-M-misję?-zapytał się.
Kobieta wysyłając mu sztuczny uśmiech, potwierdziła kilkukrotnie głową.
-Chcę byś ją wykonał sam, jak najszybciej i żeby szczegóły pozostały między nami...jak również, muszę cie od razu ostrzec, że ta misja może być....bardzo długa. Oczywiście też już ustalimy twoje wynagrodzenie....
-Uratowałaś mi życie! Nie potrzebuję, żadnych pieniędzy by zrobić coś dla ciebie!-krzyknął praktycznie.
Kushina lekko się zaśmiała.
-Cóż....-zaczęła Tsunade, lekko zaskoczona.-...mówiąc, o dyskrecji, miałam na myśli pełną i niestety Hokage również nie może wiedzieć....dlatego jeśli pozwolisz....porozmawiamy na osobności?
Chłopak spojrzał na rodziców, którzy wysłali mu niepewne uśmiechy, ale zachęcili ich do wyjścia.
-Dobrze...
Wraz z Senju weszli do sąsiedniego biura.
-Mógłbyś sprawdzić, czy nikt nas nie podsłuchuje?-zapytała się.
Chłopak nie odpowiadał i od razu prześledził cały budynek w poszukiwaniu podsłuchu, ale ku jego zdziwieniu nawet Obito oddalił się na tyle, że nie mógł go wyczuć.
-Nie, nikogo nie ma w pobliżu.
-To...to dobrze- kobieta odwrócił się do chłopca i wyjęła coś z rękawa swojego zielonego haori. Podała chłopcu.-Chcę byś odpowiedział na ten list-powiedziała.- I....nie chcę byś od razu zrezygnował po przeczytaniu go...w skrócie twoja misja polega na spotkaniu z pewną osobą, jeśli zdecydujesz się na jej propozycję....nie...raczej...chcę żebyś wybrał według siebie, czy zdecydujesz się wybrać z tą osobą...czy nie. Wyruszasz już dzisiaj, albo jutro z samego rana.
-Co jest w kopercie?-zapytał Naruto.
-....szczegóły...i list od osoby z którą masz się spotkać. Nawet ja nie wiem gdzie, ale chcę byś go otworzył poza Wioską i nikomu nie mówił....
Senju podeszła do szesnastolatka i przytuliła go.
-Wszyscy chcemy byś był szczęśliwy....a słyszałam, że ostatnio nie za dobrze dzieje się w Wiosce, dlatego nie patrz na nas a na to co ty chcesz...
-Ale....
-Żadnych ale! idź się pakować...
Jeszcze raz szybko przytuliła chłopca by zaraz wypchnąć go za drzwi. Ten mocno zdziwiony poszedł szybkim krokiem w stronę domu. Gdy był już niecałą ulicę od niego, ponownie natrafił na grupkę chuninów....jego rówieśników.
-Nie skończyliśmy z tobą rozmawiać....-warknął Sasuke.
-Ale ja skończyłem z wami!-odwarknął mu Naruto, najbrutalniejszym głosem na jaki było go stać.-Skończyłem, z tą całą zabawą w "przyjaźń". Bo to co zrobiliście to gówno i nic więcej! Sądzisz, że zabiłbym inne osoby tylko po to by uratować jedną?! Gdyby tak było z chęcią wymieniłbym was wszystkich na Rin-san!-warknął w kierunku Inoiego, który nagle zmalał w jego oczach, ze strachu.-A ty? Mam gdzieś co ci naopowiadała twoja siostra! Może zapytaj jej się co takiego robiła w alejkach w slumsach, i może opowie ci o tych cudownych "papierosach", które jednak nimi nie były!-Uchiha wycofał się słysząc groźbę w głosie Uzumakiego.-A ty!-wskazał na Haruno.-Lepiej trzymaj język za zębami, bo gdybyś chociaż raz spojrzała na coś innego niż tylko na plotki to może byłabyś nawet dobrą wycieraczką do butów!
-Ty!...
-Aha i jeszcze jedno! -warknął odwracając się do zszokowanych "przyjaciół"- Skoro tak was boli to, że jestem silny to może w końcu zaczęlibyście trenować bo ja nie jestem silny przez projekt Anioł, a przez swoją upartość! A eksperymenty po prostu pozostawiły na mnie blizny.....dlatego chowam się pod maską.
Odwrócił się i szybkim krokiem wpadł do mieszkania w kilku ruchach zabrał swoje podstawowe zwoje z zapieczętowanymi ciuchami, broniami i prowiantem. W kilka minut był już gotowy do drogi. Jednak przystanął na środku pokoju.
-Dzięki za pomoc-mruknął kierując swoje słowa do kyuubiego.
-Pff... moja chakra może posłużyć jako płachta na byka....było w tobie tyle negatywnych emocji, że aż nie mogłem się powstrzymać by dodać ci trochę mojej chakry i pomóc w powiedzeniu tych kilku zdań!
-Ta....nie wiem co ma się stać, ale ta misja wygląda dziwnie....
-Ja chyba przypuszczam....a raczej mam pewne podejrzenia....., ale i tak za niedługo się dowiemy....
-Idę się jeszcze pożegnać z rodzicami...
-Hmmm....
Lis zwinął się i położył na podłodze. Naruto wyszedł z mieszkania i zamknął je. Gdy spojrzał na ulicę dojrzał Kotaro stojącego ze spuszczoną głową.
-Naruto...ja....przepraszam cię za nich....wybacz....
Zamaskowany podszedł do niego i minął go niczym powietrze.
-Gdzie idziesz?
-Na misję, a i.....przeprosiny....nieprzyjęte....
Chłopak zniknął za rogiem.
CZYTASZ
Sześciu
FanfictionUwaga! Uwaga! Druga część książki "Zacznijmy od nowa"! Minęło sporo czasu od ataku Orochimaru na Wioskę i jak się okazuje, ten wąż nie wykonuje kolejnych ruchów! Jednak to chyba dobrze dla Liścia, chociaż ten spokój może okazać się zgubny... Czasami...