Rozdział 89

1K 112 22
                                    

-Coś....

-Naruto-przerwał mu Kotaro. Lekko uchylił się w przepraszającym geście, a Naruto spanikował.- Chcielibyśmy cię bardzo prze...

-Nie macie za co!-prawie krzycząc przerwał mu blondyn. Inoi i Kotaro spojrzeli na niego.- Ani wy, ani reszta....naprawdę nie musicie...to raczej ja powinienem, bo ehh....to dość skomplikowane...-mruknął praktycznie do siebie.

-C-co?-jęknął Yamanaka.

-Obiecuję, że dowiecie się jutro....ale, możecie powiedzieć reszcie.....nie żywię do was żadnej urazy za to co się stało-powiedział i spojrzał im w oczy. Ten wzrok był dla chuninów nie do wytrzymania, spokojny, ale jednocześnie tak zrozpaczony! Jakby ktoś uderzył ich w twarz.

-Czy....czy wszystko w porządku?-zapytał blondyn.- Czy...Taro...

-Wszystko gra. Nie przejmujcie się-powiedział. Położył dłonie na ramionach przyjaciół i posłał im uśmiech.

-Teraz wiemy dlaczego skrywałeś cały czas twarz pod maską...-odezwał się nowy głos. 

Shikamaru i reszta widzieli jak Hyuuga i Inoi wyciągają syna Hokage na zewnątrz i chociaż nie słyszeli początku rozmowy to usłyszeli pytanie i odpowiedź Namikaze. 

-.....nie potrafisz kłamać-mruknął Nara i spojrzał na przyjaciela.- Co jest?

-Tak jak mówiłem....jutro wszystko się wyjaśni, nie psujmy tego święta-powiedział uśmiechając się równie fałszywie co przed chwilą. Sasuke zdenerwowany warknął coś sam do siebie.-....Nie odtrącam was teraz, ani nie próbuję uciec od odpowiedzialności-powiedział wzdychając. - Po prostu mamy święto i nie powinniśmy psuć sobie tej nocy...

-Jak bardzo Wioska jest w niebezpieczeństwie?- zapytała Sachiko. Uzumaki na nią spojrzał i tym razem nie zauważyli nawet nutki fałszu w jego wyglądzie czy słowach.

-Mogę was zapewnić, że Wioska jest bezpieczna-powiedział.-Nic wam, ani jej nie grozi.

Chunini chcieli jeszcze coś powiedzieć, ale nagle wyrwał się głos Sakury.

-Dlaczego twoje włosy zmieniły kolor?-zapytała się różowowłosa zauważając brak czerwonych końcówek u Namikaze.

Ten spojrzał na nią zdziwiony, a po chwili odpowiedział.

-Kurama nie lubi mojego ojca, więc chciał bym na turniej wyglądał przynajmniej odrobinę mniej niż on, teraz już stwierdził, że wytrzyma mój widok....

-Znowu kłamiesz-powiedział Shino.

Naruto westchnął i przyjaźnie przymknął oczy. Przekaz jego postawy był bardzo jasny.

"Błagam nie pytajcie już...." 

Blondyn westchnął i minął ich, w końcu stanął i spojrzał z powrotem na rówieśników. Kiwnął głową w stronę sali, jakby pośpieszając ich by wrócili do głównego pomieszczania. Sam po chwili zniknął w tłumie.

Postanowił spotkać się z każdym. Podszedł do B opowiedział o kyubim i o misjach jakie miał z Aniołami. Kilka razy zapewnił go, że będzie się dalej nimi opiekował, a potem podszedł do Gaary. Z przyjemnością słuchał jak jego przyjaciel i rodzeństwo opowiadali jak zmieniło się ich życie w Sunagakure oraz zapewnianie, że za rok Sabaku zmierzy się z nim w finałach. Chłopak mu przytakiwał, ale sam wiedział swoje....pewnie się już nie zobaczą....a przynajmniej nie jako przyjaciel z przyjacielem, a śmierć z człowiekiem. Potem dołączył do Kage, chwilę posłuchał politycznego bełkotu, aż wybuchowy A zmienił zupełnie temat na walkę pomiędzy nim, a ojcem Naru. Mówiąc, że powinni pokazać prawdziwy pokaz tym bachorom. 

Jednak Kushina od razu zainterweniowała.

-Raikage-sama, przypuszczam że pan i mój mąż raczej byście się ośmieszyli, patrząc na walkę mojego dziecka i pańskiego jounina.

Praktycznie zbiła z piedestału ciemnoskórego mężczyznę....i przy okazji swojego męża. Naruto wycofał się, nie chciał również w ferworze "słów" dostać po uszach.

Potem skierował się do stolika gdzie siedział Obito, Kakashi oraz sanini. Tsunade oraz Jirayia oczywiście już byli mocno pijani, co nie zmieniło faktu, że zauważyli dziwne zachowanie syna Hokage. Ten przysiadł się do nich na chwilę, rozmawiał zupełnie ignorując wszystkie pytania dotyczące jego mocy oraz dziwnego smutku w jego oczach. 

Nim się obejrzał zbliżała się godzina wypuszczania lampionów. Wszyscy tłumnie zaczęli kroczyć w kierunku głów Hokage. Naruto oraz reszta Aniołów jednak została z tyłu. Ludzie radośnie szli jednak Minato i Kushina widząc, że drużyna specjalna nie ma zamiaru iść za nimi, zatrzymali się. 

-Naru?-zapytała się czerwonowłosa.-Dlaczego nie idziecie z nami?

Głos Krwawej Habanero przyciągnął kilka innych spojrzeń w tym Kakashiego, Obito, Inoiego oraz Raikage i Kazekage.

-Tutaj jest lepszy widok-powiedział syn Hokage i uśmiechnął się ciepło. Jego oczy przejechały po zebranych. Reszta Aniołów również wyglądała na przygnębionych.

Czerwonowłosa jednak nie ruszyła się nawet o krok. Nie wiedziała co myśleć. Czy zostać z synem? Czy zrobić to co on chce? Widziała w jego oczach ciche błaganie by już poszli, a z drugiej strony widziała jak bardzo nie chce by go opuścili. 

-Może my też zostaniemy-powiedział Minato. Ale Naruto zaprzeczył.

-Jesteś Hokage....masz swoje obowiązki. Musisz zabrać tam gości, co nie?-w głos Naru lekko się załamywał.-Obiecuję, że będziemy na was czekać....-powiedział.

Zdezorientowani jego słowami dorośli odeszli. Jednak co chwilę każdy z nich spoglądał w tył sprawdzając czy dzieciaki nadal tam stoją.

Wiatr zaniósł do ich uszu jeszcze tylko szept Naruto.

-....będziemy na was czekać, po drugiej stronie...

Wszyscy odwrócili się w stronę głosu. Nastolatkowie stali nadal patrząc za nimi i z fałszywymi uśmiechami.

Gdy zniknęli Aniołom z oczu, ci spojrzeli na górę. Czekali na wypuszczenie lampionów. To miał być najpiękniejszy widok tej nocy ich pożegnanie z ludźmi. Naruto wierzył, że robi dobrze poświęcając się dla świata, poświęcając swe życie i radość, ale jednocześnie nie mógł powstrzymać tej nutki goryczy w sercu. Chciał mieć rodzinę i dobre życie, zasługiwał na to, ale....los wydawał się okrutny.

-Eh...-westchnął głośno zwracając uwagę pozostałych następców bogów.- Jak spotkam boga losu, to go chyba zabiję.

Nikły uśmiech pojawił się na twarzach przyjaciół. Przynajmniej w tej niedoli mieli jeszcze siebie....czyż nie?

SześciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz