Rozdział 18

879 80 42
                                    

Dziewczyna załatwiła nam podwózkę tak szybko, jak się dało. Nie pytałam kim jest blondyn, a on nie pytał kim jestem ja. Pojechał pod wskazany adres gawędząc z Clarą podczas, gdy ja siedziałam z tyłu z mocno bijącym sercem. Było nie dobrze, miałam ochotę otworzyć szybę i wystawić za nią głowę, żeby zwrócić wszystko co do tej pory zjadłam. Ze stresu rozbolał mnie brzuch. I nie rozluźniłam się nawet na moment dopóki nie dotarliśmy pod rozświelony dom chłopka.
Jason był już na miejscu.
Clara spojrzała na mnie współczująco, po czym podziękowała chłopakowi i wysiadła razem ze mną.
Uchylił okno.
-Jeśli chcecie mogę pomóc.
-Nie. Damy sobie radę. Jedź już. Pogadamy później. - Rzuciła moja przyjaciółka, kiedy dobiegł nas krzyk Evana.
Wzruszył ramionami, zasnął szybę i nie oglądać się na nas, po prostu odjechał.
-Jak mogłeś?! - Wrzeszczał chłopak. - Myślałem, że jesteś moim przyjacielem!
Nawet nie zwrócili na nas uwagi. No przynajmniej Evan. Cały się trząsł ze złości i mimo, że Jaosn nie wykazywał w sobie ani grama agresji ten niebezpiecznie zmierzał w jego kierunku.
-Stary daj mi to wytłumaczyć!
-Co mam ci dać wytłumaczyć!? Jesteś...
-Jestem twoim przyjacielem.
-Nie jesteś! Chloe was widziała! Jak mogłeś!?
Podeszłyśmy bliżej.
Jason zerknął w naszą stronę. Evan też.
A ja po prostu myślałam, że udławie się własnym sercem. Chłopak miał tak zbolały wyraz twarzy, że nie dało się na to patrzeć. Boże. Zrobiłabym wszystko, żeby więcej go takim nie widzieć.
Już chciałam coś powiedzieć.
Chciałam podejść bliżej, ale nie dał mi okazji. Zamiast tego warknął coś pod nosem i wykorzystując chwilową nieuwagę przyjaciela zadał mu solidny cios w twarz.
-Kurwa! - Jason zatoczył się w tył.
Evan nie czekał.
Doskoczył do niego i znów go uderzył. A to wszystko było moją winą.
Podałam przerażonej Clarze telefon i nie czekając, aż sama zareaguje rzuciłam się na plecy Evana.
-Cholera jasna przestań! - Krzyknęłam otaczając go ramionami.
Stęknął głośno, ale nie dlatego, że byłam za ciężka, tylko Jason oddał cios.
-Ty głupi kretynie! - Wydarł się tracąc cierpliwość. I znów uderzył Evana. - Czy musisz być tak zapatrzony w te cholerną Chloe, że nawet nie wierzysz mi!?
-Nie jestem w nią zapatrzony. - Zaprzeczył i wyprostował się ze mną uwieszoną na plecach. - Powiedziała mi tylko co widziała!
-Ach tak?! - Chłopak wyglądał na wściekłego. - Bo z mojej strony wyglądało to inaczej! A ty jesteś skończonym palanetm i na nią nie zasługujesz! Ani na mnie!
Jasonowi leciała z nosa krew, ale to najwyraźniej nie przeszkadzało mu w gromieniu Evana wzrokiem. Aż przeszły mnie po plecach ciarki.
-Ja na ciebie? - Prychnął, a ja poczułam, że się śmieje. Gorzko, ale jednak. - To ty uderzasz do dziewczyny, którą kocham! Pierdol się Jason!
Osłupiałam.
Jason też.
Gapiliśmy się na siebie dobrą minutę, a potem mój sojusznik wybuchł tak radosnym i głośnym śmiechem zupełnie nie pasującym do sytuacji, że ja również nie mogłam się nie zaśmiać.
Puściłam szyję Evana i zsuwając się z jego pleców, opadłam na ziemię. Chłopak odruchowo przyciągnął mnie do siebie, ale nie dałam mu się przytulić. Pokręciłam głową i stanęłam obok Jasona. W jego oczach znów zobaczyłam ból.
Clara podeszła bliżej.
-Jeśli mówisz, że mnie kochasz. - Serce chciało wyskoczyć mi z piersi. Chciałam być na niego zła, że uwierzył Chloe, ale byłam zbyt szczęśliwa jego wcześniejszymi słowami, żeby na niego krzyczeć. Mówiłam więc cicho, ale wyraźnie tłumiąc chęć tańczenia z radości. On mnie kochał! - To dlaczego wierzysz jej tak bardzo? Czemu nie zapytałeś pierw mnie? Tylko rzuciłeś się na Jasona?
Odwrócił wzrok.
-Nie było was, kiedy wracałem do domu...
-No i co z tego Evanie? Czy uważasz, że jestem taka jak twoja dziewczyna? Że polecę do pierwszego chłopaka i będę z nim sypiać czy Bóg jeden wie co jeszcze? - Wskazałam na Jasona. - To jest twój przyjaciel Evanie. Nie wróg. Ta dziewczyna miesza ci w głowie. I albo nauczysz się nam ufać, albo nie mamy o czym rozmawiać.
Spojrzał na mnie z miną tak zagubioną, że oml nie rzuciłam się, aby go przytulić. Wiedziałam jednak, że przyda mu się taki zimny kubeł na głowę.
-Nie mówisz poważnie.
-Mówię. Nie chcę być tą drugą
Jestem już tym zmęczona.
-Nie jesteś wcale...
-Chcesz nas wysłuchać czy nie? - Jason był równie nie ugięty co ja.
Pod okiem Evana zaczynał wykwitać siniak.
-Chodźcie do domu. - Mruknął wreszcie i obracając się na pięcie ruszył w kierunku otwartych drzwi.
Zerknęłam na Jasona.
Pokiwał głową.
Clara dołączyła do nas chwilę później.
-Ale mu przygadałaś. - Szepnęła zanim weszliśmy do środka.
-Ktoś wreszcie musi go sprowadzić na ziemię. Chloe zrobiła mu pranie mózgu.
-Nie da się nie zauważyć.
Znów powitał mnie jasny, przestrzenny przedpokój.
-Twoja mama jest na rehabilitacji?
-Powinna niedługo wrócić. Wasz czas się kurczy.
Poszliśmy do kuchni.
Clara cicho wepchnęła się na krzesełko pod ścianą, Jason oparł się o framugę krzyżując ręce na piersi, a ja kazałam Evanowi usiąść na drugim wolnym krześle i wyjmując z suszarki łyżkę przyłożyłam mu ją pod okiem.
-Jason ma dobry cios. - Zauważyłam.
-W kiblu jest papier. - Mruknął Evan.
-Nic mi nie będzie. - Warknął jego przyjaciel wciąż zły.
-Ale moja matka dostanie zawału, jak zobaczy na podłodze krew.
Chłopak się poddał. Wycofal się w głąb korytarza, by chwilę później wrócić z rolką papieru.
-Zadowolony?
-Będę, jak wyjaśnicie mi co się między wami dzieje.
-Nic. Powiedziałem jej po prostu w czym rzecz.
-Co?
-Powiedziałem jej o szantażu Chloe.
Evan zerwał się na równe nogi przez co omal nie wydłubałam mu łyżką oka.
-Co zrobiłeś?!
Położyłam mu dłoń na klatce piersiowej.
-Uspokój się.
-Co kurwa zrobiłeś?!
-Serio stary. Powinieneś iść na jakąś terapię z kontrolowania gniewu.
Odłożyłam łyżeczkę na stół.
-Jason nie prowokuj go. - Warknęłam, a potem pchnęłam chłopaka z powrotem na krzesełko, które stęknęło głośno protestując. - Powiedział mi, bo po tym, jak zobaczyłam cię z Chloe chciałam zakończyć naszą znajomość.
Wreszcie na mnie spojrzał.
Gapił się wręcz przebijając mnie oczami na wylot.
-Co? Dlaczego!?
-Pierw gadasz mi jakieś rzeczy, że tylko ja się liczę, a potem idziesz do niej... Miałam tego zwyczajnie dość.
-Przecież ci to wyjaśniłem!
-Nie, powiedziałeś tylko, że nie możesz i sam to załatwisz.
-Ale...
-Nie było nas, bo Jason nie chciał, żeby ktoś więcej usłyszał naszą rozmowę. Poszliśmy więc pogadać na osobności.
-Właśnie. - Warknął i mrużąc oczy rzucił Clarze nieufne spojrzenie. Dziewczyna uniosła wyzywająco brwi.
-Odwal się od niej. - Burknęłam w obronie.
-Spoko. Nie boję się jego.
Evan spojrzała na dziewczynę tak, jakby dopiero teraz zauważył jej obecność.
-Wybacz to zamieszanie. Na codzień nie okładamy się pięściami.
-Zaczynam w tą wątpić.
Evan uśmiechnął się nieznacznie.
-Mam nadzieję, że nie uszkodziłem nic Erickowi.
-Przeżyje.
Westchnęłam.
-Evanie nie możesz bić każdego chłopaka, z którym rozmawiam.
-Wiem. - Znów na mnie spojrzał. Tym razem wyciągając dłoń w stronę mojego policzka i głaszcząc go delikatnie. - Jestem okropny. Przepraszam.
Zadrżałam.
-Dobra! - Jason odsunął nas od siebie. - Zanim zaczniecie się midgalić. Omówimy nasz plan.
-Plan?
Westchnęłam przeczuwając kolejną awanturę.
-Chcemy ci pomóc w uwolnieniu się od Chloe.
-To nie wasz problem.
-Jeśli chcesz ze mną być, to nasz.
Skrzyżował ręce na piersi.
-Więc niby, jak chcecie mi pomóc?
-Zacznę znów kręcić się koło Chloe i zobaczymy. Może znajdę na nią jakiegoś haka. Byłoby nam łatwiej.
-Widuję się z nią codziennie. Myślisz, że bym czegoś nie znalazł?
-Daj spokój. Jestem dziewczyną. Widzę więcej, niż Ty.
-No nie wiem. Mnie jakoś nie widziałaś.
-Ty po prostu byłeś czymś nierealnym.
-Jeśli ona się połapie, że coś kombinujemy moja mama straci leczenie.
-Wiem, jak duża jest stawka.
-No i się nie połapie. - Wypalił Jason. - Będziemy udawać, że ze sobą kręcimy.
-Kto?
-Ja i Alison.
Evan zerwał się z krzesełka po raz drugi.
-Nie ma mowy!
-Tylko przez Facebooka. Pomyśl. Ona ma dostęp do mojego konta. Możemy ją zmylić.
-Będziemy udawać w szkole, że urkrywamy uczucia do siebie, a w wiadomościach trochę poszalejmy. Skoro ma hasło do jej konta i myśli, że o tym nie wiemy to może nam bardzo pomóc.
-Odwróci jej uwagę od nas. - Zgodziłam się. Evanie, proszę. Przemyśl to chociaż.
Chłopak zaczynał łapać nasz tok rozumowania.
-A my będziemy pisać tylko o nauce, żeby myślała, że to Jason za tobą szaleje, a nie ja. - Mruknął.
Pokiwałam głową.
-I bez żadnych czułości w szkole, tak? - Upewnił się gromiąc Jasona wzrokiem.
-Oczywiście, że bez. - Zapewniłam.
-Stary za kogo ty mnie masz? Nie uderzyłbym nigdy do twojej laski.
-Wiem, wybacz. Trochę tego za dużo.
-Dlatego nie zostwimy cię z tym samego.
Evan przetarł twarz dłońmi.
-Zgoda. I tak nie mam lepszego pomysłu.
Clara chrząknęła zwracając na siebie naszą uwagę.
-Jest tylko jeden problem... Jak wytłumaczcie swoją bójkę?
Spójrzałam na chłopaków.
Jeden miał podbite oko, drugi rozwalony nos.
-Zadzwoń po Ericka.
-Co? - Gapili się na mnie całą trójką.
-Rozpuścimy wici, że Jason nie zdążył dotrzeć do Ciebie i najpierw wpadłeś na Ericka.
-Tak. - Moja przyjaciółka pojęła w mig mój tok rozumowania. - Ty udrzyłeś znów Ericka, a ten ci oddał.
-A ja?
-Chciałeś ich rozdzielić i dostałeś.
-Od Ericka. - Podkreśliłam.
-Nie dałbym mu się uderzyć.
-Ale dałeś.
-Nie ma mowy!
-Jason chcesz pomóc Evanowi czy nie?
-Chcę, ale...
-To uzgodnione.
Chłopcy spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
-Pobici przez takie chucherko.
-Stary, schodzimy na psy.
____________
Evan chyba naprawdę powinien iść na terapię! I przestać wierzyć Chloe!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 24, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Twoje Pocałunki Pod GwiazdamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz