Rozdział 15

34.7K 1.1K 191
                                    

Cały następny tydzień snuje się po campusie bez celu. Ze względu na to co się stało dostałam pewne ulgi, jednak zdecydowałam się chodzić na zajęcia. Fakt, że Cassie nic nie jest, a cała sytuacja okazała się jedynie zwykłym nieporozumieniem, nie zmienił sposobu w jaki to przeżyłam. Cass była teraz bezpieczna, ale mój umysł spowijały tylko ciemne scenariusze. 

Co jeśli nie zdążyłaby na czas?

Co jeśli to nie byłby wypadek?

Co jeśli to ja bym była na miejscu Cassie?

...

Ostatnie pytanie najdłużej zajmowało moje myśli. To nie tak, że zastanawiałam się nad śmiercią w kontekście zakończenia swojego życia, ale raczej nie potrafiłam odpowiedzieć przed samą sobą ile tak naprawdę znaczy moje życie i co tą wartość w ogóle motywuje. Od kiedy w liceum nie dostałam się do drużyny cheerleaderek zaczęłam coraz mniej wierzyć w swoje umiejętności. A teraz w wieku dziewiętnastu lat mam wrażenie, że stoję w miejscu. Studia, które miały być spełnieniem marzeń mnie nie satysfakcjonują. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że przez całe moje życie stałam z boku, obserwowałam jak bawią się ludzie wokół mnie, przeżywałam ich marzenia i sukcesy, nie starając się dosięgnąć swoich. Od kiedy Cade i Jayson zaczęli trenować futbol chodziłam na ich mecze zamiast robić to co naprawdę sprawiało mi przyjemność. Od kiedy Kate zaczęła interesować się modą i pisać blog, ja stałam obok i pomagałam jej zamiast spróbować czegoś nowego. Kiedy Noah zaczął śpiewać byłam na każdym jego koncercie. Nigdy nie próbowałam spędzić czasu w sposób jaki to ja chciałam. Nigdy nie wyszłam z cienia ludzi, których kochałam. Nie mam im oczywiście tego za złe. Każda z tych osób zachęcała mnie, aby znalazła coś co lubię, jednak ja zawsze bałam się znalezienia w centrum zainteresowania. Do momentu, aż poznałam Brooklyna wtedy zaczęłam przekraczać swoje granie i wychodzić ze swojej strefy komfortu. Jednak kiedy zaczęłam się czuć pewnie on zburzył całą iluzję naszej relacji. Razem z nią zniknęła również moja chęć przełamania moich słabości i próby zainteresowania się samą sobą. A teraz nie mam nawet gdzie uciec myślami, ponieważ nie mam żadnej rzeczy, która by mi w tym pomogła. 

-Alisha w ogóle nie oglądasz.

Usłyszałam głos Taylera, który intensywnie się we mnie wpatruje. 

Od tygodnia, każdy wieczór spędzamy leżąc w moim pokoju. Wiele godzin siedzieliśmy po prostu milcząc. Codziennie proponowałam, żeby poszedł porobić coś z kolegami z drużyny, jednak on zawsze odpowiadał, że nie chce mnie zostawiać. 

-Oglądam.- powiedziałam nie pewnie i wróciłam wzrokiem na ekran telewizora i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że jest wyłączony.-Przepraszam, cały czas nie mogę przestać myśleć o tym wszystkim co się wydarzyło.

-Mam propozycje w jaki sposób  odciągniemy twoje myśli od tego wszystkiego.-powiedział poważnie Tayler.

Spojrzałam na niego ciekawa:

-Tak? A na jaki to pomysł niby wpadłeś?

-W następny weekend moi rodzice będą urządzać bal charytatywny, może chciałabyś ze mną pojechać?

Jego propozycja mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że Tayler jest chłopakiem, który przedstawia swoje dziewczyny rodzinie.

-Jak kto mam tam jechać?- spytałam.

W głębi duszy liczyłam na to, że powie, że jako jego dziewczyna. Niby nie znaczyłoby to wiele, jednak dla mnie wszystko. Powoli zaczynam ufać Taylerowi i fakt, że oficjalnie poznałabym jego rodzinę na pewno utwierdziłby mnie w przekonaniu, że dobrze robię. 

Kick-off. RozgrywającyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz