Rozdział 26

1.4K 130 4
                                    

Kobieta nie oszczędziła chłopca, po złojeniu skóry i półgodzinnej naganie podsumowała do tego jeszcze dwoma słowami.

-MASZ SZLABAN!-krzyknęła pełna frustracji Kushina.

Minato nie wiedział czy się zaśmiać, czy nie, więc jedynie uśmiechnął się niezręcznie. Nadal nie zwracali uwagę, na przypatrujących się temu wszystkiemu, Aniołom. Gdy w końcu Uzumaki uspokoiła się na tyle by móc rozmawiać, Naruto wstał, nadal ze schyloną głową, chciał zacząć mówić, ale przerwał mu Shikaku.

-Kim są te dzieciaki?-zapytał się.

Minato oraz jego żona również spoważnieli i czekali na wyjaśnienia syna.

-To są moi przyjaciele....Anioły-Chłopak zobaczył jak mięśnie ich rodziców i Nara napinają się. Byli gotowi do ataku w każdej chwili.- Oni są podobni do mnie-zapewnił ich.-Nie są Upadłymi.

Dorośli spojrzeli na niego nie dowierzając.

-Mówiłeś, że nikt oprócz ciebie z tych dzieci nie żyje! Że wszystkie są już "wpół żywe"-powiedział Shikaku.

-T-tak myślałem, ale okazało się, że jest jeszcze kilku ocalałych...

-Czekaj! Na czym polegała twoja misja?-zapytał Minato.-Mimo że prosiliśmy Tsunade-sama o powiedzenie, ta milczała, a teraz wracasz z Aniołami....Naruto....czy ty bez nasze zgody zaatakowałeś Orochimaru?

Blondyn zrobił się poważny, chłopiec mógł przysiąc, że to pierwszy raz, kiedy widzi swojego ojca.....naprawdę wściekłego.

-N-nie! Nie!-zaprzeczył.

Godzinę zajęło mu tłumaczenie co się stało, oczywiście zgrabnie ominął atak Upadłych na Chmurę oraz rozmowę z Raikage. Nie mówił również o nieumiejętności gotowania swoich przyjaciół, czy utracie wzroku na jakiś czas. Wolał bardziej nie denerwować swoich rodziców. Po męczącym potoku słów usłyszał ciche pochrapywanie. Zdał sobie sprawę, że Kumo najpewniej zasnął na stojąco. Nie dziwił mu się. Praktycznie całą noc czuwał w obawie przed atakiem, mimo że nawet ustalili warty.

Cisza nastąpiła w pokoju. Dorośli nie mogli uwierzyć w to co powiedział im Naruto. Ktoś kogo znał chłopak przeżył....uchronił się w Kraju Chmur, a teraz przyszli za nim....nazwał ich przyjaciółmi. Tak po prostu. Mimo, że nazwanie tak rówieśników z Akademii, zajęło mu kilka miesięcy. 

-Jakim cudem przeżyliście?-zapytał się Minato.

Nastąpiła chwila ciszy, którą jednak przerwał Midori.

-Dzięki buntom.....Shig oraz Tsuka-wskazał na dwie dziewczyny-Uciekły, parę miesięcy przed naszą trójką, schroniły się w Takigakure, a my dzięki szczęściu również tam zawędrowaliśmy. Gdy tam byliśmy, dziewczyny już były pod opieką Lady Tsunade.

-Lady Tsunade uratowała nas gdy siedziałyśmy na ulicy nie wiedząc co zrobić-powiedziała Shig.

-Tak.....wyleczyła nas i pokazała jak działa świat poza laboratorium i jaskiniami-mruknęła Tsuka.

-My również zostaliśmy przez nią uleczeni....a następnie razem uciekliśmy jak najdalej....nie wiedzieliśmy na samym początku gdzie zmierzamy, ale w końcu dotarliśmy do Kraju Błyskawicy i B-san pomógł nam się dostać do Kumogakure-powiedziała spokojnie Hikari.

Głosy przyjaciół były raczej niepewne może nieśmiałe, ale żaden nawet nie drgnął podczas mówienia, tak jakby się bali zrobić jakikolwiek ruch przy dorosłych.

-Bunt?-zapytała się Kushina. 

Cisza zapadła w pokoju.

-Z tego co na razie nam powiedzieliście wynika, że uciekliście przed tym jak odbiliśmy Naruto....ale on nigdy nie wspominał o żadnym "buncie"-powiedział Shikaku.

Anioły wysłały zdziwione spojrzenie w stronę syna Hokage no oprócz Kumo który nadal spał na stojąco. 

-Nic im nie mówiłeś?....-zapytała Shig.

-Znając ciebie obwiniasz się za to....-mruknął zdenerwowany Midori.

-Dlaczego Naruto miałby się o to obwiniać?-zapytała Kushina.

-Bo to on poprowadził nas przeciw Danzo i Orochimaru-powiedziała Hikari. 

Rodzice spojrzeli na niego. Chłopak jednak wydawała się nieobecny, zanurzony w nieprzyjemnych wspomnieniach i wpatrzony w dal.

-Dobrze-mruknął Minato.-Naruto...-zwrócił uwagę syna.-Czy możemy im zaufać?

-Tak!-nie wahał się.

-To świetnie....mówiliście, że Raikage pozwala wam tu zostać jako ninja naszej Wioski .....mam jednak lepszy pomysł-uśmiechnął się blondyn.-Co powiecie na to, że wasza obecność tu będzie uważana za część pokoju pomiędzy Chmurą, a Liściem?...Jesteście tu ze względu na Naruto....a on aktualnie nie ma drużyny....co wy na to, że będziecie wykonywać misje i ode mnie i od Kraju Błyskawic? Coś na wzór specjalnej drużyny?

Oczywiście Kushina oraz Shikaku nie byli zdziwieni, ale dzieciaki nie dowierzały. Tak po prostu im uwierzył? Tylko po słowach własnego ninja?

-Zgadzamy się-powiedział Midori.

- W takim razie pozwolicie, że zajmę się dokumentami-mężczyzna się zaśmiał.-Znajdę wam jakiś dom....w tym czasie...Naruto możesz już iść odpocząć....twoi znajomi również zaraz dostaną klucze, do własnego mieszkania....

-Czyli on nie będzie z nami mieszkał?-zapytała się Hikari.

-Nie! Naruto ma własny dom-powiedział lekko zdziwiony Minato.

-Mieszka z rodzicami-powiedział Shikaku.

"RODZICAMI?" Ich głowy pękały. "Więc, dlatego chciał wrócić....on ma tu rodzinę..."

Jednak nic nie powiedzieli, nawet nie drgnęli na tę informację.

-Jeśli jeszcze mogę was prosić, oprócz zostania i załatwienia papierów....to czy bylibyście w stanie mi się przedstawić?-zapytał się Minato.-Chciałbym wiedzieć kogo przyjmuję do swojej Wioski.

-Em....-zaczęła Hikari, ale syn Hokage od razu jej przerwał.

-To jest Hikari-powiedział, a dziewczyna uchyliła maskę i zdjęła kaptur.-....Shig....-która powtórzyła jej ruchy.-....Tsuka....Midori.....oraz Kumo.....-wskazał śpiącego przyjaciela, który jako jedyny nie zdjął przez to maski.

-O....dziękujemy wam, że pokazaliście nam swoje twarze, chociaż nie było to potrzebne-powiedział zdziwiony mężczyzna.-...W takim razie....Naruto idź już. Twoi przyjaciele również zaraz pójdą....i jutro będzie wasza pierwsza misja...

-Odnalezienie Kakashi-san'a oraz Obito-sensei'a?-zapytał się zamaskowany.

-Widzę, że już wiesz.....tak z samego rana przydzielę ją wam....będzie to również wasz sprawdzian, czy dobrze radzicie sobie pracując razem....

-No starczy!-powiedzia Kushina.-Idziesz do domu....

Żyłka na jej pięści zadrżała i chłopak już wiedział, że kara się jeszcze nie skończyła.

Gdy czerwonowłosa i jej syn wyszli z biura, a ich chakry zanikły w mieście, Hokage w końcu się odwrócił i bardzo poważnym spojrzeniem rozkazał.

-Powiedzcie mi więcej o tym co się działo u Orochimaru.

SześciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz