Rozdział 34

1.4K 121 12
                                    

Ostatni Upadły rozsypał się, a jego prochy wpadły do rzeki. Naruto zamrugał parę razy, było....lepiej. Widział i to dość wyraźnie. Na tyle by widzieć lekko zamazany obraz, ale nadal....lepiej niż wcześniej.

-Może kiedyś będziesz w stanie opanować go do końca i nie mieć żadnych skutków ubocznych -mruknął mu kot, który nagle pojawił się pod kapturem.-Ale kto to wie....

-Naruto!-krzyk sprowadził go do rzeczywistości w idealnym momencie by zobaczyć jak Obito uderza go w głowę.

-Dlaczego każdy się nad nim znęca-burknął Kumo.

-O-obito-sensei....mama już mnie ukarała, proszę litości-powiedział Namikaze.

-Byłeś już w wiosce?-zapytał się Hatake.

-Tak...wczoraj po południu wróciłem, a dziś rano poszliśmy was odnaleźć....

-Eh...-powiedział Kakashi.-Cóż...myślę, że my też dostaniemy porządnie od Kushiny-sama...

Uchiha pobladł.

Midori podszedł do Naruto i złapał go za ramię zwracając na siebie uwagę.

-Zanieść cię?-zapytał się ściszając głos. Wiedział, że najprawdopodobniej jego przyjaciel ponownie stracił wzrok.

-Nie....jest lepiej. Nawet widzę kontury, więc nie ma problemu.

-Rozumiem....ale wiesz, że nie masz się czego wstydzić? Jesteśmy przyjaciółmi i proszenie nas o pomoc, to żadna ujma na honorze-powiedział nadal szeptem, przez co zwrócił uwagę dwóch jouninów.

Naruto uśmiechnął się pod maską. Zdjął ją i zrzucił kaptur, zaskakując całą gromadę. Położył dłoń na ramieniu zielonowłosego i spojrzał mu w oczy.

-Nigdy bym tak nie pomyślał Midori....Jesteście moimi przyjaciółmi i wiem, że najchętniej to zamknęlibyście mnie za kratami i chowali jak zwierzaczka, ale ja też chcę was chronić....też mam nogi i mogę iść....

-Ja bym cię najchętniej zamknął w kuchni-powiedział Kumo, tylko po to by dostać kuksańca w łeb od Shig.

-Jak zawsze rujnujesz moment-powiedziała z wyrzutem.

Wszyscy jednak wybuchli śmiechem, oprócz jouninów którzy nie zrozumieli co się właśnie stało. 

***

Noc była dość chłodnawa. Gwiazdy pokazały się na niebie, a mrok otoczył lasy. Ninja postanowili nie robić postoju. Byli zaledwie godzinę drogi od Wioski. Nie mieli takiej potrzeby. Gdy w końcu dotarli Naruto spojrzał na przyjaciół.

-Pójdę złożyć raport. Wy idźcie już spać...aha i skoro mamy być tą drużyną specjalną to jutro zaczniemy wspólny trening. Pole numer dwadzieścia siedem, ósma rano!

-Eh....-jego towarzysze westchnęli.

-Lepiej idźcie już, bo trening z Naru, będzie cięższy od czegokolwiek co do tej pory doznaliście-powiedział Kakashi i zaśmiał sadystycznie. 

Dzieciaki uciekły w popłochu.

-Heh...was czeka coś gorszego od tego-powiedział Uzumaki.

-Skoro ty przeżyłeś to my tym bardziej-powiedział Obito.

-Nie byłbym taki pewny na twoim miejscu....w końcu ja jestem jeszcze dzieckiem, a wy dorosłymi....powinniście dawać mi dobry przykład....-blondyn uśmiechnął się perfidnie, gdy zobaczył nową falę przerażenia na ich twarzach. Odwrócił się i szedł w stronę biura Hokage.

Uchiha i Hatake jednak po chwili zmienili wygląd swoich twarzy. Zagościł na ich ustach lekki dumny uśmiech.

"Nie wiem kim są te dzieciaki....ale już je lubię...Naruto, jakim cudem z taką łatwością potrafią cię ośmielić.... wydrzeć z ciebie to co najlepsze....prawdziwego ciebie?" Zapytał się sam siebie szarowłosy.

***

Naruto powoli przygotowywał jedzenie. Jego rodzice zjedli już dawno, a on chcąc podgrzać sobie resztki, przez przypadek je spalił. Nie miał ochoty na nic skomplikowanego ot co zwykłe kanapki z herbatą.

-Powinieneś zacząć pić zieloną-powiedziała Kushina.

-Czemu?

-Pomaga się relaksować i uspokaja ducha....

-Dobrze wiesz, że nie lubię jej....

-Cóż ja uważam inaczej...-powiedziała Kushina, a Naruto poczuł że nie nadąża za tokiem rozumowania swojej matki.-Jest słodka....ma taki miły ciemny walor? Nie uważasz?

-Mamo?

-...Ale ten piękny czerwony kwiat jest jeszcze bardziej niesamowity....

-Mamo! Czy my nadal rozmawiamy o herbacie?-zapytał się syn lekko czując się zagubionym.

-Tak....zielona co nie?...Spałeś z nią....

Minato, który do tej pory jedynie słuchał, teraz właśnie zaczął krztusić się napojem. Chłopaki spojrzeli na kobietę, która spokojnie czytała książkę.

-Kiedyś byłam jinchiuriki Kuramy....i nadal mam dobry węch....wczoraj wyczułam twój zapach na niej-powiedziała Kushina.

-S-spaliśmy razem w namiocie!

-Ale czy ja cię posądzam o coś innego?-zapytała się czerwonowłosa udając zdziwienie. -Wyglądacie uroczo....

-Dosyć! Idę spać!-krzyknął blondyn i wyszedł z pokoju. Po kilku sekundach Uzumaki odezwała się.

-Eh....jak myślisz ile jeszcze go torturować?

-Kochanie....nie uważasz, że lepiej zrobić cokolwiek innego, niż męczyć go w taki sposób?

-Widzisz....kara za brak raportów nadal jest aktualna....a poza tym... ja tak łatwo mojego synka nie oddam!

-Chcesz go zniechęcić?

-Raczej odrobinę zażenować.... chcę zobaczyć czy ta dwójka jest gotowa na wspólny związek.

"Kami....błagam miej w opiece mojego syna..." Minato zaczął się bać.

SześciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz