Rozdział 9

1.5K 129 27
                                    

-M-misję?-zapytał się.

Kobieta wysyłając mu sztuczny uśmiech, potwierdziła kilkukrotnie głową.

-Chcę byś ją wykonał sam, jak najszybciej i żeby szczegóły pozostały między nami...jak również, muszę cie od razu ostrzec, że ta misja może być....bardzo długa. Oczywiście też już ustalimy twoje wynagrodzenie....

-Uratowałaś mi życie! Nie potrzebuję, żadnych pieniędzy by zrobić coś dla ciebie!-krzyknął praktycznie.

Kushina lekko się zaśmiała.

-Cóż....-zaczęła Tsunade, lekko zaskoczona.-...mówiąc, o dyskrecji, miałam na myśli pełną i niestety Hokage również nie może wiedzieć....dlatego jeśli pozwolisz....porozmawiamy na osobności?

Chłopak spojrzał na rodziców, którzy wysłali mu niepewne uśmiechy, ale zachęcili ich do wyjścia.

-Dobrze...

Wraz z Senju weszli do sąsiedniego biura.

-Mógłbyś sprawdzić, czy nikt nas nie podsłuchuje?-zapytała się.

Chłopak nie odpowiadał i od razu prześledził cały budynek w poszukiwaniu podsłuchu, ale ku jego zdziwieniu nawet Obito oddalił się na tyle, że nie mógł go wyczuć.

-Nie, nikogo nie ma w pobliżu.

-To...to dobrze- kobieta odwrócił się do chłopca i wyjęła coś z rękawa swojego zielonego haori. Podała chłopcu.-Chcę byś odpowiedział na ten list-powiedziała.- I....nie chcę byś od razu zrezygnował po przeczytaniu go...w skrócie twoja misja polega na spotkaniu z pewną osobą, jeśli zdecydujesz się na jej propozycję....nie...raczej...chcę żebyś wybrał według siebie, czy zdecydujesz się wybrać z tą osobą...czy nie. Wyruszasz już dzisiaj, albo jutro z samego rana.

-Co jest w kopercie?-zapytał Naruto.

-....szczegóły...i list od osoby z którą masz się spotkać. Nawet ja nie wiem gdzie, ale chcę byś go otworzył poza Wioską i nikomu nie mówił....

Senju podeszła do szesnastolatka i przytuliła go.

-Wszyscy chcemy byś był szczęśliwy....a słyszałam, że ostatnio nie za dobrze dzieje się w Wiosce, dlatego nie patrz na nas a na to co ty chcesz...

-Ale....

-Żadnych ale! idź się pakować...

Jeszcze raz szybko przytuliła chłopca by zaraz wypchnąć go za drzwi. Ten mocno zdziwiony poszedł szybkim krokiem w stronę domu. Gdy był już niecałą ulicę od niego, ponownie natrafił na grupkę chuninów....jego rówieśników. 

-Nie skończyliśmy z tobą rozmawiać....-warknął Sasuke.

-Ale ja skończyłem z wami!-odwarknął mu Naruto, najbrutalniejszym głosem na jaki było go stać.-Skończyłem, z tą całą zabawą w "przyjaźń". Bo to co zrobiliście to gówno i nic więcej! Sądzisz, że zabiłbym inne osoby tylko po to by uratować jedną?! Gdyby tak było z chęcią wymieniłbym was wszystkich na Rin-san!-warknął w kierunku Inoiego, który nagle zmalał w jego oczach, ze strachu.-A ty? Mam gdzieś co ci naopowiadała twoja siostra! Może zapytaj jej się co takiego robiła w alejkach w slumsach, i może opowie ci o tych cudownych "papierosach", które jednak nimi nie były!-Uchiha wycofał się słysząc groźbę w głosie Uzumakiego.-A ty!-wskazał na Haruno.-Lepiej trzymaj język za zębami, bo gdybyś chociaż raz spojrzała na coś innego niż tylko na plotki to może byłabyś nawet dobrą wycieraczką do butów!

-Ty!...

-Aha i jeszcze jedno! -warknął odwracając się do zszokowanych "przyjaciół"- Skoro tak was boli to, że jestem silny to może w końcu zaczęlibyście trenować bo ja nie jestem silny przez projekt Anioł, a przez swoją upartość! A eksperymenty po prostu pozostawiły na mnie blizny.....dlatego chowam się pod maską.

Odwrócił się i szybkim krokiem wpadł do mieszkania w kilku ruchach zabrał swoje podstawowe zwoje z zapieczętowanymi ciuchami, broniami i prowiantem. W kilka minut był już gotowy do drogi. Jednak przystanął na środku pokoju.

-Dzięki za pomoc-mruknął kierując swoje słowa do kyuubiego.

-Pff... moja chakra może posłużyć jako płachta na byka....było w tobie tyle negatywnych emocji, że aż nie mogłem się powstrzymać by dodać ci trochę mojej chakry i pomóc w powiedzeniu tych kilku zdań!

-Ta....nie wiem co ma się stać, ale ta misja wygląda dziwnie....

-Ja chyba przypuszczam....a raczej mam pewne podejrzenia....., ale i tak za niedługo się dowiemy....

-Idę się jeszcze pożegnać z rodzicami...

-Hmmm....

Lis zwinął się i położył na podłodze. Naruto wyszedł z mieszkania i zamknął je. Gdy spojrzał na ulicę dojrzał Kotaro stojącego ze spuszczoną głową.

-Naruto...ja....przepraszam cię za nich....wybacz....

Zamaskowany podszedł do niego i minął go niczym powietrze.

-Gdzie idziesz?

-Na misję, a i.....przeprosiny....nieprzyjęte....

Chłopak zniknął za rogiem.

SześciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz