Rozdział 13

542 70 34
                                    

Miśki, na dole małe wyjaśnienia!
_____________________________
Całe popołudnie chodziłam po domu spięta. Zupełnie jakbym miała przystąpić do jakiegoś ważnego egzaminu. Wyrzucałam to sobie wściekła na samą siebie. Nie mogłam, aż tak bardzo przejmować się Evanem i jego pocałunkiem. Moje zachowanie było idiotyczne, ale nic nie mogłam na to poradzić.
Mama siedziała w księgarni, a ja chodziłam z kąta w kąt próbując przekonać się, że jeśli za chwilę nie napisze do Evana na jego koncie społecznościowym to przyjdzie do mnie i nici z mojego postanowienia, aby trzymać się od niego z daleka. Wiedziałam, że nie będę miała w sobie odpowiednio dużo siły, aby go wyrzucić.
Zerknęłam na wskazówki wiszącego na ścianie zegara. Czas płynął zbyt szybko.
Założyłam sobie nawet to durne konto, ale zamiast od razu do niego napisać, jak jakaś psychopatka siedziałam i przeglądałam jego profil.
Chole oznaczała go na co drugim zdjęciu. Ostatnio nieco rzadziej, ale jednak...
Na fotografiach wydawali się tacy szczęśliwy. Jak to się stało, że ona zdradzała jego, a on prawie, no dobra - nieprawie, (w końcu mnie pocałował) a na pewno - zdradził ją.
Okej, nie byłam idiotą. Wiedziałam, że ten pocałunek to nie była jakaś wielka dla niego sprawa, ale dla mnie...
Rzuciłam wskazówką zegara chyba poraz tysięczny zdenerwowane spojrzenie.
Teraz albo nigdy.
Wzięłam głęboki wdech i usiadłam na krześle.
Moje palce w ślimaczym tempie przetoczyły się po jasnej klawiaturze, ale zaraz skasowałam wszystko co napisałam i zaczęłam od nowa.
Kiedy wreszcie skończyłam, nie pozwoliłam sobie przeczytać nawet jednego zdania, wiedząc, że znów będę musiała pisać od początku. Na bank coś by mi się nie spodobało i...
Wcisnęłam wyślij.
Sekundę później na dole pod moją wiadomością wysokoczyła informacja "wyświetlono".
Przez moment gapiłam się otępiała na ekran, a potem, kiedy jakiś czas później pojawiła się ikonka długopisu wskazująca na to, że Evan pisze mi odpowiedź jednym kliknięciem guzika - wyłączyłam komputer.
Nie byłam gotowa na jego odpowiedź.
Obróciłam się w stronę łóżka i chcąc zabić czymś czas zabrałam się za sprzątanie.
Brudne ubrania wrzuciłam do kosza na pranie, a czyste wyjęłam z bębna pralki i powiesiłam na suszarce. Następnie zamiotłam dokładnie cały pokój. Wymiotłam nawet okruszki z pod łóżka i poukładałam na półce książki według ulubionych autorów.
Kiedy skończyłam byłam wreszcie gotowa przeczytać odpowiedź Evana.
Włączyłam komputer i znów robiąc się nerwowa usiadłam na krześle. Czekając, aż wreszcie wszystko się uruchomi, dla zabicia czasu obcięłam sobie paznokcie.
Kiedy wreszcie wszystko pokazało się na ekranie, wziąłem głęboki oddech, odrzuciłam w bok nożyczki i weszłam w powiadomienia.
Kilka osób zaprosiło mnie do grona znajomych. W tym Eric ze stołówki. Zaakceptowałam zaproszenie chłopaka, ale byłam zbyt spięta, żeby przejrzeć jego profil.
Weszłam w wiadomości i dosłownie opadła mi szczęka.
Evan odpisał tylko jedno słowo.
Czyżby obraził się na mnie?
Przeczytałam swoją wiadomość, aby wyłapać czy czasem go czymś nie obraziłam, ale pisałam tylko o tym, że chciałabym przeprowadzać nasze zajęcia online i czy mu pasuje. Co miało znaczy to cholerne "okej"?! Pasowało mu czy nie?
Byłam zła. Zła na siebie, że nie umiałam traktować go normalnie, jak każdego innego chłopaka. Zła na niego, że mnie pocałował i wreszcie zła na Chloe, że wpakowała mnie w te korepetycje. Jednak to nie złość mnie zaskoczyła. Byłam totalnie zaszokowana, kiedy poczułam żal, tęsknotę i ból... Tak. Bolało mnie, że Evan tak łatwo odpuścił, ale musiałam przyjąć to z godnością.
Cóż, to naprawdę zabawne, biorąc pod uwagę sytuację w jakiej się znaleźliśmy nie mogłam oczekiwać od niego niczego więcej, a jednak pragnęłam wszystkiego co mógł mi dać. Każdego jego słowa, każdego uśmiechu, dotyku.
Kiedy to stało się, aż tak skomplikowane?
Napisałam chłopakowi, żeby dał mi znać, kiedy możemy się uczyć, a potem znów wyłączyłam komputer.
***
Ignorowanie Chloe było proste. Dziewczyna zachowywała się tak, jakby mnie nie dostrzegała. Z tego co się orietowałam to wymyśliła sobie historię o kłótni i nie byłam pewna komu ją wmawiała bardziej - innym czy sobie.
Z Evanem było gorzej.
Chłopak ciągle się na mnie gapił. Oczywiście, jak nie było w pobliżu jego nawiedzonej dziewczyny.
W dodatku Jason wcale nie ułatwiał sprawy. W sali od angielskiego ciągle robił nam jakieś przytyki. Evan znosił je udając, że chłopak nie istnieje, ale ja niestety brałam sobie wszystko do serca.
Przez cały tydzień siadałam w stołówce z Erickiem i jego znajomymi i powoli zaczynałam przyzwyczajać się do takiego stanu rzeczy.
Przez cały ten czas, chociaż z całej siły starałam się robić to tak rzadko, jak tylko mogłam wchodziłam na konto, które sobie założyłam i przeglądałam profil Evana. Byłam ciekawa co u niego, czy wszystko dobrze. W stołówce wydawał się cholernie przygnębiony. Bolał też fakt, chociaż nie chciałam się do tego przyznać na głos, że Evan nie napisał do mnie już nic więcej.
Może doszedł do wniosku, że ten pocałunek był błędem?
Powinnam się z tego cieszyć. Tak było by dużo łatwiej.
***
W czwartek chociaż nie zdawałam sobie z tego sprawy miałam nadzieję zobaczyć go na wystawieniu naszej sztuki, kończyliśmy Romea i Julię, ale niestety rozczarowanie zabolało równie mocno, co zaskoczenie, że tak bardzo mogłam za nim tęsknić.
W piątek siadając w stołówce koło Erica rzuciłam placakiem o ziemię. Byłam na siebie wściekła. Przecież dałam mu kilka lekcji! Pocałował mnie tylko raz!
Czemu tak bardzo cierpiałam?
Nie pomagał mi też fakt, że wiedziałam o wybrykach Chloe. Za każdym razem, kiedy siadała mu na kolanach dostawałam ataku furii. Jak mogła go tak oszukiwać!?
Byłam hipokrytką, ale nic mnie to nie obchodziło.
-Co ci ten plecak zrobił? - Zapytał Eric posyłając mi pytające spojrzenie.
-To nie plecak. - Zauważyła Clara. - Tylko jej była przyjaciółka.
Regina i Rebeka zerknęły w stronę stolika mojej byłej paczki.
-Wyglądają razem obrzydliwe... - Westchnęła Clara. - On zupełnie do niej nie pasuje. Naprawdę wygląda tak słodko.
-I taki jest. - Bąknęłam, a oczy moich nowych przyjaciół skierowały się w moją stronę.
-O to wam poszło? - Zapytała przytomnie Regina. - O niego?
-Powiedzmy, że wiem więcej niż powinnam.
-Lubisz go. - Zauważył Eric rozważnie dobierając słowa.
-Lubię, ale to nie mój interes czy oni do siebie pasują czy nie. Widocznie jemu taki stan odpowiada.
-I te słodkie fotki na Facebooku. - Rebeka udała, że wymiotuje.
-Na stołówce wcale nie wygląda na tak zakochanego, jak w sieci. - Potwierdziła jej bliźniaczka, a Eric objął mnie ramieniem.
-Powinnaś się z nami zabawić!
-To znaczy? - Rzuciłam wcale nie zainteresowana, ale Clara podchwyciła pomysł.
-Chodź z nami na imprezę. Będzie fajnie.
-Imprezę? To znaczy co? Domówkę?
-Nie, ognisko.
Spojrzałam na chłopaka. Uśmiechał się do mnie zachęcająco, a jego spojrzenie wydawało się takie szczere.
Czułam się przy nich tak, jakbym wreszcie naprawdę znalazła w szkole swoje miejsce.
-No nie wiem... Ja nigdy nie...
-To wie każdy. Jesteś tą, która trzyma się z elitą, ale niezbyt udziela. - Wyjaśniła Regina.
Zerknęłam na nią.
-Serio ludzie mnie właśnie tak postrzegają?
-Noo. - Potwierdziła jej siostra. Mało kiedy zdarzało się, żeby miały odmienne zdania. - Jako miłą osobę, która Bóg jeden wie co robi wśród tych hien.
Przygryzłam wargę rozbawiona i odruchowo zerknęłam w stronę stolika starej paczki.
Evan gapił się na mnie mimo, że Chloe siedziała mu na kolanach.
Dziewczyna wyglądała na wściekłą. Złapała go za brodę i zmusiła do pocałunku, ale zanim to zrobiła zdążyłam zobaczyć w jego oczach tyle bólu, że niemal ja sama rozpadłam się na kawałki. O co mu do licha chodziło?
Eric zabrał rękę z mojego ramienia i zabrał się za jedzenie.
-Wiecie co? Pójdę z wami na te ognisko. - Zdecydowałam, że nie wytrzymam w domu sama ze swoimi myślami. Tym bardziej, że gdyby nie cała ta chora sytuacja to pewnie była bym dziś u Evana i dawała mu korepetycje. Byłam też chętna dlatego, że chłopak nie mógł pojawić się na imprezie, bo jego mama miała rehabilitację.
-Super! Przyjdziemy po ciebie o dwudziestej.
Spróbowałam się uśmiechnąć.
Koniec z Evanem.
Skoro nie pisał, skoro nie mówił do mnie to najlepszym wyjściem było również o nim zapomnieć.
***
Po lekcjach spieszyłam się do domu, więc wrzuciłam do szafki buty i trzaskając drzwiaczkami chciałam, jak najszybciej wydostać się ze szkoły. Niestety na mojej drodze stanęła Chloe.
-Co to ma być do kurwy? - Warknęła, aż się cofnęłam.
-Co?
-Czemu Evan się tak na ciebie gapił?
-Nie mam zielonego pojęcia!
-Powiedziałaś mu coś?
-A czy gdybym mu coś powiedziała to siedziała byś na jego kolanach?
Zmrużyła oczy, a potem westchnęła.
-Ali nie wygłupiaj się. Wróć do naszego stołu.
-Nie mogę Chloe. Nie kiedy wiem to co wiem, jeśli chcesz, żebym zachowała to dla siebie. - Powiedziałam szczerze.
-Dlaczego? Co ci zależy? Uczysz go tylko angielskiego. To ze mną się przyjaźnisz.
Zaskoczyło mnie, że chłopak nie powiedział jej, że już się nie uczymy, ale nie dałam po sobie nic poznać.
-Ale to nie sprawiedliwe. On ci nic nie zrobił.
-Byłaś kiedyś zakochana?
Zacisnęłam wargi.
Nie byłam pewna czy to co czułam do jej chłopaka było zakochaniem czy zauroczeniem. Nie umiałam tego odróżnić, ale przecież nie mogłam jej tego powiedzieć.
-Nie.
-No właśnie. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale czasem można kochać więcej, niż dwie osoby.
Zamrugałam.
Do czego ona zmierzała? Jeszcze tydzień temu byłam pewna, że po prostu ma drugiego faceta dla rozrywki, a dziś wyjeżdżała mi z miłością?
-Nie rozumiem. Dopiero co chciałaś się mścić na Evanie za to, że cię olewa.
-Byłam głupia. Kocham go. Wiem, będę musiała wybrać niedługo. - Złapała mnie za dłonie. - Bądź przy mnie Ali, potrzebuję cię.
-Nie mogę, Chloe. Nie chcę brać w tym udziału.
Przyjrzała mi się uważnie.
Dziewczyna nie przyjmowała odmowy, nigdy. Nie wiem co dojrzała w mojej twarzy, ale nagle, jakby przestała grać - puściła moje ręce.
-Uważaj sobie. - Jej głos był zimny, jak lód. - Lepiej, żeby Evan o niczym się nie dowiedział. I dobrze ci radzę trzymaj się od mojego chłopaka z daleka.
-Jak mam to zrobić skoro go uczę?
-Więc naucz go i żebym więcej cię przy nim nie widziała.
-Nie sądzisz, że on też ma coś do powiedzenia na ten temat?
-Nie, Evan to mądry chłopak. Wie co wypada, a czego nie.
Po tych słowach odeszła nawet się za mną nie oglądając. Zrozumiałam, że to koniec naszej przyjaźni, ale szczerze mówiąc nie czułam nic. Nawet odrobiny żalu. Jedynie było mi szkoda Evana. Czemu on do cholery z nią nie zerwie?
Przypomniały mi się słowa Jasona. Dowiedz się najpierw czemu on z nią jest.
Czemu Evan jest z Chloe?
Kocha ją, a może dziewczyna ma coś na niego? Ona zawsze miała coś na kogoś. Nie mogła tylko znaleźć nic na mnie, więc uciekała się do slownych potyczek.
__________
Hej i ho!
Długo nie dodawałam, bo miałam dwie wersje tego rozdziału i nie mogłam się zdecydować w którą stronę iść! Ale! Postanowiłam nie poddawać się romantycznej chwili i iść na około hihi. Także wybaczcie błędy, bo zamiast się na nich skupić to raz za razem rozkładałam fabułę na części pierwsze. No cóż, mam nadzieję, że mimo wszystko dobrze Wam się czytało! I że jesteście zdrowi!
Buziaki!
PS.
Mogę Wam też zdradzić, że piszę jeszcze jedną książkę, którą będę chciała prawdopodobnie od razu dodać w całości. Mam nadzieję, że mi się uda :).
Miłego dnia!

Twoje Pocałunki Pod GwiazdamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz