I tak minął kolejny miesiąc szkoły. Dziś była sobota i poprzedniego dnia wszyscy pierwszoroczniacy dostali klubowy dres, kurtkę oraz stroje. Hinata na początku wkurzał się przez to, że Kageyama miał numerek 9 a on miał 10, ale jak powiedziano mu, że taki sam numerek miał Mały Gigant od razu się rozpromienił. Tsukishima dostał numer 11, a Yamaguchi 12. Hoshiemu za to przypadł, pechowy, numerek 13. Uśmiechnął się bo przypomniał sobie swój pierwszy rok jako siatkarz, w czwartej klasie.
Dzisiaj mieli do nich przyjechać członkowie drużyny siatkarskiej z Liceum Nekoma z Tokio. Wszyscy spotkali się wcześnie i już wtedy dostrzegli wyjątkowo ładną pogodę. Postanowili rozgrzać się biegając wokół osiedla będącego blisko szkoły. Mieli zrobić spokojnie po dwa okrążenia w parach, ale, że była ich nieparzysta liczba to jedna osoba biegała sama. I był to właśnie młodszy Nishinoya. Starszy z braci chciał to przyciągnąć pod swoje skrzydła, razem z Tanaką ale trener zdecydował, że właśnie Hoshi dostanie zaszczytu pracowania solo. Biegali sobie na spokojnie dopóki Hinata się nie zgubił. Czarnowłosy oraz Sugawara zaproponowali, że go poszukują. Trener się zgodził oraz uzgodnił z nimi, że od razu potem mieli przyjść na salę ponieważ niedługo miała przybyć Nekoma.
- Hinata! - zawołał Sugawara gdy zauważył rudego za zakrętem. Chłopak stał o patrzył się cały czas przed siebie.
- Coś się stało? - zapytał czarnowłosy kładąc mu rękę na ramieniu.
- Huh? - chłopak ocknął się momentalnie. - Nie, nie.
- Wracajmy już, pewnie już na nas czekają - powiedział Suga i pociągnął za sobą chłopców trzymając ich za ramiona. Po pewnej chwili byli już w szkole. Przybyli idealnie przed Nekomą, kiedy ich drużyna stała przed budynkiem szkoły. Ustawili się równo w rzędzie razem z innymi i zarzucili na ramiona bluzy klubowe, które przyniósł im Tadashi. Nie czekali długo na tokijczyków. Przed nich podjechał bus, a z niego kolejno wychodzili zawodnicy. Pierwszy wyszedł wysoki chłopak z rozwalonymi we wszystkie strony, czarnymi włosami i grzywką na jednym oku. Od razu po nim wyszedł dużo niższy od niego chłopak z włosami o kolorze wyglądającym trochę jak karmel, za nadgarstek trzymał chłopaka z przydługimi farbowanymi na blond włosami, troszkę wyższego od niego, który nonestop patrzył się w telefon. Za nimi wyskoczył chłopak z blond irokezem, gadający z chłopakiem, którego brązowe włosy były postawione do góry, trochę niższym od niego. No i następnie powychodziło mare innych ciemnowłosych chłopaków. Na samym końcu wyszedłszy pewien staruszek, prawdopodobnie ich trener.
- Witacie - przywitał się Takeda. Razem z trenerem Ukai'em podeszli do najstarszego mężczyzny. - Dziękujemy bardzo za przyjęcie naszego zaproszenia.
- Nie to my dziękujemy za zaproszenie nas - powiedział i uśmiechnął się, a wszystkie zmarszczki na jego twarzy poruszyły się. Dalej wciąż o czymś rozmawiali, ale nikt już nie zwrócił na nich większej uwagi.
Hoshi rozejrzał się po twarzach przybyłych. Nie kojarzył ani jednej.
- Agh! To ty! - zawołał Hinata wskazując na chłopaka z odrostami, a ten aż się wzdrygnął pod siłą krzyku. - Skąd wiedziałeś, że jeszcze się spotkamy?
- Masz na bluzce wyszytą szkołę - odpowiedział cicho, a rudy spojrzał na swoją klatkę piersiową. Był tam. Hoshi zaczął się zastanawiać w jaki sposób Shoyo tego nie zauważył wcześniej.
- Nishinoya-kun! - zawołał do czarnowłosego wcześniej wspominany w myślach rudy. - Wiedziałeś, że mamy wyszytą nazwę szkoły?
- Tak - odpowiedział patrząc na Hinatę, a czarnowłosy kogut parsknął śmiechem. Potem podszedł do Sawamury i podał mu rękę. Porozmawiali chwilkę, a podczas tej chwili wokół nich unosiła się naprawdę nieprzyjemna aura. A niski środkowy wciąż miał zdziwioną minkę.

CZYTASZ
Braciak |Haikyuu|
FanfictionMłodszy, ale wyższy brat Nishinoyi Yuu. Nishinoya Hoshi. Chłopak uwielbiający zmieniać kolor włosów, chwile po gimnazjum Chidoriyama idzie do tego samego liceum co jego starszy brat. Ląduje w klasie 1-5 przez swój nie przeciętny wynik na egzaminie w...