Rozdział 18

32.3K 1K 133
                                    

Zasnęliśmy z Taylerem wtuleni w siebie nawzajem. Nasze nogi były ze sobą splątane, a dłońmi obejmowaliśmy się mocno. Obudziłam się, a moja twarz skąpana była w powoli zachodzącym słońcu. 

-Tayler.- powiedziałam potrząsając barkiem chłopaka.

Tayler otworzył leniwie oczy i się uśmiechnął. 

-Zaraz będzie zachód słońca. Chodźmy na plażę.- powiedziałam już całkowicie rozbudzona. 

Podeszłam do walizki i zaczęłam wyjmować ubrania zarówno dla siebie jak i dla Taylera. 

-Jakaś ty pełna energii. Można wiedzieć kto sprawił, że tak się czujesz.- powiedział żartobliwie Taylor i podszedł do mnie. 

-To chyba przez tą pogodę.- odpowiedziałam wesoło i pocałowałam go w brodę.- A może taki jeden przystojny futbolista? Kto wie?

Razem z Taylerem szybko się ubraliśmy i wyszliśmy na miasto. Słońce powoli zbliżało się do horyzontu, a niebo mieniło się fioletami. Szliśmy wzdłuż morza po deptaku. Tayler ani na chwilę nie wypuścił mojej dłoni ze swojej. Rozmawialiśmy, opowiadaliśmy sobie nawzajem historie z przeszłości, żartowaliśmy. Czułam się jakbym była gwiazdą jakiegoś serialu. Czułam, że wszystko zaczyna się układać.

-Może coś zjemy?- zapytał Tayler kiedy mijaliśmy jedną z wystawnych restauracji serwującej wyłącznie owoce morza. 

Spojrzałam na swój strój. Miałam na sobie zwykłą sukienkę i kurtkę dżinsową. 

-A może zjedlibyśmy po prostu pizzę?

-Liczyłem na taką odpowiedź.- powiedział entuzjastycznie Tayler i pociągnął mnie za rękę w stronę jednej z bocznych, wąskich uliczek.

-Mieszkałem tu kiedy chodziłem do gimnazjum. Czasami zrywaliśmy się z lekcji, żeby zjeść pizzę na plaży i poserfować.

-Czyżbym umawiała się z łobuzem.- zażartowałam.

-Zachowujesz się jakbyś wcześniej tego nie wiedziała.- odpowiedział Tayler i złożył pocałunek na moich ustach.

Kilkanaście minut później siedzieliśmy już na plaży. Tayler opierał się na rękach, a ja siedziałam między jego nogami z pudełkiem, z pizzą na kolanach. Razem patrzyliśmy jak falę rozbijają się spokojnie o brzeg, a słońce zbliża się do linii horyzontu. Zachód słońca był przepiękny. Poczułam się wręcz błogo. Jeśli tak miało wyglądać moje życie, to warto było zaryzykować. 

-Alisha, chciałbym aby to się stało oficjalne.- wyszeptał Tayler.

Nawet się do niego nie odwróciłam. Sama o tym samym pomyślałam. Miałam dosyć przesiadywania w pokoju i liczenia na to, że nikt nas nie zobaczy. Chciałabym chodzić z Taylerem za rękę po całym kampusie. Razem pić kawę w kawiarni. A co najważniejsze, chciałabym być wreszcie szczera z moimi braćmi. Po prawie dwóch tygodniach udawania miałam już dosyć kłamstw. 

-Ja też.

-Wiesz, że twoi bracia będą wściekli.- powiedział Tayler, jednak jego słów nie przepełniał strach, a raczej gotowość.

-Będą musieli się z tym pogodzić.- wyznałam.

Mam już zdecydowanie dosyć ukrywania swoich uczuć i omijania kwestii, które denerwują moich braci. Nie mam już kilku lat i chcę wreszcie sama decydować o swoim życiu. 

Po tych słowach razem z Taylerem zamilkliśmy. Cieszyliśmy się ciszą jaka nas otaczała. Żadne z nas nie było gotowe przerwać tego momentu, jakbyśmy oboje się bali, że zaraz to wszystko się skończy. Kiedy słońce już całkowicie zniknęło, a niebo stało się ciemne. Spojrzałam w górę i dostrzegłam najbardziej gwieździste niebo, jakie kiedykolwiek widziałam. 

Kick-off. RozgrywającyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz