Zacząłem. - Przyznał.
Kobieta zacisnęła wargi.
-Zapowiada się długa lekcja. - Wyrokowała, ale nie słusznie. Zajęcia poleciały naprawdę szybko. Właściwe to nauczycielka Evana uwielbiała twórczość Jane Austen i kiedy w końcu dotarło do niej, że ja również byłam zachwycona jej dziełami, zupełnie zapomniała o Evanie i reszta zajęć minęła nam na gorącej dyskusji o Panu Darcym i Elizabeth Benett.
Evan przyglądał się nam oniemiały od czasu do czasu zadając, jakieś pytania dotyczące tego o czym rozmawiałyśmy. I chyba naprawdę zależało mu na zdaniu, bo w którymś momencie wyjął zeszyt i zaczął notować.
Na koniec Pani profesor życzyła nam powodzenia i wyszła z sali śmiejąc się.
Spakowaliśmy się i ruszyliśmy za nią.
-Wow! - Wyrzucił z siebie chłopak. - Jeszcze w życiu nie widziałem jej takiej zadowolonej!
Zarumieniłam się.
-No coś ty!
-Mówię poważnie, nikt by mi nie uwierzył, że była tak miła.
Wzruszyłam ramionami.
-Może po prostu nie dajcie jej szansy na bycie miłą?
Spojrzał na mnie, jakoś tak dziwnie. Musiałam odwrócić wzrok, bo zaczęły palić mnie policzki.
-Ty naprawdę to lubisz.
-A czego tu nie lubić? - Rzuciłam zaczepnie. - Pan Darcy to ideał mężczyzny.
-Mam na myśli czytanie i lektury.
-Przecież już mówiłam, że lubię angielski.
-Myślałem, że to taka wymówka, żeby nie iść na wagary.
Uśmiechnęłam się.
-No to już wiesz, że nie.
Doszliśmy do mojej szafki.
Wrzuciłam do niej podręcznik od biologii. I zamykając ją spojrzalam na Evana.
-To widzimy się jutro na stołówce?
-Hej! - Złapał mnie za ramiona. - Musimy omówić szczegóły naszej nauki. Sama widzisz, że jeden dzień w tygodniu nie wystarczy.
-Może porozmawiaj najpierw z Chloe, kiedy...
-Umiem sam o sobie decydować. - Warknął, a ja się speszyłam.
-Ja wcale nie...
Przetarł twarz dłonią.
-Słuchaj, moja mama nie wierzy, że się uczę z tobą. Myśli, że spotykam się z Chloe.
Uśmiechnęłam się.
-A czy ostatnio tak nie było?
-To się więcej nie powtórzy!
-No dobrze. W czym rzecz? - Poddałam się.
-Myślę, że raz w tygodniu musimy uczyć się też u mnie.
-Dwa dni po godzinie to trochę za mało, ale myślę, że odrobinę się podciągniesz.
-To może w środy?
-Nie mogę w środy.
-Dlaczego?
-Mam inne zajęcia.
Przyglądał mi się długo, a kiedy nie powiedziałam nic więcej zaproponował piątek.
-Może być. Jeśli nie będziesz nic robił. - Słyszałam, że w piątki ostro balowali.
-Mama będzie miała rehabilitacje, więc i tak będę musiał w tym czasie przebywać w domu.
Uśmiechnęłam się wyciągając do niego rękę.
-W takim razie jesteśmy umówieni.
Uścisnął mnie, potrząsając naszymi dłońmi.
-Może być szósta wieczór?
-Mi odpowiada.
Jeszcze chwilę trzymał moją rękę, a potem puścił ją i odwracając się ruszył do wyjścia.
Byłam ciekawa czy pójdzie na imprezę.
***
W środę połowa klasy została w domu zapewne tak, jak Chloe chorując po imprezie u Patricka. Kto kazał im bawić się w środku tygodnia. Podobno o czwartej rano zmyli się do domu. I to jeszcze pieszo, bo nikt po nich nie chciał przyjechać.
Nauczyciele nie byli zadowoleni.
Na stołówkę dotarło jeszcze mniej osoby. Kiedy stanęłam w progu miałam ochotę zawrócić i iść do domu. Zostaliśmy tylko ja, Evan i Jason, który po imprezie wyglądał zaskakująco dobrze.
Nie mogłam jednak uciec, bo chłopak, jakby mnie wyczuł obrócił się w moją stronę i pomachał do mnie przyjaźnie.
Cholera.
Ruszyłam do stolika.
Przyjaciel Evana opowiadał mu żywo o imprezie, machając dłońmi na wszystkie strony.
-Zwymiotowała na środek dywanu! A potem inna laska na nią. Mówię ci śmierdziało, jakby najadły się gówna.
Odsunęłam krzesło i usiadłam.
-Cześć. - Mruknął Evan, a ja się cała spięłam.
-Co się stało? - Wyglądał na zmęczonego. Czyżby też poszedł na imprezę.
-Chloe ci nie mówiła?
Pokręciłam głową.
Miałam ochotę powiedzieć mu, że ona w ogóle mało co mi mówi, ale ugryzłam się w język. Był jej chłopakiem.
-O drugiej nad ranem musiałem po nią jechać, bo była w takim stanie, że próbowała tańczyć na stole.
Przełknęłam ślinę.
-Chloe?
Pokiwał głową.
Gapiłam się na niego, jakby robił sobie jaja.
-Wyglądasz na autentycznie zdziwioną. - Zauważył Jason.
Tak właśnie było.
-Może ktoś jej czegoś dodał do drinka?
Evan wybuchł niewesołym śmiechem.
-To chyba na każdej imprezie jej czegoś dodają.
Zamrugałam, a oni popatrzyli na siebie porozumiewawczo.
-O co chodzi? - Zapytałam zaalarmowana.
-To chyba jakieś jaja. - Rzucił wreszcie Jason.
-Z czym?
-Ty naprawdę nigdy nic nie słyszałaś o tym, jak bawi się nasza Chloe?
Przełknęłam ślinę.
-A powinnam?
-To chyba twoja przyjaciółka co?
-Tak, ale ja nie chodzę na imprezy. - Zauważyłam.
-I nic ci nie mówi? - Evan gapił się na mnie szmaragdowymi oczami.
-A co ma mi mówić?
Jason pokrecił głową.
-Ładna mi przyjaźń.
-O czym wy mówicie?
-Chloe naprawdę lubi się mocno zabawić, a potem trzeba po niej sprzątać.
-Nadal nie rozumiem.
-Picie to jej chleb powszedni. To królowa imprez.
-O czym ty...
-Ali, Ali. Jak ty miało wiesz o życiu. Zapytaj jej...
-Jason. - Mruknął ostrzegawczo Evan. - Jaka by nie była to wciąż moja dziewczyna. Nie zapędzaj się.
-Twój stary odszedł! Masz chorą matkę, nie potrzeba ci jeszcze niańczyć Chloe.
Zapadłam się w krześle. Te jej wszystkie bóle głowy, wymioty w mojej łazience, kiedy przychodziła rano po wyjściu mamy to wcale nie była migrena. Och.
Byłam taka głupia.
Czemu mi nie powiedziała?
Przecież bym zrozumiała. Jest młoda. Może się bawić. Dlaczego kłamała, że to migrena?
Spojrzałam na kłócących się chłopców. Nie zwracali na mnie uwagi. Evan wyglądał na zmartwionego, a Jason na wkurzonego. Ja natomiast miałam wrażenie, jakby ktoś wylał na mnie kubek zimnej wody.
__________
No hej hej!
Długo nie dodawałam, ale za to dziś będą prawdopodobnie dwa!
Rozdział nie sprawdzony więc wybaczcie błędy!
Kocham, buziaki! 😘😘

Twoje Pocałunki Pod GwiazdamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz