[20] Jestem królową!

455 24 2
                                    

ROZDZIAŁ 20

- Halo! Wszyscy Avengersi do salonu! - krzyknął Stark, gdy tylko znaleźli się na głównym piętrze.

- Tony, stój! To chyba nie najlepszy pomysły! - westchnęła stanowczo, wyrywając rękę z jego uścisku.

Brunet posłał jej pytające spojrzenie.

- Przed chwilą byliśmy gotowi się zabić. Reszta pewnie już czeka na mnie z nożem...

Anthony zmarszczył brwi, pukając się w czoło.

- Spokojnie, oni nic ci nie zrobią...

Okazało się to kłamstwem tak szybko, jak Clare w tą zwątpiła.

Nawet nie spostrzegła kiedy silna ręką Rogersa zacisnęła się wokół jej szyi, powalając ją tym samym na ziemię. Tuż przed nią pojawiła się Nathasa oraz Clint.

Blondynka lekko się zaśmiała, jednak rękę Steva ściskająca jej gardło w żadnym stopniu nie była pomocna w tej czynności.

Biorąc pod uwagę to kim była, mogłaby wyrwać się z uścisku w każdej chwili. Postanowiła jednak tego nie robić, czekając na dalszy rozwój wydarzeń, który zapowiadał się ciekawy.

- Steve, możesz ją puścić... - zaczął w końcu Anthony, podchodząc do nich z rękami wystawionymi przed siebie, na znak pokoju.

Kapitan Ameryka zareagował wręcz odwrotnie. Jeszcze mocniej zacisnął rękę wokół szyi blondynki, robiąc tym samym parę kroków w tył.

- Nie Tony... Ona jest niebezpieczna... - odpowiedział po chwili, stanowczo mierząc Starka wzrokiem.

- Masz mnie za trupa? - westchnął z ironią.

W odpowiedzi dostał jedynie pytające spojrzenie niebieskookiego.

- Przebywałem z tą niebezpieczną kobietą i jakoś żyje... - szczególny akcent dał na określający blondynkę wyraz, chcąc pokazać Rogersowi, że się myli.

Steve przewrócił oczami, nadal trzymając kobietę.

- Clare...

Głos osoby, która właśnie pojawiła się w salonie odebrał wszystkim dech.

Thor powolnym krokiem ruszył w stronę wojowniczki, która szybko została uwolniona z objęć Rogersa.

- Thor...

Wszyscy Avengersi wymienili się spojrzeniem, po czym pośpiesznie opuścili salon.

Każdy z nich zdążył poznać historię Asgardzkich Bogów, stąd też nie chcieli narażać się Thorowi, który tak bardzo się starał, aby sprowadzić Clare na ziemię.

- Dużo się zmieniło od naszej ostatniej rozmowy. - zaczął w końcu.

- Niewątpliwie. Po co jednak tyle zamieszania? Otrucie Lokiego, mój brat...

Nagle obok Thora pojawił się ktoś, kogo Clare miała ochotę poprostu zabić i mocno musiała się pilnować aby tego nie zrobić.

- Zapłacisz za swoje czyny, Clare... - wysyczała Sif, łapiąc Thora za rękę.

Blondynka obdarzyła gromowładnego zadziwionym spojrzeniem.

- Ah tak... - westchnęła po chwili brunetka, przenosząc wzrok na jej dłoń, która była spleciona z dłonią Thora. - Razem z Thorem oczekujemy dziecka...

Clare uchyliła usta, jakby nie zrozumiała o co chodzi. Nie mogła w to wszytko uwierzyć. Im więcej myślała, tym bardziej wszytko było zagmatwane...

Po chwili wojowniczka poczuła kajdanki na jej dłoniach. Odwróciła się gwałtownie, a jej oczom ukazał się Steve Rogers.

Była ona zbyt zdesperowana, aby się wyrwać. Pozwoliła blondynowi, aby ją prowadził. Nie mogła w to uwierzyć. Jej najlepszy przyjaciel sprowadza ją na Midgard, gdzie wbija jej nóż w serce... Jak ona niegdyś mu...

- Tak mi przykro, Clare... Ale jesteś niebezpieczna... - odparł Thor, z trudem zachowując powagę.

Nagle blondynka się zatrzymała. Straciła kontrolę nad emocjami - nie dlatego, że była słaba, tylko dlatego, że zbyt długo była silna.

- Jestem królową! - krzyknęła, zaczynając się wyrywać.

W obecnej sytuacji nie miała jednak wystarczająco sił, aby wyrwać ręce z kajdanków.

- W takim razie Asgard nie jest już moim domem... - były to ostatnie słowa, jakie wypadły z ust Thora...









In The Law ✳️ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz