List 21.

30 1 0
                                    

30 listopad 2015

Środa

Irlandia

Jej dusza była jak róża. Przepiękna. A do tego rozwijała się, tak jak orzeł rozpiewa skrzydła. 

Miała miękkie i delikatne palce. Nawet skrzydła motyla nie mogły się z nimi równać. 

Jej usta były jedwabiste. Bogate i kremowe. Miękkie i pełne. 

A jej miłość była jak niebo. Czysta. Witała mnie z otwartymi rękoma z uśmiechem tak jasnym jak światełko w tunelu. Jej miłość całkowicie cię pochłaniała. 

Nie można tego inaczej opisać. 

Nie można jej inaczej opisać. 

Po prostu była Ryan. 

Ale teraz siedzę tutaj, na niewygodnej ławce w jakimś kościele, godziny po pogrzebie, zastanawiając się nad wszystkim co mnie otacza. 

Wszystko prowadziło do tego, że była zmęczona presją i brakiem siły. 

To mnie smuciło. 

Nigdy nie rozumiałem śmierci. Nie rozumiałem tego jak ktoś może być, a mija sekunda i już go z nami nie ma, to tak jakby po prostu zniknęli. 

W uszach ciągle dzwonił mi dźwięk jej śmiechu, a mój nos dalej wyczuwał delikatną nutę jej perfum. 

To boli. 

Jakiś czas później, siedziałem na jej łóżku z małym pamiętnikiem w ręce. 

Tak bardzo chciałem go przeczytać, ale z drugiej strony czułem się tak, jakby w każdej chwili mogła wejść do pokoju i mnie z nim przyłapać. 

Nie chciałem niszczyć jej strefy osobistej. 

Więc jedynie patrzyłem się na okładkę z fioletowej skóry. 

Dalej nie rozumiałem dlaczego to zrobiła. Jak mogła to ukryć? Nie rozumiałem też czego się spodziewała. 

Czy zakończenie życia to jakiś sposób gloryfikacji ? Czy teraz stoi usatysfakcjonowana mówiąc "HA! Patrz, oszukała system". Nie rozumiałem znaczenia "teraz będzie lepiej" albo "będzie lepiej beze mnie". 

Ponieważ prawda jest taka, że bez niej życie jest do bani. 

Tak, Ryan czasami była smutna. Tak, tez była wkurzająca. Tak, czasami była też cicha i zamykała się w sobie, ale to nigdy nie zmieniło mojego sposobu postrzegania jej. 

21 Letters [n.h] PLWhere stories live. Discover now