[16] Powrót...

288 23 0
                                    

Dwie, duże, ceglane wierze, na których niegdyś stali strażnicy, dziś były domen dla wszelkich insektów. Ciężka, stalowa brama łączyła tamte dwie przestarzałe budowle.

Clare była pewna, że brama ta została otworzona jedynie dwa razy. Wtedy, gdy jeszcze jako małe dziewczynki wkroczyły na arenę i wtedy, kiedy już jako najlepsze wojowniczki ruszyły na wojnę, aby pomiędzy dziewięcioma światami zapanował spokój.

Gdy tylko ciemno nieba zaczęło się stopniowo rozjaśniać, Królowa opuściła miejsce jej cierpień, wchodząc w głąb nadal skąpanego w mroku lasu.

Ostatni raz spojrzała na przestarzały mur. Przez całą noc nie zmrużyła oka, gdyż jej umysł był zapełniony myślami o Fillu i Lokim na zmianę.

Tysiące razy analizowała słowa brata, z czasem dochodząc do coraz większego przekonania, że miał on rację. Czuła też pewnego rodzaju wyrzuty sumienia. Poznała brata, a w ciągu dnia zdążyła się z nim skłócić. Może było to przyczyną jej długiego przebywania z Lokim?

Bolało ją też to, że tak bardzo na niego nakrzyczała. Rozmyślała nad sytuacją, jaka miała miejsce gdy powiedziała: Zapewne nikogo nie kochałeś... Jego odpowiedź dawała jej wiele do myślenia. Nie zdążyła się nawet zapytać, co robił, zanim znalazł go Thor.

***

Używając tej samej drogi, którą niegdyś wydostawała się z areny, tak teraz trafiła do ogrodów królewskich. Nie mogła skierować się odrazu do Álfheimu, gdyż nie miała przy sobie żadnego magicznego przedmiotu, który mógłby ją tam zabrać. Jej moc była zdecydowanie za słaba, aby mogła spokojnie teleportować się do krainy elfów.

Zdążyła się również uporać z myślami o bracie. Zimna krew przywróciła ją do porządku. Stwierdziła, że może i byli rodzeństwem, ale los chciał ich rozdzielić. Nie mogła więc ponosić odpowiedzialności za jego niekoniecznie szczęśliwie życie. Nie mogła wejść do jego ciała i sprawić, aby zaznał miłości. Ona odnalazła już swoją drogę, teraz jego kolej. Skoro jest mocny w gębie, niech pokaże, czy naprawdę też jest tak silny, aby spełnić marzenia. Nie może wyręczać go w takich czynnościach. Jest dorosły, a tym samym odpowiedzialny za siebie.

Ona również przeszła przez życie sama. Na nikogo nie mogła liczyć. Może miała przy sobie Lokiego, ale tylko raz na jakiś czas. Nie mogła na nim polegać. Uczyła się wszystkiego metodą prób i błędów, i to samo powinien zrobić jej brat.

- Moja pani...

Głos Ariel wyrwał ją z rozmyśleń.

Gwałtownie odwróciła się w stronę służki.

- Strasznie się o panią martwiłam. Miała się pani zjawić wczoraj. Dostaliśmy równeż nieprzyjemną wiadomość od królowej Arsimi...

Clare słysząc to imię, delikatnie nie skrzywiła. Nadal nie darzyła elfki przyjaźnią.

- Cóż za wieści przychodzą z Álfheimu? - delikatnie uniosła głowę.

- Król Loki został otruty. - wyjaśniła z przykrością.

Clare delikatnie uchyliła usta, jakby nie dowierzała w słowa służki. Jej twarz nie kryła smutku.

- Przekaż, aby naszykowano dla mnie wierzchowca. - odparła, starając się zachować powagę.

Służka skinęła głową, odchudzą w stronę stajni.

Blondynka skierowała się do swojej komnaty, a gdy tylko złote drzwi zamknęły się za jej plecami, uśmiechnęła się.

Była dumna ze swojego zagrania. Chociaż czym było dla niej kłamstwo? Była dobra, niczym sam Bóg Kłamstw. W końcu uczyła się od najlepszych.

Znalazła tym samym sposób na szybkiego dostanie się do Lokiego. Z głowy nie chciała jej jednak wyjść myśl o Thorze. Cały czas miała poczucie, że powinna udać się na Midgard, a równocześnie czuła, że nie może tego robić. Loki wyraźnie jej jednak na to zabraniał.

Przypominały jej się jednak wizję, gdzie widziała Thora i Sif, a wraz z nimi Avengersów. Pytania bez odpowiedzi nie dawały jej spokoju.

A może musiała polegać na jej zaufaniu do Lokiego i opowiedzieć mu o wszystkim? Wtedy może pozwoli jej wyruszyć na Midgard, a ona nie będzie czuła wyrzutów sumienia.

Dalsze rozmyślanie pozostawiła sobie na drogę, gdyż już po chwili usłyszała, że rumak jest dla niej przygotowany...




In The Law ✳️ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz