Rozdział 53

1.1K 127 14
                                    

Głośny szczęk metalu wprawił taflę wody w ruch. Chakra w podeszwach stóp sprawiała, że woda wrzała. Szybkie ciosy, bloki poszły w ruch. Naruto zasłonił się. Jedno z ostrzy kosy jedną bronią, a drugą wyprowadził cios w brzuch. Dla przeciętnego jounina ich ruchy byłyby prawie niedostrzegalne, ale oni byli w stanie dostrzec każdy swój ruch, każdą zmianę balansu, ułożenia stopy, czy drgnięcia brwi. Makabryczny taniec śmierci rozgrywał się na środku jeziora, a muzyką były uderzenia metalu o metal. Kolejne uderzenie i ostrze kosy zjechało po broni Namikaze. Chłopak odskoczył i szybko wyrównał oddech. Skupił się. Nie mógł dać ponieść się emocją. Musiał podejść do tej walki na zimno. Za wiele błędów popełniał, gdy nie myślał trzeźwo.

Zamyślił się na chwilę, przez co Hidan nagle znalazł się tuż za nim wycelował swoją broń w jego plecy.

-Powiedz papa do świata!-zakrzyknął.

Jednak wtem nastolatek zniknął mu po prostu z oczu. Wtem tuż nad dorosłym pojawił się cień. Uderzenie spadło na niego i cisnęło nim w wodę. Uzumaki opadł na taflę wpatrując się w nią. Wiedział, że to nie koniec. 

Nie mylił się. Kosa wyleciała spod wody, wymierzona wprost w jego twarz. Ledwo uniknął cięcia w policzek. Wtem wyczuł niebezpieczeństwo tuż za sobą. Podskoczył wysoko w ostatnich chwili, bo kosa zawróciła chcąc przeciąć go na pół. Z wody wyłoniła się dłoń i złapała oręż.

-HAHAHAHHAHAH zabawa dopiero się zaczyna!

Naruto zmarszczył brwi, chciał zakończyć to jak najszybciej. Czarnoskóry wyskoczył w jego stronę i zamachnął się bronią. 

-Daj mi jeszcze trochę krwii!! Muszę dokończyć rytuał bachorze!-krzyknął w jego stronę. Nagle kosa pojawiła się z boku chłopaka i cięła go w bok. Krew trysnęła, a tryumfujący przeciwnik zaczął się śmiać. Wyskoczył w tył i stanął na ziemi tuż obok jeziora. Pozwolił by krew skapnęła na ziemię. Z ogromną satysfakcją zaczął malować na glebie krwią syna Hokage.

Namikaze czuł ogromny ból w klatce piersiowej coś było nie tak!

Spojrzał na szaleńca i zobaczył jak mężczyzna celuje bronią w siebie. Adrenalina uderzyła do głowy chłopaka, podświadomie wiedział co musi zrobić. Wyskoczył w stronę wroga i przywołał chakrę kyuubiego. Jego postać zafalowała i zmieniła odrobinę kolor na bardziej ciepły. Chłopak uderzył białowłosego i wyrzucił z okręgu.

-TY JEBANY BACHORZE!- usłyszał krzyk od strony człona Akatsuki.-WŁAŚNIE KOŃCZYŁEM SKŁADAĆ CIĘ W OFIERZE! 

Naruto nie słuchał. Wrócił do normalnego hyouketsugana i ścisnął mocniej w dłoni czarną część swojej broni. Złota energia wylała się z pierścienia na niej. 

-Hyouketsugan: Shikei! 

-HA! ŻADNA TWOJA BEZNADZIEJNA TECHNIKA MNIE NIE ZABIJE! JA JESTEM NIEŚMIERTELNY DZIĘKI MOJEMU BOGU!

Uzumaki nie przejął się kpiną w głosie mężczyzny. Zamierzył się bronią i przebił nią ciało szarowłosego.

Technika pochłonęła ciało Hidana.

-CO KURWA?!

Spazm bólu otoczył mordercę, a krew zaczęła lać się z ust rozpadł się w pył, a jego oczy zamgliły się tuż przed oddaniem ostatniego oddechu.

Namikaze rozejrzał się nigdzie nie było świadków. Schował formę hyouketsugana. Z nim był praktycznie niezwyciężony. Ta walka była niczym test dla niego. Czuł, że może wycisnąć z niej więcej, musiał jedynie oswoić się z nową potęgą.

"Może da się ją efektywnie połączyć z twoją chakrą Kuramy..."Zamyślił się.

-Może masz rację, ale teraz mamy coś ważniejszego do zrobienia....

"Tak"

Naruto już po krótkiej chwili pojawił się przed Aniołami, które właśnie zabiły towarzysza szarowłosego.

-Już skończyłeś?-zapytał się Kumo, w jego głosie dało się wyczuć szczyptę zawodu.

-Bez problemu...

-Coś innego mówi twoja rana na boku-mruknęła Hikari.

Uzumaki wzruszył ramionami. 

-Ktoś jest ranny?-zapytał się kierując to pytanie do chuninów i jouninów nadal leżących na ziemi.

-Nie...-odpowiedział mu powoli Obito, jednocześnie się rozglądając. Hikari w trakcie walki wszystkich wyleczyła, więc niezauważenie uśmiechnęła się dumna. Lepiej dawała sobie radę w "wybaczaniu" niż reszta Aniołów.

Namikaze wyjął ze zwoju małe pakunki i porozdawał je niższym rangom oraz sensei'om. 

-Połknijcie, a potem przelejcie do żołądka chakrę-zażądał, a zaraz on i jego towarzysze jako pierwsi pokazali iż nie mają się czego obawiać. Upewnieni nastolatkowie i dorośli powtórzyli ich czynność i lekko zadrżeli, gdy poczuli działanie specyfiku.-Nie będziemy teraz wypoczywać, od razu wyruszamy, pierwszy odpoczynek jutro w południe-mruknął i zaczął prowadzić całą grupę.

***

Wykończeni ninja padli na zieloną trawę. Słońce miło iskrzyło na niebie i pozwoliło odpoczywać zmęczonym nastolatkom i mistrzom, Anioły nie odczuwały tego wysiłku. To co przeżyły, gdy zaczęły trenować z Naruto, było o wiele bardziej wymagające. Gdy Uzumaki rozejrzał się po zebranych zorientował się, że jeszcze Guy i Lee trzymają się oprócz nich pionu.

-Godzina, potem bieg do zmroku-mruknął informując wszystkich.

-Heh-zaśmiał się Kakashi.-Jesteś sadystą, jak twoja matka-mruknął.-Pamiętam jak dawała nam w kość, gdy przychodziła na trening z senseiem....

-Pff...nie mogliśmy wtedy chodzić.

-O!-krzyknęła Shig.-To teraz wiemy kto nauczył cię tak mordować ludzi treningiem.

Uzumaki przewrócił oczami. 

"Wielkie mi co. Dałem im świetny trening, dzięki, któremu nie zdychają jak ci na ziemi, a jeszcze narzekają!"

**************************************************************************

Nah coś słabo wam to idzie.

SześciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz