- Byłeś niesamowity Nishinoya-san! - zawołał Kageyama z gwiazdkami w oczach. Patrzył nimi na chłopaka siedzącego na ławce i popijającego wodę z bidonu dostanego od Kiyoko - wyjątkowo ładnej menadżerki klubu.
- Myślisz? - zapytał zerkając na niego kątem oka. Do nich podbiegł niski rudowłosy. Padł na kolana przed Hoshim i patrzył na niego z determinacją.
- Naucz mnie tak atakować Nishinoya-kun! - powiedział a w jego oczach zaświeciły się podobne gwiazdki do tych w oczach czarnowłosego rozgrywającego.
- Nie - odpowiedział. Zastanowił się chwilkę po czym dodał. - Każdy musi wyrobić swój własny sposób atakowania. Ale każdy musi pamiętać o podstawach niezależnie od pozycji w zespole czy wielkości talentu do gry.
Otworzył oczy, które przymknął podczas mówienia i spojrzał od razu na rudego. W jego oczach widniała jeszcze większa determinacja niż przed chwilą.
- Aż tak jesteś zmotywowany? - zapytał.
- Oczywiście, że tak! - chłopak wyskoczył w górę wyciągając jak najwyżej rozprostowane ręce. Hoshi podrapał się o policzku od razu potem zaczynając się bawić jednym z kolczyków.
- Jak wysoko potrafisz skakać? - zapytał się z czystej ciekawości. Jednak zanim rudy zdążył odpowiedzieć na jego pytanie Hoshi stał i ramieniem odbił piłkę, która gdyby brak reakcji ze strony czarnowłosego uderzyłaby w głowę Hinaty. - Wszystko ok? - zadał pytanie patrząc na niższego z delikatną troską.
- T-Tak, Dziękuję - odpowiedział i z delikatnym rumieńcem na twarzy spojrzał na chłopaka. Podskoczył do góry pod wpływem wzroku drugiego czarnowłosego, który wydał mu się w tym momencie straszniejszy niż zwykle. Patrzył na niego z czymś w rodzaju nienawiści albo pogardy, ale szybko się uspokoił i spojrzał spowrotem na Nishinoyę, a se jego oczach ponownie zaświeciły gwiazdki.
- Będę mógł Ci dziaj trochę powystawiać? - zadał pytanie w stronę wyższego środkowego. Ten skinął głową i powiedział jedynie coś w stylu "Jeśli chcesz". W Hinacie, aż zawrzało. Też chciał by Kageyama mu powystawiał więc szybko zadał mu pytanie czy może dołączyć do nich. Zanim rozgrywający cokolwiek powiedział, odezwał się złotooki.
- Jasne - uśmiechnął się i patrzył w stronę rudego kontem oka. Niższemu zrobiło się ciepło i uśmiechnął się najszerzej jak umiał, a było to dość szeroko.
Mecze się już skończyły i wszyscy chłopcy aktualnie się rozciągali. Obaj Nishinoya pokazywali co to znaczy być prawdziwie giętkim. Hoshi w praktycznie, że sznurku leżał brzuchem na ziemi i dotykał gorącym policzkiem zimnej podłogi. Nie obchodziło go to, że zapewne przykleiło mu się do twarzy mnóstwo drobinek brudu. Wyprostował ramiona przed siebie i położył je daleko do przodu. Poleżał tak chwilkę po czym przerzucił się na plecy i tak już leżał jak gwiazda do końca rozciągania. Troszkę mu się przysnęło, ale chłopaka obudziło trzęsienie za ramię. Po otworzeniu oczu zobaczył te brązowe odpowiedniki należące do rudego Shoyo.
- Nishinoya-kun, spałeś? - zadał pytanie, które przez chwilkę zawisło w umyśle Hoshiego.
- Um, chyba tak - mruknął po i uniósł się opierając się dłońmi za sobą. - To był męczący tydzień.
Racja, pomyślał Hinata. W końcu dzisiaj jest piątek.
- Nie jęcz już - pociągnął czarnowłosego za dłoń do góry, a jego kolczyki zagrzechotały niezadowolone, tak jak ich właściciel. - Wszyscy już poszli, więc mamy dla naszej trójki, całą salę.
Kolczykowaty tylko przytaknął i przyciągnął się wyciągając ramiona do góry, przez co bluzka podsunęła się do góry ukazując płaski z delikatnie zarysowanymi mięśniami brzuch. Po chwili opuścił ramiona, przetarł oko i ziewnął szeroko. Ustawił się w swojej typowej pozycji czyli z rękoma zaplecionymi na klatce piersiowej i spojrzał na stojącego przed nim Hinatę. Podniósł głowę i rozejrzał się po sali. Przy siatce zobaczył Kageyamę z piłką w ręce. Patrzył się w ich stronę.
- Długo próbowaliście mnie obudzić? - zadał pytanie obydwóm.
- Troszkę - przyznał rudy. - Ale Noya-senpai nas uprzedził, że mogą być delikatne problemy z tym - uśmiechnął się szeroko.
- Dobra - czarnowłosy klasnął w dłonie z uśmiechem i spojrzał kolejno na obu swoich rówieśników. - Bierzmy się do roboty.
Cała trójka uśmiechnęła się. Ustalili, że Hoshi oraz Shoyo na zmianę będą podrzucać piłkę do Kageyamy, którego wręcz zaczęła roznosić energia i podekscytowanie. Wokół niego co chwilę świeciła jaksś gwiazdka czy latał kwiatek, a w oczach błyszczały iskierki. Nishinoya zachichotał po czym chwycił w dłonie piłkę wciąż z uśmiechem na ustach. Był równie podekscytowany co rozgrywający. Nie przyzna tego na głos ale od dawna chciał uderzyć piłkę rozegraną właśnie przez Kageyamę. Ustawił się odpowiednio i podrzucił piłkę kierując ją do drugiego czarnowłosego. Odbił ją wysoko, nie tak daleko od siatki. Rudy wziął wcześniej długi rozbieg i wisiał już w powietrzu. Trafił pięknie w piłkę, ale źle wylądował przez co zaplątał się w siatkę.
- Wszystko okey? - zapytał Hoshi podbiegając do Hinaty chichocząc. Pomógł mu się wyplątać z nici kiedy Kageyama umierał ze śmiechu w tle.
- Chyba tak - powiedział i potarł kark z zażenowania. A rozgrywający dalej śmiał się w niebo głosy.
Skończyli po jakiejś godzinie. Obaj czarnowłosi byli bardzo usatysfakcjonowani, a rudy cały czas się szczerzył. Zgodnie ustalili, że zajdą jeszcze do sklepu, w którym jak się Hoshi dowiedział od pozostałej dwójki, pracuje ich trener.
Weszli do budyneczku i przywitali się. Poszli na dział z wypiekami oraz gotowymi posiłkami i każdy wybrał coś dla siebie. Oczywiście Nishinoya wybrał onigiri z ostrym nadzieniem, w pozostała dwójka wzięła bułeczki z nadzieniem z czerwonej fasolki. Zapłacili kasjerce, którą była starsza pani. Zjedli wszystko przed sklepem, pożegnali się że sobą i poszli wszyscy w swoje strony, ponieważ Hoshi musiał skręcać w lewo, Kageyama oraz Hinata szli dalej prosto.
Data napisania: 16.02.2020
Data opublikowania: 01.04.2020
CZYTASZ
Braciak |Haikyuu|
FanfictionMłodszy, ale wyższy brat Nishinoyi Yuu. Nishinoya Hoshi. Chłopak uwielbiający zmieniać kolor włosów, chwile po gimnazjum Chidoriyama idzie do tego samego liceum co jego starszy brat. Ląduje w klasie 1-5 przez swój nie przeciętny wynik na egzaminie w...
