[37] Bez odwrotu...

352 16 2
                                    

Przepychanie się między śmiertelnymi Midgardczykami było dla niego niczym przejście szkolnego króla przez korytarz niższego pokroju uczniów. Z uniesioną głową i obrzydzeniem przeciskał się przez tłumy, spoglądając do każdego zaułku, który Clare powinna minąć po drodze.

Zatrzymał się gwałtownie, kiedy po kilkunastu minutach poszukiwań, nagle w kolejnym z ciemnych zaułków dostrzegł trzy sylwetki. Złość wzburzyła się w nim natychmiastowo, gdy zauważył, że nieznany blondyn trzyma dłoń na ramieniu wojowniczki.

Nie małym zdziwieniem była dla niego obecność Alekeia, który stał przy tamtej dwójce, kiedy Clare wymieniła pomiędzy nimi zdziwione spojrzenia.

W ułamku sekundy znalazł się przy nieznajomym, sztylet, który znalazł się w jego dłoni, przykładając do jego szyi.

- Ręce precz. - syknął nad jego uchem.

Poczuł na sobie zdezorientowany wzrok Clare, która w obecnej chwili znajdowała się być w dosłownej kropce. Nadal nie mogła pojąć, co tak właściwie się wydarzyło.

Nim jednakże Asgardczycy zdołali zareagować, blondyn wykręcił się, również przykładając sztylet do bladej szyk Kłamcy, który wygiął usta w kpiący uśmiech.

- Radzilabym ci się opanować, bo nie będę oszczędzać sobie litości... – brunet syknął, kiedy Fill mierzył go morderczym spojrzeniem.

- Nie wiem co widziała moja siostra, kiedy cię pokochała...

Delikatny grymas wstąpił na twarz bruneta. Po chwili jednak odparł:

- Nie widziałam, że Clare ma aż tak żałosnego brata...

Loki jednym ruchem podłożył blondynowi nogę, przez co ten poleciał prosto na brukową kostkę. Kiedy Fill podniósł się gwałtownie, Clare próbowała zatrzymać brata, jednak ten z sztyletem wyciągniętym przed siebie wleciał w Boga Kłamstw.

Zarówno Clare jak i Alekeiowi dech zamarł w piersiach. Na ustach samego Kłamcy zagościł jednakże szyderczy uśmiech, kiedy Fill upadł na ziemię, przechodząc przez jego iluzję.

Blondyn szybko podniósł się jednakże z ziemi. Jednak, gdy ponownie chciał spróbować zaatakować Asgardzkiego władcę, coś mu w tym przeszkodziło.

- Dość! - krzyknęła niebieskooka, z wyciągniętymi rękami stając między mężczyznami.

Westchnęła ciężko, przerzucając co chwilę mordercze spojrzenie z Lokiego na Filla. Mężczyźni jednakże niezłomnie mierzyli się wzorkiem, nie mając zamiaru odpuścić, aby któryś przypadkiem nie poczuł się zwycięsko.

Loki dopiero w tym momencie, kiedy rodzeństwo spojrzało na niego w tym samym czasie, dostrzegł niebywałe podobieństwo. Byli niemalże jak dwie krople wody. Niby tacy podobni, a naprawdę tak inni.

Kiedy Clare była pewna, że nie rzucą się na siebie ponownie, powoli opuściła dłonie, robiąc parę kroków w tył.

- Sytuacja wygląda tak... - zwróciła się do Lokiego. - ... że Fill i Alekei chcą z nami współpracować...

- Nie ma na to czasu. - wtrącił szybko Kłamca, obojętne spojrzenie przenosząc na Clare.

- Przypadkiem poznali plan.

Loki uśmiechnął się cynicznie, przekręcając głowę lekko w bok, oraz rozkładając delikatnie ręce. Słowa blondynki brzmiały jednoznacznie.

- Mam zaufać tym, którzy mieli czelność podsłuchiwać naszą prywatną rozmowę?

- Loki, jest plan...

- Nie ma czasu na nowy plan. Mam go zbyt mało. - wtrącił, spuszczając wzrok na ziemię.

Kąciki ust Clare nieco opadły. Podeszła bliżej Lokiego, delikatnie łapiąc jego dłoń.

- Ja też nie wiem jak to się skończy, ale to da nam więcej czasu, a Sif zostanie sama. Ja też nie mogę im ufać. Przez ostatni czas nie ufam nawet sobie samej. - spojrzała w zielone tęczówki bruneta, uśmiechając się blado. - Skoro już tutaj są, naprawdę mogą nam pomóc.

Loki odwrócił się gwałtownie, kiedy poczuł, że ktoś wyciągnął mu sztylet, który miał przytwierdzony do kieszeni znajdującej się na łydce.

- Teraz już nie ma odwrotu. - szepnął cicho Fill, wbijając sztylet w swój bok...

In The Law ✳️ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz