To już czwarty rozdział, jak wasze odczucia?
- Dołączam do drużyny - powiedział Hoshi stojąc przed kapitanem drużyny siatkarskiej w Liceum Karasuno, z formularzem w ręce.
- Serio?! - wykrzyknęła czwórka chłopaków stojącą za tą dwójką i cały czas przysłuchująca się ich rozmowie.
- Nie sądziłem, że tak łatwo dasz się na to namówić - powiedział Sugawara podchodząc do nich.
- Po prostu nie chciałem by Nii-san zatruwał mi dupę przez następne parę dni czy tygodni jak to robił w gimnazjum - odpowiedział czarnowłosy starszemu z lekkim, zmęczonym uśmiechem. - Wystarczy, że robił to od wczoraj po treningu. Nie zdzierżę dłużej.
- Hoshi! - krzyk starszego Nishinoyi na pewno dało by się usłyszeć nawet w Shiratorizawie i pewnie tam też nie zdziwiliby się, że ktoś krzyczy tak głośno. Do sali wbiegł właśnie ten chłopak z postawionym na żel włosami, oprócz jednego jaśniejszego kosmyka. - I co?! Powiedziałeś już, że dochodzisz do drużyny?!
- Właśnie o tym rozmawialiśmy, Aniki - powiedział czarnowłosy nie ruszając się z miejsca kiedy jego brat skoczył na niego. Pod wpływem zamachu na wyższego poruszyły się tylko kolczyki w uszach chłopaka.
- Aaaaghh!! Tak się cieszę, że znowu razem będziemy grać! Tak jak w gimnazjum! I rozgnieciemy każdego naszego przeciwnika za pomocą twoich diabolicznych bloków i moich wystrzałowych obron! - mówił Yuu i wyglądało, że w najbliższym czasie nie przestanie się tak bardzo radować z decyzji swojego brata. - Zagrajmy mecz! - tym razem zawołał do Trenera, którzy tylko przyglądał się tej sytuacji stojąc w drzwiach.
- Skoro tak bardzo chcesz - powiedział Ukai. - Ale najpierw rozgrzewka.
I wyszło na to, że czarnowłosy nie miał wyjścia, ponieważ wiedział, że i tak zagra. Nawet gdyby nie chciał, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego brat zrobi wszystko by byli razem w drużynie. W końcu chciał pokazać innym co to znaczy siła braci Nishinoya - jak to sam nazwał.
Już ładnie rozgrzani stanęli w grupce. Niższy Nishinoya od razu przyległ do swojego młodszego brata i cały czas mówił mu, że mają zagrać razem. Wyszło na to, że grali 3 na 3 i powstały cztery drużyny. W drużynie niebieskiej byli obaj Nishinoya i Sugawara, a w czerwonej byli Sawamura, Hinata oraz Kageyama. Te dwie zaczynały.
- Do ilu gramy? - zadał pytanie Hoshi w stronę trenera, który siedział na ławce.
- Do 15, dwa sety - odpowiedział mu farbowany blondyn. Ostatecznie w zamian dostał skinienie głową.
Pierwszy serwis należał do drużyny czerwonej, a dokładniej do Kageyamy. Podrzucił piłkę wysoko i podbiegł do przodu. Wyskoczył i uderzył piłkę w pięknym stylu. Poleciała ona w prawą stronę, dokładnie gdzie stał Hoshi. Chłopak odebrał piłkę bezproblemowo i posłał ją do Sugawary. Ustawił się ładnie i podbiegł do przodu wyskakując wysoko, ale nie na swój najwyższy punkt. Nie minęła dosłownie sekunda, a przed jego twarzą znalazła się piłka. Niczym w zwolnionym tempie wypatrzył swoimi złotymi oczyma luki, dużo luk, w bloku składającym się jedynie z rudego. Uderzył w piłkę, która przeleciała nad główką chłopaka.
Pierwszy punkt dla niebieskich.
Hinata miał zszokowaną minę. Zaraz po wylądowaniu spojrzał na czarnowłosego z lekkim przestrachem.
- Jak to było możliwe, że widziałem twoje oczy, tak bardzo dokładnie? - zapytał i przez siatkę dotknął palcem środek klatki Hoshiego. Ten spojrzał na niego przymróżonymi oczyma i powiedział:
- Najwidoczniej miałeś szczęście - i uśmiechnął się. Po chwili się jednak wycofał bo tym razem to niebiescy mieli serwować.
Sugawara zaserwował z ziemi i piłka przeleciała nad siatką. Odebrał ją Sawamura i posłał w stronę Kageyamy, który wystawił Hinacie. Rudy znalazł się już w najwyższym punkcie kiedy nad nim wyrósł jednoosobowy blok. Hoshi wyciągnął wysoko ręce i przechylił je delikatnie do przodu. Rostawił szeroko palce, i wisiał w powietrzu razem z Hinatą. Chłopak spanikowany nawet nie patrzył gdzie pokierował ręką, zamknął oczy i uderzył w piłkę. Otworzył je po zderzeniu się jego ręki z narzędziem. Zobaczy jak odbija się ona od ramion chłopaka przed nim i zaczyna opadać w dół, jednak nie miał co z tym robić. Znów skupił się na tych złotych oczach. Chłopcy za nim za późno ogarnęli się co się stało i zanim ruszyli ze swoich miejsc piłka już odbijała się od ziemi.
- Nie powinieneś zamykać oczu i liczyć na szczęście - powiedział chłopak. - Czasem może ci się uda ale nie z dobrymi blokami.
Rudy patrzył na niego cały ten czas i myślał. Zastanawiał się dlaczego tak te słowa, wypowiedziane przez jego rówieśnika, podnosiły go na duchu i motywowały jeszcze bardziej niż najlepszy sprzęt sportowy czy olbrzymie boiska w olbrzymich salach, na których grają krajowe.
- Jasne! - powiedział zdeterminowany.
Mecz traw dalej. Pierwszy set skończył się wygraną drużyny niebieskiej przewagą 8 punktów. Drugi set zaczął się trochę spokojniej. Pierwsze pięć punktów zdobyli niebiescy, czerwoni ledno wyrabiali. Aktualnie wyniki wyglądały, że czerwoni znów przegrywali. Było 13 do 7 dla zielonych.
Noya właśnie obronił piłkę, padając na ziemię, i posłał ją do góry. Drugi raz ocalił ją młodszy Nishinoya I pokierował ją dokładnie do swojego najstarszego kolegi z tymczasowej drużyny. Ustawił się i pobiegł do przodu, wyskoczył odpowiednio, ale wciąż nie tak wysoko jak mógłby, nie rozkręcił się aż tak bardzo. Piłka trafiła idealnie do niego, uderzył ją mocno, tak, że blok składający się aktualnie z Kageyamy, aż przegiął się do tyłu. Przebił się.
14 punkt dla niebieskich.
- Jak zwykle wspaniały atak, młody! - wykrzyknął Yuu bardzo zadowolony i dumny ze swojego młodszego braciszka. W końcu wyrósł na takiego wspaniałego siatkarza. Był także dumny sam z siebie, że to on w podstawówce namówił Hoshiego do siatkówki. - Jeszcze jeden punkt!
- Jasne - powiedział czarnowłosy, którego białe pasemko pod wpływem tylu ruchów rozlatało się teraz na całej powierzchni ciemnej czupryny. Przetarł twarz i starł delikatny pot, który osadził się na jego czole. Jedna kropla przepłyneła mu po nosie i zleciała z czubka prosto na bluzkę. Ustawił się w odpowiedniej pozycji i z jego oczu uciekło jakiekowiek roztargnienie, kiedy Suga zaserwował. Był skupiony. Bardzo skupiony.
Serwis został bezbłędnie odebrany przez Kageyamę. Źle zrobił. Teraz nie będzie mógł wystawić. Hinata podbił ją do góry stylem dolnym w ostatniej chwili i nieumiejętnie posłał ją spowrotem do skupionego rozgrywającego, krzycząc przy tym jego nazwisko. Chłopak wystawił piłkę rudemu, który znów wyskoczył do ataku, równie wysoko co za każdym razem. Miał cały czas zamknięte oczy. Wierzył, że piłka wyląduje w jego ręce. Jednak wiedział też, że zostanie zablokowany przez Hoshiego, który stał z przodu. Otworzył oczy w momencie kiedy piłka zetknęła się z ramionami Nishinoyi, które nawet nie zagięły się pod wpływem siły uderzenia. Piłka poleciała w dół. I już nie została obroniona przez nikogo. Kolejny punkt dla niebieskich.
Wszyscy wokół patrzyli na to w osłupieniu, niby kiedyś im o uszy obiła informacja o rodzeństwie Nishinoya, którzy byli jednym z najlepszych gimnazjalnych duetów obronnych na boisku.
- To było.. - zaczął Takeda.
- Niesamowite - dokończył za niego stojący obok Yamaguchi.
Data napisania: 13.02.2020
Data opublikowania: 25.03.2020
CZYTASZ
Braciak |Haikyuu|
FanfictionMłodszy, ale wyższy brat Nishinoyi Yuu. Nishinoya Hoshi. Chłopak uwielbiający zmieniać kolor włosów, chwile po gimnazjum Chidoriyama idzie do tego samego liceum co jego starszy brat. Ląduje w klasie 1-5 przez swój nie przeciętny wynik na egzaminie w...
