Rozdział 83

1K 102 11
                                    

Naruto chwilę się zawiesił. Zrozumiał czego chce jego przyjaciel, ale w jaki niby sposób mieliby pójść na całość? Na arenie otoczonej przez widownię? W środku miasta?! Kumo chciał by używali umiejętności nabytych dzięki bogom. Widział w jego oczach to podekscytowanie i chęć walki.

-Mamy pół dnia-powiedział mu szarooki, a Obito wydawał się bardziej zdezorientowany, niż kiedykolwiek w swoim życiu.

-Co? Jakie pół dnia?-zapytał się, ale nastolatkowie go zignorowali.

-Kumooo..-jęknął chłopak.

-Dawaj, Namikaze-powiedział brązowowłosy.-Ostatnia walka w tym życiu-wyciągnął do niego pięść.

-Naruto?-zapytał się Uchiha coraz bardziej zatracając się w ich słowach i strachu. "Co się ma wydarzyć?" 

-Powiem ci jutro-mruknął Uzumaki poddając się. Też chciał zaznać prawdziwej walki, takiej jak podczas pojedynków z Raishinem. Uśmiechnął się lekko na tą myśl i przybił pięść z przyjacielem.- Niech ci będzie, ale...-odwrócił się do widowni i spojrzał wprost na pozostałe Anioły śledzące ich ruchy.- Hikari! Shig! Tsuki! Midori! Zejdźcie tu na chwilę!

Cała arena stała w cichym szoku. Co planowała drużyna specjalna? Czemu tak długo zajmuje im rozpoczęcie walki? 

Ninja nie czekali na pozwolenie i nawet nie poczekali na otwarcie przed nimi bariery. Ludzie w szoku patrzyli jak Anioły bez problemu i używania zbędnych technik przechodzą przez wielopoziomową technikę fuinjutsu, którą podtrzymywali specjalnie wynajęci specjaliści! Wszystkim opadły szczeki, gdy dzieciaki spokojnie stanęły przy dwójce mającej się zaraz pojedynkować. 

-Coś nie tak?-zapytał Midori.

-Postawcie najsilniejszą barierę jaką jesteście w stanie-powiedział blondyn, a widząc zdziwienie na twarzach towarzyszy wyjaśnił.-Idziemy na całość... wraz z błogosławieństwami.

Ich oczy prawie wyleciały z orbit, ale za chwilę się uspokoili i wzruszyli ramionami.

-A rób cie co chcecie-powiedziała Shig.- Możecie się nawet pozabijać, nie mój problem tylko bogów-fuknęła jednocześnie cicho się śmiejąc.

Anioły podeszły do ekspertów od barier i wygonili ich ze stanowisk. W tym czasie wszyscy zastawiali się czy Raikage zaraz nie wybuchnie i im nie sprzeda łomotu, ale zanim ten zdążył choćby kiwnąć palcem, nad areną pojawiły się nowe, cztery osobne bariery. Pierwsza była gładka i zielona. Została postawiona przez Midori'ego, który siedział i trzymał dłonie złożone. Nikt nie widział by złożył jakąkolwiek pieczęć, a i tak można było wyczuć moc tej ochrony. Następna nałożona zaraz na nią była złożona jak gdyby z ptasich, pomarańczowych piór, kolejna miała lekko granatowy poblask i była nałożona niczym płachta lekko pofalowana, ostatnia wyglądała jak czerwone łańcuchy. Przypominały odrobinę kongo fussa, technikę klanu Uzumaki. Mimo, że miały one kolory to bez problemu można było przez nie przejrzeć. Kolory w środku były przez nie odrobinę wyblakłe, ale nikt nie narzekał...nikt nie miał nawet odwagi by powiedzieć słowo przeciw temu. Moc i siła tej bariery była tak przytłaczające, że jounini zmęczeni ciągłym opieraniem się falom chakry sami usiedli pozwalając się wbić w siedzenia. 

Nawet Obito lekko zachwiał się czując energię. Jednak dla dwójki, która miała za chwilę walczyć było to niczym przyjemne łaskotanie.

Rówieśnicy Naruto patrzyli oniemiali. Nie dość, że ich przyjaciel BYŁ biologicznym synem Hokage, to jeszcze najwyraźniej nie mieli żadnego pojęcia o jego prawdziwej mocy. Z jednej strony nie byli zaskoczeni, jednak mocno ubodło ich to. Jak mogli być tak śmiesznie słabi w porównaniu do Uzumakiego?

Wszyscy dowódcy klanów już od pierwszego pojedynku blondyna mieli ochotę rzucić się na Minato żądając wyjaśnień, a teraz nawet nie wiedzieli od czego zacząć pytać. Pochodzenie mocy jego syna czy najpierw zapytać o granice jego siły. To było przerażające....przerażające że dzieciaki, nastolatki, które dopiero co zaczęły poważne misje tak bardzo odstawały nie tylko od rówieśników, ale i może nawet od poziomu Kage. W tej chwili nikt nie był pewny kto by wygrał walkę, Kage czy te dzieciaki, chociaż większość pewnie stawiałaby na młodocianych.

-T-t-t-oooo...-zaczął sędzia, który z trudem się podniósł i brał oddechy.- m-m-mooo..ż...e.my......zaczy.....na.a.ananć?

Dzieciaki poważnie skinęły głowami pozwalając jouninowi na powolne wycofanie się z areny. 

Obito był przerażony. Nie dlatego, że bał się tego co właśnie zobaczy, a dlatego, że słowa jego byłego ucznia mocno go niepokoiły. 

"Pół dnia?"  Co ma się wydarzyć za pół dnia? Słowa i rozmowa tej dwójki, brzmiała tak jakby ten pokaz miał być pożegnaniem dla Wioski i przyjaciół.... Jakby bali się tego co nadejdzie. Nie mógł na to pozwolić, ale jednocześnie nie miał nic co podpowiedziało mu co przyniesie przyszłość. Strach sprawił, że szczęknął zębami. Te dzieciaki wpakowały się w bagno....wiedział to, od dawna, od swojego mistrza i ich dziwnych zachowań, więc czy apogeum ma się pojawić dzisiaj w nocy? Na co powinni być gotowi, a nie są....?

"Nie. Jeśli mielibyśmy być na coś gotowi, to by nas ostrzegli... Coś innego się zbliża..."

Uchiha spojrzał na arenę. Nie dał rady uchwycić wzroku Naruto, bo jego były uczeń i Kumo usidlili się wzrokiem jakby rzucając sobie bezdźwięczne groźby.

Czarnowłosy podniósł dłoń do góry.

-Zaczynajcie!

SześciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz