Obudziłam się jak zawsze rano dzięki swojemu budzikowi, którego mam ochotę rozwalić i zrobiłabym to nie raz gdyby nie to, że to jest mój telefon. Zwlekłam się z łóżka, wzięłam swoje ubrania, które naszykowałam wczoraj wieczorem, wzięłam bieliznę i poszłam do toalety gdzie wzięłam prysznic, ubrałam się i pomalowałam. Spojrzałam w lustro i stwierdziłam, że może być jak na pójście do szkoły. Zeszłam na dół do kuchni ale mojego taty już nie było więc zrobiłam sobie płatki z mlekiem i zjadłam je. Wzięłam swoją torbę z książkami ze swojego pokoju i wyszłam z domu kierując się w stronę przystanku. W szkole poszłam do swojej szafki gdzie zaczęłam szukać swojego wypracowania na język łaciński.
- Lily! - usłyszałam krzyk swojej przyjaciółki Alice. Moja przyjaciółka ma taki sam wzrost jak ja ale jest szatynką z bardzo długimi włosami. Stanęła koło mnie i przyglądała mi się gdy ja cały czas szperałam w szafce. - Czego ty tam szukasz?
- Wypracowania z łaciny jak dzisiaj go nie oddam...
- Nic się nie stanie bo już nie będzie nas uczyć ta jędza z buzującymi hormonami. - spojrzałam na przyjaciółkę, która uśmiechała się do mnie szeroko. - Odeszła na macierzyńskie i podobno już nie wróci ale podobno ma nas uczyć jakiś młody, przystojny nauczyciel.
Przyglądałam się Alice jakby mi właśnie powiedziała, że kosmici ją porwali i ma na to dowody. Miałam wrażenie jakby coś mnie w szkole ominęło mimo , iż chodziłam do niej codziennie na każdą lekcję. Ale w gruncie rzeczy nie miałam się co dziwić gdyż moja przyjaciółka zawsze była lepiej o wszystkim doinformowana niż ja.
- Alice, Lily! Jak fajnie że jesteście już w szkole. - przywitał się z nami szczupły, wysoki, wysportowany, dość przystojny chłopak. Złapał Alice w talii i pocałował ją w czubek głowy na co ona się uśmiechnęła.
- Cześć Tom. Znowu czuję jakby mnie coś ominęło w szkole. - zaśmiałam się zamykając szafkę i tym samym zwracając się do chłopaka mojej przyjaciółki.
- Też mam czasem takie wrażenie ale to tylko dlatego, że Alice zawsze wszystko wie... żeby tylko tak było podczas wszystkich lekcji.
- Ej wcale się tak źle nie uczę. - Alice udała oburzenie odsuwając się od Toma. Całą ich małą sprzeczkę przerwał dzwonek na lekcję. Razem z dziewczyną pobiegłyśmy na drugie piętro pod salę lekcyjną. Stała tam cała nasza klasa i czekała na nauczyciela. Po chwili z drugiego końca korytarza szedł mężczyzna w ręce trzymał teczkę, pod pachą miał dziennik, a w drugiej ręce bawił się kluczem do klasy. Podszedł do drzwi i otworzył. Jak zawsze chłopcy przepuścili dziewczyny w drzwiach, a następnie weszli oni oraz nauczyciel. Mężczyzna był obserwowany przez każdego w klasie. Cisza jaka panowała była pełna napięcia bo nikt nic nie wiedział każdy czekał na pierwszy ruch nauczyciela, a on postawił na biurku teczkę oraz dziennik klasy po czym przysiadł na rogu mebla i rozejrzał się po uczniach.
- Podziwiam was, wszyscy weszli na drugie piętro i nawet nie jęknął podczas gdy ja ledwo żyję. - klasa parsknęła śmiechem ale uciszyła się gdy nauczyciel podniósł rękę. - Dobrze słyszałem, że podobno mieliście przynieść jakieś wypracowanie, kto ma niech da ocenie je ale jako ocenę dodatkową możecie też przynieść wypracowanie jutro jeśli chcecie jak ktoś nie ma to nic się nie stanie po prostu nie dostanie tej dodatkowej oceny. Nie będę robił czegoś takiego jak w szkółkach dla dzieci czyli wstań i przedstaw się to dla dzieci, poznam was w ciągu tygodnia ale ja się wam przedstawię jestem Carter Smith, wiem od innych nauczycieli, że zwracacie się do nich poprzez pan lub pani i tutaj nazwisko ja tego nie znoszę więc mówicie do mnie panie Carter czy Carterze zdecydowanie bardziej wolę swoje imię. Kryteria oceniania znacie i one się nie zmienią. Jestem wymagający, nie toleruję kłamstwa, spóźniania czy tanich wykrętów jeśli nie chcecie powiedzieć prawdy musicie umieć kłamać i wymyślić naprawdę dobre i realne kłamstwo. Teraz sprawdzę obecność, później oddacie mi wypracowania, a później powiecie mi na czym skończyliście temat ostatnio i będziemy mogli ruszyć dalej. - mimo, że nauczyciel prowadził monolog każdy słuchał go jak zaczarowany. Mężczyzna był młody miał na oko dwadzieścia osiem lat, dwudniowy zarost, włosy przystrzyżone. Oczy niebieskie jak bezchmurne niebo, włosy czarne i zarost również. Jego postawa ciała była zrelaksowana ale mimo to siedział prosto jakby mu ktoś kij w tyłek wsadził, szczupły i widać było przez koszulę, że jest umięśniony więc nie nabrałam się na to, iż zmęczył się idąc po schodach chciał tylko rozluźnić atmosferę w klasie. Jak usłyszałam swoje nazwisko podniosłam rękę i powiedziałam że jestem obecna, miałam wrażenie że nauczyciel zatrzymał na mnie wzrok dłużej niż na pozostałych oraz że minimalnie się uśmiechnął przez co na moje policzki wyszedł rumieniec. Przyglądałam się ławce dalej słysząc wyczytywanie nazwisk.
- Dobrze, cieszę się, że jesteście wszyscy zobaczę wasze oceny... - cisza znowu zapadła w klasie. Nauczyciel przyglądał się liście w dzienniku co jakiś czas patrząc na uczniów. - Łacina to dość ładny i prosty język dlatego dziwię się, że macie tylko mierne oceny, są osoby, które mają bardzo ładne oceny np pani Collins czy Jose. Ze względu na to, iż mam dość wysokie wymagania bo kocham ten język będziecie musieli przyłożyć się do tego przedmiotu.
Dzwonek rozbrzmiał w całej szkole, wstałam powoli z krzesła mozolnie zbierając swoje rzeczy z ławki i chowając je do torby. Moja przyjaciółka już dawno wyszła jak całą reszta. Zostałam tylko ja i nauczyciel.
- Lily Collins zgadza się? - odezwał się, a ja dopiero teraz zorientowałam się jaki seksowny ma głos "nie możesz tak myśleć to twój nauczyciel!" nakrzyczałam na siebie w myślach.
- Tak, a o co chodzi? - mężczyzna podszedł do mnie z dziennikiem w ręce.
- Widzę że masz bardzo dobre oceny z łaciny.
- Owszem.
- Za jakiś czas odbędzie się konkurs może chciałabyś wziąć w nim udział?
- Nie jestem aż tak dobra żeby iść na konkurs. - już miałam wyjść ale złapał mnie za nadgarstek przez co przeszył mnie dreszcz, przyjemny dreszcz. Jego ręka była dość krótko na mojej ale i tak czułam jej miękkość, ciepło oraz delikatność.
- Myślę, że jeśli się trochę przyuczysz to dasz radę. - spojrzałam na niego, a on przyglądał się mnie. - Oczywiście pomogę ci się przygotować dwa miesiące jeszcze do konkursu więc możesz się jeszcze zastanowić nad tym. - jego uśmiech przyprawił mnie o przyśpieszone bicie serca.
- Dobrze zastanowię się i postaram się dać panu odpowiedź w najszybszy możliwy czas.
Stałam znowu przy swojej szafce i starałam się nie myśleć o intensywności koloru jego niebieskich oczu, piękne oczy, idealnie wyrzeźbione usta... muszę przestać to mój nauczyciel. Głęboko odetchnęłam chcąc zapomnieć o tym co myślę o nauczycielu łaciny, może faktycznie powinnam wziąć udział w tym konkursie. Po chwili poczułam jak ktoś mnie łapie w talii i przyciąga do siebie. Wiedziałam kto to więc się nie wyrywałam.
- Ian przestań jeszcze ktoś pomyśli, że jesteśmy razem.-zaśmiałam się.
- Bardzo bym chciał aby tak było, a nie żeby tylko tak myśleli.
- Ian wiesz...
- Tak tak wiem muszę się postarać ale ja bym chciał już teraz móc cię przytulić.
- Wiesz jaką masz opinie, a ja muszę mieć pewność, że zależy ci na mnie. - spojrzałam na chłopaka odwracając się do niego przodem. Ian to o rok starszy chłopak poznaliśmy się na szkolnej wycieczce, nasze klasy jechały razem do Londynu w ramach integracji klasowych obydwoje chodzimy do klas językowych. Ian jest wysoki, ma niebieskie oczy, włosy ciemny blond tak samo jak jego zarost, który przycina ale nie goli, ma piękne pełne usta i uroczo się uśmiecha.
- Ale mi zależy Lily moja księżniczko, jakby mi nie zależało to bym się nie starał czyż nie? - spytał i złapał mnie jedną ręką w tli, a drugą przyłożył do mojego policzka.
- Ian jesteśmy w szkole. - patrzyłam mu prosto w oczy. Widziałam w nich pożądanie i oddanie.
- Umówisz się ze mną po szkole? - uśmiechnął się przez co mnie zmiękły nogi. Jego seksowny głos doprowadzał mnie do szaleństwa.
- Bądź po szesnastej będę czekać. - dałam mu całusa, zamknęłam szafkę i poszłam pod klasę gdzie miałam mieć zajęcia.
CZYTASZ
Bądź moja
Teen FictionJestem szczupłą, niewysoką brunetką. Mam jedną prawdziwą przyjaciółkę, nie mam chłopaka ale to mi nie przeszkadza. Moja mama umarła kiedy się urodziłam więc mieszkam z tatą, który mnie wychował z pomocą swoich rodziców. Jestem w drugiej klasie liceu...