Rozdział 5

43.2K 1.4K 257
                                    


Nie mogę pozwolić aby cokolwiek wydarzyło się między mną a Taylerem. Może nie zawsze uczę się na własnych błędach, ale po wydarzeniach z zeszłego roku, wiem że sportowcy i popularni chłopcy są na czarnej liście randkowania. Zaraz za seryjnymi mordercami i zaborczymi typami. Po za tym Tayler to przyjaciel moich braci i znając futbolistów, prawdziwy fuckboy. Wszystkie te powody skłaniają mnie, aby zrobić jedyną właściwą rzecz, czyli wycofać się póki jeszcze mogę.

-Zaraz wracam. Pójdę na chwilę się przewietrzyć, okej?- mówię do Cassie.

-Takkk.- odpowiada mi i dalej kołyszę biodrami w rytm muzyki.

Ja natomiast odchodzę w stronę tylnych drzwi wejściowych, które mam nadzieję prowadzą na taras. Kiedy wreszcie udaje mi się przecisnąć przez tłu ludzi, wychodzę na zewnątrz. Zimne, nocne powietrze uderza w moją rozgrzaną skórę, a na moich przedramionach pojawia się gęsia skórka. Żałuję w duchu, że zostawiłam moją kurtkę przy wejściu. Podchodzę do balustrady i opieram się o nią. Na podwórku za domem jest zdecydowanie ciszej. Oprócz mnie jest jeszcze para całująca się przy ogrodzeniu. Patrzę w przestrzeń i zastanawiam się w jaki sposób powinnam unikać Taylera. Nie mogę przecież udawać, że go nie znam, a odwiedzając braci i tak będę na niego wpadać. Dodatkowo jeszcze każdy mecz chłopaków to też i jego mecz. Moje przemyślenia przerywa dźwięk otwieranych drzwi za mną. 

-Dlaczego wyszłaś?- pyta Tayler.

Kiedy się odwracam prawie wpadam na jego szeroką klatkę piersiową. Taylor jest zdecydowanie jednym z najprzystojniejszych chłopaków jakich kiedykolwiek widziałam. Jego ciemne, brązowe włosy są trochę za długie i spadają mu na oczy, które są najpiękniejszymi szarymi oczami jakie powstały. Mój wzrok prześlizguje się niżej. Jego usta wyglądają jakby były stworzone do całowania, a mocna szczęka nadaje mu męskości. Mój wzrok schodzi niżej, a w mojej głowie zapala się czerwona lampka. Nie mogę pozwolić aby jego wygląd uśpił moją czujność. Najbezpieczniej będzie patrzeć w ziemię. Tak też robię jednak dłoń Tylera delikatnie dotyka mojego podbródka i podnosi moją twarz, tak abym znowu patrzyła w jego oczy. Przypominam sobie, że przecież zadał mi pytanie.

-Tayler, nie chcę, żebyś źle zinterpretował cokolwiek. Między nami niczego nigdy nie będzie.

-Alisha, wiesz, że ja się nie poddaje, prawda?- mówi uśmiechając się przy tym chłopięco.

-A ja nigdy nie zmieniam swojego zdania, wiesz?- mówię pewnie.

-Jeszcze zobaczymy...

Naszą rozmowę przerywa dźwięk mojego telefonu. Natychmiast wracam do rzeczywistości i cofam się o krok od Tylera. Czuję za plecami balustradę, więc nie mogąc odsunąć się dalej spoglądam na wyświetlacz swojego telefonu i widzę SMS'a od Cass. O nie, pewnie jest na mnie zła, że ją zostawiłam.

Przepraszam Ali, ale właśnie napisała do mnie Bethany, stara koleżanka, mieszkająca w akademiku obok nas, że stała się sytuacja awaryjna. Właśnie do niej idę, nie mogłam cię znaleźć, więc uznałam, że napiszę. Będę u niej spała. Widzimy się jutro :)))

Odpisuje jej szybko, że mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało i przypominam sobie, że klucz do naszego pokoju ma Cass, a ja nie będę miała jak się tam dostać.

-Kurwa.- mówię cicho, ponieważ nie wiem gdzie w takim razie spędzę noc.

-Co się stało?- pyta Tayler. 

Szczerze mówiąc zapomniałam, że wciąż tu stoi.

-Moja współlokatorka musiała właśnie wyjść i poszła do swojej przyjaciółki z kluczem do naszego pokoju, a ja nie mam gdzie spędzić nocy.- mówię rozgoryczona.

-Możesz spać w moim pokoju.- mówi szczerze, ale po chwili zdaje sobie sprawę jak to zabrzmiało i dodaje.- Znaczy, nie tak jak sobie pomyślałaś. Ale masz brudne myśli Alisho, ale spokojnie któregoś dnia sama będziesz tego chciała i spędzisz w nim najlepszą noc w swoim życiu. Dzisiaj chodzi mi raczej o to, że mam w tym domu największy pokój. Oprócz łóżka stoi tam też kanapa. Mogę ci oddać na jedną noc moje łóżko, a sam prześpię się na kanapie.

Zaczynam się chwilę zastanawiać i nie wiem dlaczego, ale od kiedy usłyszałam jego propozycję to wiedziałam, że się zgodzę. Czasami każdy z nas musi popełnić jakiś błąd. Inaczej nie moglibyśmy nazywać się ludźmi. Prawda?

-Okej, ale nie wiem co na to moi bracia.

- Cade poszedł przed chwilą z jakąś dziewczyną na górę, więc zgaduję, że już go dzisiaj nie zobaczymy, a Jayson na pewno przystanie na tą racjonalną propozycję.- mówi i mruga do mnie, na co ja przewracam oczami i wracam do środka. 

Zaczynam szukać Jaysona, kiedy nagle cichnie muzyka, a w korytarzu jakiś wysoki blondyn krzyczy:

-Koniec imprezy! Sąsiedzi powiedzieli, że zaraz zadzwonią na policję, więc przenosimy się do domu bractwa!

Większość ludzi zaczyna wychodzić. Chłopak, który przed chwilą krzyczał spogląda na mnie z pytaniem wypisanym na twarzy. Wygląda jakby zapraszał mnie nim na górę, ale zaraz spogląda ponad moim ramieniem, a jego twarz staje się znowu poważna. Delikatnie kiwa głową i odwraca się na pięcie, a następnie odchodzi. Kiedy spoglądam za siebie widzę Taylera z zaciśniętą szczęką.

-Chodź poszukamy twojego brata.- mówi oschle.

Jaysona znajdujemy chwilę później z resztą domowników w kuchni. Kiedy do niego podchodzę i proszę o na słowo, widzę jak jego twarz tężeje, a cały dobry nastrój znika. Kiedy jednak opowiadam mu ci się stało, a Tayler mówi mu swoją propozycję od niechcenia, on spogląda na nas podejrzliwie, a następnie odciąga Taylera na bok i coś do niego mówi. Nie słyszę co, ale słyszę odpowiedź Taylera.

-Ta, pewnie.

Kiedy Jayson odchodzi w stronę kuchni, a Tayler kieruje się na górę zgaduje, że to znak, że się zgodził. Idę za nim. Kiedy jesteśmy na schodach pytam cicho:

-Co powiedział ci Jay?

-Że nie mam prawa cię dotknąć.- mówi i spogląda na mnie.

Jest ode mnie dużo wyższy, a fakt, że stoi o schodek wyżej tylko to potęguje.

-Wiesz, że nie możesz złamać teraz danej obietnicy.- mówię wesoło.

-A słyszałaś słowo "obiecuję" lub "przysięgam" padające z moich ust.- odpowiada, a następnie łapie mnie za dłoń i splata swoje palce z moimi. Zaczyna ciągnąć mnie na górę. Ja natomiast ciągle jestem w szoku, po słowach jakie padły z jego ust.

To zdecydowanie będzie ciekawa noc. Ale to jutro rano dowiem się czy będę żałować decyzji jakiej podjęłam. Jak na razie świetnie mi idzie trzymanie się z dala od Taylera. 

Kick-off. RozgrywającyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz