Rozdział 12

544 67 30
                                    

Weekend spędziłam zamknięta w pokoju. Mama próbowała namówić mnie na spacer, ale nie miałam chęci nigdzie się ruszyć. Leżałam w łóżku wciąż i wciąż przypominając sobie pocałunek Evana. Gdyby nie Chloe była bym najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, a tak? Musiałam schować te wspomniana w szufladę o nazwie "nie otwierać!" i żyć jakoś dalej udając, że cała ta sytuacja nie miała miejsca.
Najgorsze było to, że wcale nie miałam, aż takich wyrzutów, jakby wypadało, a winę za to ponosiła sama Chloe. W końcu zdradzała go pierwsza. I na pewno nie tylko pocałunkiem.
Cóż, w każdym razie dobrze, że tak się stało. Teraz już wiedziałam co powinnam robić. Byłam za słaba na trzymanie się w tej paczce pełniej intryg i podejrzliwości. Musiałam trzymać się od nich z daleka. Pomogę przez zajęcia online zdać Evanowi, a potem nie będę już nigdy więcej z nim rozmawiać.
Chloe była moją przyjaciółką, ale to, jak mnie traktowała... Cóż, nie mogłam sobie na to pozwolić. Koniec z nimi i ich paczką.
Podjęłam decyzję i nic nie mogło jej zmienić.
W poniedziałkowy ranek zeszłam na dół, mama wycierała akurat blat z okruszków po chlebie.
-Co zjesz na śniadanie?
-Nic. - Byłam zbyt przybita, żeby cokolwiek zjeść.
Kobieta spojrzała na mnie marszcząc brwi.
-Kochanie co się dzieje?
-Nie jestem głodna.
-Z Evanem wszystko w porządku?
-Tak mamo.
Przyjrzała mi się uważniej.
-Zaproś go na czwartek.
-Raczej nie przyjdzie. - Mruknęłam i nie patrząc w jej stronę, ruszyłam na przedpokój.
Poszła za mną, a kiedy schyliłam się, żeby założyć na nogi buty, oparła się o futrynę wciąż bacznie mnie obserwując.
-Pokłóciliście się?
-Tak, nie... Chyba nie.
-To tak czy nie?
-Właściwie to nie.
-Więc o co chodzi?
Westchnęłam.
-Po prostu nie chcę o tym rozmawiać, dobrze?
-Zrobił ci coś? Mam go zwolnić?
-Co? - Gapiłam się na nią zaskoczona. - Oczywiście, że nie! Ta praca dużo pomaga jego i jego mamie! Nie zwalniaj go! Nic mi nie jest!
Przyglądała mi się jeszcze chwilę, a potem, jakby potwierdziło się coś o czym myślała wcześniej pokiwała głową i uśmiechając się powiedziała, że go nie zwolni.
-Do zobaczenia. - Mruknęłam i zanim zaczęła snuć domysły wybiegłam z domu.
***
Ignorowanie Chloe przyszło mi z łatwością. Na przerwach chowałam się w bibliotece, a nawet, jak ją mijałam poza krótkim "cześć" nie próbowała podjąć żadnej rozmowy. Czemu wcześniej nie zauważyłam tego, że rozmawia ze mną tylko wtedy, kiedy ma do zrobienia pracę domową?
Z Evanem było zupełnie inaczej. Nawet nie próbował patrzeć w moją stronę, za to Jason wydawał się cholernie rozbawiony. Czy chłopak powiedział mu o pocałunku?
Idąc na stołówkę z całej siły starałam się nie gapić w stronę mojej byłej przyjaciółki, która tak nawiasem mówiąc nawet chyba mnie nie zauważyła, ani nie połapała się, że to koniec.
Wzięłam z okienka tylko jabłko i lemoniadę, a potem dyskretnie usiadłam w drugim końcu sali i dopiero wtedy pozwoliłam sobie zerknąć w ich stronę. Jedli, jak gdyby nigdy nic. Evan siedział z naburmuszoną miną, a Chloe gruchała coś do dziewczyn cała w skowronkach. Jason rzucił coś z szerokim uśmiechem na co grupka siedząca przy Chloe wybuchnęła śmiechem.
Byłam bardzo ciekawa z czego, bądź z kogo żartował. Przyjaciel Evana był naprawdę zabawny, jeśli chciał.
Skupiłam się na jedzeniu.
Czyżbym czuła żal, że z nimi nie siedzę i nie wiem o czym rozmawiają? Dlaczego? Przecież ich rozmowy nawet nigdy nie dotyczyły mnie. Zawsze siedziałam z boku i tylko słuchałam co mają do powiedzenia. Nie mogło mi tego brakować.
Prawda jednak wyglądała inaczej. Brakowało mi tego. Zwłaszcza poczucia, że gdzieś mam swoje miejsce. Może nie najlepsze, ale przynajmniej gdzieś przynależałam.
A teraz?
Teraz nie byłam pewna gdzie tak właściwie stanęło moje życie. Jakbym całkowicie przestała nad nim panować.
Ktoś położył koło mnie tacę.
Uniosłam zdziwiona głowę i zobaczyłam dwie bliźniaczki o kręconych, brązowych włosach. Były z mojego rocznika i pamiętałam, że jedna z nich miała na imię Rebeka, a druga Regina. Patrzyły na mnie pytająco.
-Och. - Jęknęłam. - Zajęłam wasze miejsce? - Już. Chciałam wstać, ale jedna, nie byłam pewna, która, bo wyglądały identycznie złapała mnie za rękę.
-Spoko, możesz siedzieć z nami.
Opadłam z powrotem na krzesło.
-Dzięki.
Sekundę później do stołu przysiadła się niska blondynka. Miała wygląd chochlika. Jej krótkie włosy sterczały na wszystkie strony, a policzki były mocno zaczerwienione.
-Cześć! - Rzuciła mi tylko i patrząc niebieskimi oczami na bliźniaczki zaczęła gorączkowo wymachiwać rękoma. - Wyobrażasz sobie? Ta jedzą podstawiła nogę temu biednemu pierwszoklasiście! Myślałam, że jej przyłożę, ale Eric mnie odciągnął.
Krzesełko po mojej prawej stronie odsunęło się, a obok mnie, jakby na zawołanie usiadł ładny, wysoki, ale bez przesady i dobrze zbudowany chłopak. Miał pełne czerwone wargi, prosty nos i miedziane włosy. Jego złocisto brązowe oczy powędrowały w moją stronę.
-O hej.
Spróbowałam się uśmiechnąć.
Naraz blondynka przede mną zakryła usta dłonią.
-O Boże! To ty!
Zamrugałam zdziwiona.
-Nie rozumiem?
-Ty kolegujesz się z tą jedzą!
Przy stoliku zapadła cisza.
Uzmysłowiłam sobie, że tą jędzą musiała być właśnie Chloe.
Westchnęłam.
-Kolegowałam. Właśnie staram się przestać.
Przez moment przyglądali mi się całą czwórką, a potem blondynka wyciągnęła nad stołem rękę.
-Jestem Clara, a to jest Eric - wskazała na chłopaka - i bliźniaczki Regina i Rebeka.
Uścisnęłam jej dłoń.
-Alison.
Uśmiechnęłam się do niej, ale kątem oka zauważyłam, że Evan patrzy w naszą stronę i omal serce nie wyskoczyło mi z piersi.
Dziewczyna obejrzała się za siebie.
-Przystojny. - Zawyrokowała.
Spuściłam głowę.
-Nic mnie to już nie obchodzi.
-Evan jest nawet w porządku. - Zauważył Eric. - Średnio do nich pasuje.
-Nie może być w porządku skoro jest z tą jedzą. - Mruknęła Regina. Teraz zauważyłam, że miała znamię na policzku, a jej siostra nie.
-Właśnie.
Spojrzeli na mnie.
-Evan jest... miły.
-Uuu. - Rebeka poklepała mnie po plecach. - Dziewczyno przepadłaś.
-Ale przecież powiedziałam tylko, że jest miły!
Moi towarzysze wybuchnęli śmiechem. I był to prawdziwy, nie wymuszony śmiech. Nie było w nim ani podszytej ironii, ani ukrytych intencji. Byli swobodni, zupełnie inni, niż moja stara paczka.
Zerknęłam jeszcze raz na Evana. Mówił coś do Chloe i wyglądał na wkurzonego.
***
Do klasy dotarłam jeszcze przed chłopakiem, ale niestety w środku czekał już Jason.
Usiadłam na swoim miejscu udając, że go nie widzę. Niestety on raczej nie miał zamiaru grać w moją grę.
Poklepał mnie po ramieniu, a kiedy nie zareagowałam przesiadł się na miejsce obok mnie.
-Czego chcesz? - Warknęłam.
Uniósł do góry ręce.
-Hej, spokojnie. Czy ja ci coś zrobiłem?
Zacisnęłam zęby.
-Nie.
-No właśnie. - Opuścił dłonie, a ja się poddałam.
-Co chcesz?
-Usiadłaś dziś z kimś innym. Mam na myśli stołówkę.
-Wiem. - Miałam nadzieję, że to utnie temat, ale Jason nie dawał za wygraną.
-Czemu?
Westchnęłam.
-A co to za różnica? Nikt pewnie nawet na to nie zwrócił większej uwagi.
-Evan zwrócił.
-Evan powinien zająć się Chloe.
-Oboje wiemy, że wcale tego nie chcesz.
Spojrzałam na niego osłupiała.
-Słucham?
Wzruszył ramionami.
-Przecież ci się podoba. Całowaliście się.
-Jason zaraz cię uderzę. - Wysyczałam, a potem dodałam cicho. - I to on pocałował mnie.
-Ale oddałaś pocałunek, tak?
-On jest z Chloe. Daj sobie spokój.
-Będziesz go teraz za to karać?
-Za nic go nie karam. Po prostu nie mam ochoty brać udziału w trójkącie.
Przechylił głowę w bok.
-A gdyby zerwał z Chloe?
Zawahałam się. Kiedyś moja odpowiedź była by jasna. Nie, Chole to moja przyjaciółka, ale teraz kiedy wiedziałam, że go zdradza...
-Nie chce się w to mieszać.
-Więc co? Po prostu o tym zapomnisz?
-Tak będzie najlepiej.
-Może powinnaś dowiedzieć się najpierw z jakiego powodu on z nią jest. - Rzucił jeszcze i wstał z krzesełka.
-Co robisz? - Usłyszałam głos Evana i niemal zesztywniałam.
Tęskniłam za nim.
-Rozmawiałem sobie tylko z twoją koleżanką.
Czułam na sobie wzrok Evana.
-Cokolwiek ci ten idiota powiedział po prostu go olej.
-Taki mam zamiar. - Mruknęłam, a on usiadł obok mnie.
-Dlaczego usiadłaś dziś z kimś innym?
-Nie czułam się za dobrze w waszym towarzystwie po tym co się stało. - Przyznałam szczerze.
Jason pochylił się między naszymi ramionami.
-Bo chciała znów się z tobą całować, ale w pobliżu była twoja dziewczyna.
Evan uderzył go w głowę, więc wreszcie się odsunął.
-Nie będziesz już z nami siedzieć?
-Raczej nie.
-To moja wina czy kłótni z Chloe?
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Kłótni?
-Zapytałem jej czemu nie siedzisz z nami. Powiedziała, że miałyście sprzeczkę.
Zdenerwowałam się.
-Dobrze wiedzieć.
Uniósł pytająco brwi.
-Więc wy...
Nie udało mu się jednak skończyć, bo nauczycielka weszła do klasy. Później też nie miał okazji ze mną porozmawiać, bo jak tylko zadzwonił dzwonek wybiegłam z sali. Evan chciał mnie dogonić, ale Eric, chłopak ze stołówki szedł akurat korytarzem, więc podbiegłam do niego i wreszcie chłopak dał sobie spokój.
-Cześć ruda.
-Cześć. - Obejrzałam się jeszcze raz za sobą, a mój nowy kolega poszedł za moim przykładem.
-Kłopoty?
-Jak zwykle.
-Odprowadzić cię?
Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością.
-Chętnie.
______________
Co tam u Was słychać w tych dziwnych czasach??
Czy Eric namiesza? 🤔

Twoje Pocałunki Pod GwiazdamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz