[22] Nie bądź jeleń, nie fikaj...

256 19 4
                                    

Zimny wiatr uderzył w jego twarz, gdy jego stopy dotknęły podłogi na dachu Avengers Tower. Zniknął w smudze zielonego dymu, aby znaleźć się piętro niżej.

Szybko rozejrzał się po pomieszczeniu. Myślał, że jest sam, aż nagle jego oczom ukazała się grupka mścicieli.

Stark kłócił się o coś z Stevem. Nathasa i jeszcze jedna, nieznajoma mu dotąd kobieta, próbowały zakończyć spór między mężczyznami.

Cicho przemknął pod ścianę, aby podsłuchać rozmowę. Może był wściekły, ale musiał działać mało agresywnie.

- Ona nie jest niebezpieczna! - krzyknął Anthony, próbując podbiec do Kapitana. Nathasa jednak skutecznie do przed tym powstrzymywała.

- Wierzysz jej w te bajeczki? - odparł szybko Steve, nieco się opanowując.

- Przestańcie się kłócić, Thor Dobrze wie co robi.

Gdy do uszu Kłamcy doszedł ten głos, był naprawdę zdziwiony. Nie wiedział, że Sif również przebywa na Midgardzie.

- Kobietą w ciąży nie wolno się denerwować, Sif. - wtrącił Stark.

Na te słowa brunet zmarszczył brwi. Nie czekając jednak dłużej, wyszedł z kryjówki.

Wszytko działo się tak szybko. Loki natychmiastowo znalazł się przy Sif, jeden z sztyletów przykładając jej do gardła, a drugi do brzucha.

Avengersi chcieli zaatakować, jednak gdy zauważyli drugi sztylet, postanowili zrezygnować z tego pomysłu. Miłym zaskoczeniem było dla niego również to, że Sif nie próbowała się wyrywać.

Uśmiechnął się cynicznie widząc ich strach.

- Puść ją. - Steve jako pierwszy odważył się aby cokolwiek powiedzieć.

- To wypuśćcie. - syknął.

Avengersi przez dłuższą chwilę nie rozumieli słów Asgardzkiego Boga.

- Nie bądź jeleń, nie fikaj... - westchnął Stark.

Szybko dowiedział się, jak wielkim błędem było drażnienie się z wściekłym Lokim. Jeden z jego sztyletów wylądował w ramieniu miliardera.

Anthony oparł się o ścianę, biorąc urwany oddech.

- Chciałeś mnie zabić... - westchnął, opadając na ziemię.

- Gdybym miał cię zabić, umierałbyś w męczarniach Stark... - syknął.

Uśmiechnął się szyderczo, gdy Nathasa pomogła wstać brunetowi.

- Zaprowadź go... - westchnął jedynie.

Ból rozchodzący się po jego ciele był mocniejszy, niż mógłby sobie wyobrazić. Doprowadziło go to do utraty świadomości, przez co zemdlał.

Nathasa ze zdziwienia lekko uchyliła usta, po czym kucnęła z Anthony'm sprawdzając mu puls.

Steve zacisnął usta w cienką linię, mocno się nad czymś zastanawiając. Miewał wrażenie, jakby wszystkie jego myśli właśnie toczyły ze sobą wojnę.

- Zaprowadź go. - oznajmił po chwili blondyn, podchodząc do Starka.

Loki już miał podążyć za rudowłosą. Nagle się zatrzymał, a sztylet, który pojawił się w jego ręce wylądował w udzie Sif. Kobieta syknęła z bólu.

- Obydwoje dobrze wiemy, że ten sztylet powinien trafić gdzieś indziej. - syknął tuż przy jej uchu. - Jednak ja, w przeciwieństwie do ciebie, nie zabijam dzieci... - nagle przyłożył dłoń do jej czoła.

Do brunetki powróciły wspomnienia, których tak długo starała się pozbyć. Znów ujrzała siebie, w zbroi. Była to jedna z bitew. Podbiegła do grupki wrogów, która składała się w dużej mierze z dzieci, które trafiły tam, nie mając żadnego wyboru. Bez żadnego zastanowienia, poderżnęła wszystkim gardło...

Wspomnienie się urwało, a w oczach Sif pojawiły się łzy.

- Jesteś potworem... - powiedziała cicho.

- To dokładnie tak jak ty...

Nagle zaistniałą sytuację zauważyła Nathasa, która z całej siły kopnęła Lokiego. Ten jednak szybko podniósł się z ziemi i zgrabnym ruchem przyciągał rudowłosą do siebie, przykładając jej sztylet do szyi.

- Prowadź...





In The Law ✳️ Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz