Rozdział 9

38.2K 1.2K 267
                                    

Kate i Noah czekali na mnie w pokoju. Kiedy weszłam zaczęły się krzyki, piski i rzucanie się sobie nawzajem w ramiona. Kate wyglądała wspaniale. Zawsze zazdrościłam jej wzrostu i długich, rudych włosów, które zawdzięcza szkockim korzeniom. Natomiast Noah wydaje mi trochę bardziej umięśniony i może dojrzalszy, a jego kruczoczarne włosy są już na tyle długie, że mógłby je związać w kucyk. 

Kiedy wreszcie przestaliśmy się przytulać, spojrzałam na Cassie. Moja współlokatorka wydawała się przerażona. 

-Zgaduje, że już się poznaliście.

Wszyscy zaczęli przytakiwać. 

-Zgadując po waszym przywitaniu, nie widzieliście się od dawna.- zażartowała Cass.

-Właściwie, to ostatni raz widzieliśmy się dzień przed przyjazdem Alis na studia.- zaczęła Kate.

-Nie przejmuj się. Witamy się tak od lat, nawet kiedy widywaliśmy się codziennie.- dodał Noah.

Cassie wydawała się dosyć przygnębiona, ale nie chciałam jej teraz o to wypytywać. Będę musiała z nią porozmawiać po wyjściu moich przyjaciół. 

Przez następną godzinę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nawet Cass dawała wrażenie coraz bardziej wyluzowanej. Po tych trzech tygodniach życia bez moich przyjaciół zdałam sobie sprawę jak bardzo mi ich brakowało. 

Nagle zauważyłam, że mój telefon wibruje. Dzwonił Tayler. Uznałam, że nie będę odbierać. Na pewno nie jest to nic aż tak ważnego, żeby nie mogło zaczekać, chociaż do jutra. Musiałam pokazać mu jak bardzo nie podobało mi się jego zachowanie. Jakbym od niego teraz odebrała, uznałby, że między nami wszystko dobrze. A tak nie jest. Kiedy odrzuciłam połączenie Kate spojrzała na mnie dwuznacznie. Ja jednak uśmiechnęłam się beztrosko i powiedziałam:

-Jakiś zastrzeżony numer. Pewnie kolejny telemarketer.

-Jejku nienawidzę ich!- powiedziała Cass.

Kate nie wydawała się jednak na początku przekonana. Po chwili jednak odwróciła ode mnie wzrok i spojrzała na markowy zegarek na nadgarstku. 

-Ludzie jest już dwudziesta. 

-I...?-zapytałam

-Halo dziewczyno, co z tobą? Jest piątek, dwudziesta. Musimy gdzieś wyjść!- pisnęła Kate.

-O tak!- powiedział entuzjastycznie Noah.- Chcę wyrwać jakiś studenckich mięśniaków, którzy nie wiedzą jeszcze, że wolą chłopaków.

Kiedy Noah skończył rozwodzić się nad urokiem starszych, niepewnych swojej orientacji chłopaków, Cassie odchrząknęła. 

-C..Czy ty...?- rozejrzała się niepewnie.-Czy ty jesteś gejem?

Noah spojrzał na nią poważnie i odpowiedział:

-Tak. Masz z tym jakiś problem?

Wiedziałam, że żartował. Był bardzo pewny siebie i swojej orientacji. Jednak ewidentnie przestraszył Cass. Kiedy chciałam uratować ją z opresji, dziewczyna spojrzała na niego z podziwem:

-Nie coś ty. To mega super!-powiedziała trochę zbyt entuzjastycznie.

W tym momencie wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Nie mogliśmy się uspokoić przez następne kilka minut.

***

Godzinę później wchodziliśmy już do małego baru. Mówiąc małego, mam na myśli budynek, który był widoczny, ponieważ jak się okazało cały bar znajdował się o piętro niżej, w piwnicy. Był zdecydowanie większy i dużo bardziej zatłoczony. Cass prowadziła nas do jedynego wolnego boksu. To ona zaproponowała to miejsce. Powiedziała, że poleciła je jej koleżanka z wydziału. Kiedy wreszcie przebiliśmy się przez gąszcz ludzi i usiedliśmy, Noah obiął mnie mocniej ramieniem i szepnął:

Kick-off. RozgrywającyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz